Kalino, z moją Japonią to jest tak, że niezmiennie od czerwca czuję, że jeśli tam szybko nie wrócę, to zgasnę i rozpłynę się w niebycie... Dlatego, oprócz kilku niejasnych na razie pomysłów na życie tam, tak desperacko uczę się języka. Żeby w razie czego być jak najlepiej przygotowanym do wyjazdu. ~^^~
Dyni na razie nie będzie (chociaż czasami pojawia się na naszym stole, bo mam zapasy w zamrażarce), ale może wezmę się za pory? To takie wdzięczne zimowe warzywo, najsmaczniejsze po przymrozkach. ^^
Inko, myślę, że to jest kwestia podejścia do nauki języka, wiadomo, że każdy ma inne oczekiwania co do materiału i tempa nauki. Teraz w grudniu kończy mi się pierwszy trymestr i ciekawa jestem, czy ktoś odpadnie z grupy, na razie wygląda na to, że wszyscy się utrzymają. (Po pierwszym miesiącu zrezygnował jeden chłopak.)
Co do makaroników, to ja nigdy tych tradycyjnych nie jadłam!... ~^^~ Ale moja przyjaciółka ma na ich punkcie kompletnego fioła i już dawno namawiała mnie na ich zrobienie. Muszę je także wypróbować.
Anju, o, Ty też znasz makaroniki? To tylko ja do tej pory mieszkałam w lesie?... ^^
Myślę, że na razie będę chodziła na mój kurs, może po pierwszym roku pomyślę na poważnie o zajęciach indywidualnych, kiedy ogarnę dużą część gramatyki i będę już w stanie porządnie zamienić kilka zdań na różne tematy - wtedy przydadzą mi się konwersacje.
IntensywnieKreatywna, ale wcześniej był tydzień przerwy! ^^ To w sumie niesamowite, kiedy piszecie, że moja codzienność jest egzotyczna, bo mnie się wydaje taka kompletnie normalna, a z kolei czytam o tylu egzotycznych codziennościach na Waszych blogach i zazdroszczę... ~^^~
Na razie sama się gonię do nauki i robię więcej niż na zajęciach. No dobrze, przyznam się, oprócz kursu online, który robię od ponad roku, przerabiam podręczniki do gramatyki... ^^ Jestem w połowie książki o japońskich czasownikach i zaglądam do podręcznika z partykułami, a w kolejce czeka książka poświęcona przymiotnikom i przysłówkom. *^v^* Brzmi to strasznie nerdowsko i może śmiesznie, ale mnie to niesamowicie bawi i sprawia mi ogromną przyjemność, kiedy poznaję kolejne zasady rządzące językiem i zaczynam coraz więcej rozumieć np.: w filmach i umiem coraz więcej powiedzieć!
DwaKoty, ogólnie kurs jest dobrze pomyślany, tylko niestety taka ilość osób w grupie daje i odbiera pewne możliwości edukacyjne. Czekam z niecierpliwością na drugi rok nauki, kiedy to raz w tygodniu będziemy mieli zajęcia z Polką, a raz - z Japonką, bo jednak native speaker jest nieodzowny w trakcie nauki języka.
***
Dzisiaj wreszcie coś drutowego - skończyłam szyjogrzej, ufff.... ~^v^~
Wzór stąd, druty 5 mm, włóczka: ręcznie tkana wełna 100% kupiona kiedyś na allegro.
Today at last I have something knitted to show - I finished the cowl... ~^v^~Pattern from here, 5 mm needles, yarn: handmade wool bought at online auction.
Jest ciepły i mięciutki, i można go rozwinąć w długą pętlę np.: do owinięcia ramion, czego nie pokazałam na zdjęciach, eee... ^^
It's warm and soft, and you can wear it as a long loop around your shoulders, which I didn't show in the photos... ^^
Mam kokardę do góry nogami, no cóż... ~^^~
I'm wearing the bow upside-down, oh well... ~^^~
Poszłam spać z mokrymi włosami i rano miałam dziwne falki... ~^0^~
I went to bed with wet hair and in the morning I had some strange waves... ~^0^~
I jeszcze z uśmiechem, bo potem będzie, że się nie uśmiecham do zdjęć. ^^
And with a wide smile, so you couldn't say that I don't smile in the photos. ^^
Na koniec - japońskie serduszko! *^v^*
To sum up - Japanese heart! *^v^*
***
I jeszcze moje ostatnie odkrycie włosowe!
Kupiłam ten olejek jakiś czas temu do smarowania twarzy, ale nie sprawdzał się za bardzo - był bardzo tłusty, nie chciał się wchłaniać, miałam po nim wysyp malutkich podskórnych gruzełków (delikatna reakcja uczuleniowa). Trochę postał nieużywany, ale tydzień temu nałożyłam go na włosy i... rewelacja!!!
Widocznie moim włosom idealnie pasuje ta mieszanka: oleje między innymi z migdałów, owoców mango, awokado i czystego oleju z zarodków pszenicy oraz duża dawka witaminy E. Nakładam ten olejek na włosy na 2 godziny przed myciem, potem myję je szamponem Yes to Cucumbers albo Alterrą z granatem, nakładam na kilka minut odżywkę Joanna Rzepa (spłukiwana) a na końcówki serum Joanny (bez spłukiwania) i po wyschnięciu mam jedwabiste lśniące piękne włosy, jakich nie miałam po żadnych innych kosmetykach. Efekt ten utrzymuje się do następnego mycia za dwa lub trzy dni, włosy nie przyklapują i nie przetłuszczają się tuż przy głowie. Polecam do wypróbowania!
(wpis nie jest przez nikogo sponsorowany, a jedynie wyraża mój osobisty entuzjazm ~^^~)
Acha, jakby ktoś pytał, to moje włosy mierzą już 51 cm, znowu przybyło im 3 cm przez miesiąc, yikes! ~^^~
I podzielę się z Wami jeszcze jednym trikiem, który pozwala ujarzmić napuszone włosy - kiedy drugiego dnia po myciu uczeszę suche włosy (nawet szerokozębnym grzebieniem) to strasznie się puszą i elektryzują. Wtedy psikam kilka razy na dłonie jakąkolwiek odżywką do włosów bez spłukiwania (aktualnie Biosilkiem albo Mgiełką ze Skrzypem Farmony) i wcieram ją we napuszone loki, co od razu je wygładza i dyscyplinuje. ~^^~
Informuję też o jesiennym rozdaniu w sklepie helfy.pl - do wygrania zestawy do włosów! *^v^*
O, może dziś będę pierwsza w komentowaniu :)
ReplyDeleteOtulacz rewelacyjny. Ma przepiękny kolor, a kokarda to świetny pomysł na urozmaicenie.
Zaciekawiłaś mnie tym olejkiem. Od pewnego czasu zastanawiam się nad takim specyfikiem do moich włosów, aby je odżywić po klimatyzacji w pracy.
Ja zupełnie nie na temat- masz piękną szminkę :)) Prześlicznie wyglądasz.
ReplyDeletePrzeczytałam ,ale dzisiejszy wpis zdominowały fotki.Wyglądasz jak milion dolarów ,chyba czerwony kolor wymyślono dla ciebie .
ReplyDeleteMam ochotę przetestować ten olejek bo opis zachęcający.
W czerwonym bardzo Ci do twarzy, ale to żadne odkrycie. Zachwycałam się już dawno Twoimi czerwonymi ustami.
ReplyDeleteA propos olejków do włosów, używałaś olejków KHADI ( http://www.helfy.pl/olejek-stymulujacy-porost-wlosow-zatrzymuje-wypadanie). Ja jestem zachwycona działaniem i nie chodzi mi tylko o wzrost, ale o dobroczynne działanie?!
Tak, zdecydowanie Ci ślicznie w czerwonym! Wyglądasz olśniewająco. Muszę chyba zrobić sobie powtórkę z Twoich wpisów o pielęgnacji włosów, bo czekam aż mi urosną na tyle, żeby się dało coś z nich zrobić i nie mogę się doczekać. ;-) (Ale mam pewne obawy, że samo czytanie nie pomoże, a nie wiem czy na resztę mi starczy cierpliwości... ;-P)
ReplyDeleteale ślicznie wyglądasz, pasuje Ci ta czerwień, i widać, że włosy są w świetnej kondycji, pięknie się błyszczą i są takie gładkie!
ReplyDeleteNo dobra, narażę się na kompletny brak kreatywności (sic!), ale jedyne, co mi pozostaje, to powtórzyć za komentującymi wcześniej - czerwony wyjątkowo Ci pasuje, kokardka jest genialnym dodatkiem, a szminka zrobiła z Ciebie 200% gwiazdę filmową.
ReplyDeleteA w kwestii czytywania książek do gramatyki, nie jesteś w tym sama :) Tylko ja męczę obecnie włoski i esperanto.
Szminka to absolutnie Twoj kolor! Otulacz fajny, ładnie wygląda, tylko czy Ci w nim ciepło? Ja to muszę mieć szyję szczelnie owiniętą. Włosy świetne. Dzięki Tobie zaczęłam dbać o swoje, m. in. olejować i muszę przyznać, że widać poprawę, także dziękuję. Zaciekawiłaś mnie pisząć o olejach i tak zaczęłam podczytywać blogi włosomaniaczek i różne fora no i... wsiąkłam ;-)
ReplyDeleteCzerwień na Twojej osobie nieodmiennie mnie zachwyca! I nie tylko mnie jak widać. Naukę języka podziwiam , ja jestem wyjatkowym leniem w tym wzgledzie ( o czym dobrze wiesz:-))) Uściski serdeczne.
ReplyDeleteCzerwony to Twój kolor :) Otulacz prześliczny, fajnie kontrastuje z jasną cera i ciemnymi włosami. Ale szminka - toż to bomba! Mało komu pasuje taki odcień, tym bardziej gratuluję :)
ReplyDeleteI muszę w końcu wypróbować olejki do włosów tyle tylko, że przestawiłam się z wieczornego mycia włosów na poranne. I jest problem bo nie będę wstawać o 4 rano żeby nanieść olejek i po 2 h go zmyć ;)
pięknie wyglądasz :*
ReplyDeleteWyglądasz świetnie :-)
ReplyDeleteYou are so BEAUTIFUL! ...oh, yes your projects looks so nice as well :)
ReplyDelete