Sunday, November 20, 2011

Na tak i na nie / Yes and no

Herbatka jako pierwsza zgadła obydwa warzywa - to jarmuż i topinambur, poniżej o wrażeniach smakowych. ~^^~
Herbatka first guessed correctly both vegetables - it's kale and artichoke, scroll down to see how we liked it. ~^^~

3nereido, oczywiście, ale byłam sama w domu, nie licząc Ryśka, który wcale nie chciał rozmawiać, za to dziwił się strasznie na widok świec. Dziwił się jakieś 15 minut, a potem się znudził i poszedł z powrotem spać, koty nie mają skupionej uwagi przez długi czas... *^v^*

Intensywnie Kreatywna, od razu przypomniała mi się reklama w tv, w której Enea pokazuje, że inni dostawcy czasami mają przerwy w dostawach pradu, ale oni zawsze dbają, żeby klientom go nie zabrakło!... *^v^*

Munchow, don't worry, the Polish part is about the same things. ~^^~

Zulko, wiadomo! ^^

Kruliczyco, gambate! ~^^~
***

Miało być o jarmużu i topinamburze.
I wanted to talk about kale and artichoke.
Jarmuż kupiłam w supermarkecie, a topinambur wynalazła Squirk bezpośrednio od rolnika i podzieliła się ze mną łupem. Co do tego pierwszego warzywa, moje wrażenia są jak najbardziej entuzjastyczne! ~^^~
I bought kale in the supermarket and artichoke was bought directly from the farmer found by Squirk who shared it with me. I am very enthusiastic about the first vegetable! ~^^~
Zblanszowałam umyte, pozbawione twardej żyłki liście 5 minut we wrzątku, odlałam wodę i do garnka wrzuciłam spory kawałek masła, które szybko się stopiło i pokryło smakowitą glazurą piękne ciemnozielone liście. Jarmuż ma delikatny kapuściany smak i na pewno jeszcze do niego wrócę, bo moim zdaniem stanowi ciekawą alternatywę dla szpinaku czy sałat, chodzą mi po głowie różne połączenia smakowe, np.: ostry vinegrette i kozi/owczy ser plus włoskie orzechy lub prażone pestki dyni?... Do wypróbowania!
I blanched the cleaned leaves (without the tough central stem) for 5 minutes in boiling water, then drained them and added a good chunk of butter that covered the beautiful dark green leaves in yummy glaze. Kale has a delicate cabbage-like taste and I'll definitely buy it again because it may be an interesting alternative to spinach or any lettuces, I've been thinking about different flavour combinations, like: hot vinegrette, goat's/sheep's cheese, walnuts or pumpkin seeds?... To be tried out!
(sobotni obiad: makrela z grilla z ostrym vinegrettem, ryż basmati, jarmuż z masełkiem)
(Saturday lunch: grilled mackerel with hot vinegrette, basmati rice, kale with butter)

Z drugiej strony, topinambur nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Po pierwsze, bulwy które wykopywała w swoim ogródku Alys Fowler były tak duże jak spore ziemniaki. My dostałyśmy bulweczki, z których największa jest jak kciuk, ale większość przypomina rzodkiewki, weź to człowieku wszystko poobieraj...
On the other hand, artichoke didn't impress me at all. First, the ones that Alys Fowler dug out in her garden were the size of a huge potato. We got the ones that could barely remind a thumb, and most of them looked like radishes, just how am I supposed to peel them all?...

Nauczona doświadczeniem Squirk nie próbowałam smażyć topinamburu jak frytki... ^^, za to pokroiłam je w plasterki i na przemian z plasterkami ziemniaków poukładałam je w naczyniu do zapiekania i wstawiłam do piekarnika wraz z masłem, oliwą, czosnkiem, tymiankiem i szczyptą soli (1 godz/200 stopni). No i generalnie - nie zachwyca. Coś w tym jest, ale wolę ziemniaki. Eksperyment z topinamburem uważam za zakończony. ^^
After I learnt from Squirk's experience that you shouldn't try to deep fry the artichokes because they explode and your kitchen lookes like a mess... ^^, I decided to slice them and together with potatos bake them in the oven, together with butter, olive, garlic, thyme and a pinch of salt (1 hour in 200 C). And generally speaking - it's nothing fancy. There is something interesting in it but I prefer potatos. I hereby declare my experiment with artichokes - finished. ^^

(niedzielny obiad: żeberka z piekarnika marynowane w zalewie od piątku, ziemniaczki/topinambur zapiekany, były też buraczki marynowane jako surówka, guacamole i tarty chrzan)
(Sunday lunch: baked ribs that's been marinated since Friday, potatos/artichoke slices from the oven, there were also pickled beetroots, guacamole and horseradish)

***

Uwaga, coś drgnęło w kalesonach! *^v^* To znaczy, zabrałam się za dziergane pantalony i po stwierdzeniu mojej pomyłki (przy przymierzaniu zakładałam je tył na przód i cały czas myślałam, że coś jest nie tak, bo z przodu były dosyć wysokie ale prawie nie zakrywały mi pupy... ^^) okazało się, że w zasadzie zostało mi niewiele rzędów. Jestem na etapie ostatniego ściągacza i jest szansa, że w tym tygodniu je wreszcie skończę! (i pokażę ~^^~)
There is something going on in my knickers! *^v^* I mean, I picked up knitting my vintage panties again and after I realized my mistake (I kept trying them on backwards so I kept thinking there was something wrong with them - the front was very high but the back couldn't at all cover my backside... ^^) it turned out that it's not that much work to do. I'm currently knitting the last ribbing and I hope to finish them this week! (and to show them here ~^^~)

11 comments:

  1. ha, ha!
    to zdanie brzmi dość zabawnie.

    "Uwaga, coś drgnęło w kalesonach!"

    więc czekam na kalesony. mam nadzieję na jakieś ładne koronkopodobne wykończenie. ogółem ciekawy wzorek.

    ReplyDelete
  2. Dobrze, że propagujesz ideę unikania smażenia topinamburów, naprawdę nie warto i zdecydowanie ich już nie kupię. Surowe są ok, zużyję resztę na surówkę, ale po wybuchowym wieczorze i fontannach oliwy został mi uraz do tych bulw, brrr :-) Inna rzecz, że po usmażeniu w smaku szału nie robiły, to po prostu trzeba lubić.

    ReplyDelete
  3. Cóż, nawet ich nigdzie jeszcze nie widziałam, tych topinamburów. Na naszej prowincji bataty to szczyt wyrafinowania...
    A co do Twojej robótki - cóż, czekam na nowe oblicze "ciepłych gaci" :)

    ReplyDelete
  4. trafilam tu przypadkiem i przepraszam, ze sie wtracam, ale
    o ile pamietam to topinambury sie zwa karczochami po prostu;
    polecam serca karczochow ze sloika w zalewie - sa baaaaaaaaaaaardzo jadalne i przepyszne w zawijanej pizzy (calzone)

    ReplyDelete
  5. Topinambury rosną dziko w połowie Poznania, także na działce moich rodziców :) ojciec tępi je obecnie jako chwasty (są bardzo ekspansywne), mama traktuje jak kwiaty :)
    sprowadzone na grunt polskiego rolnictwa zostały jako pasza :) może dlatego nie przypadły Ci do gustu ;)

    a za jarmużem tęsknię szalenie! to smak mojego dzieciństwa (obok szparagów i malin ulubiona rzecz z ogrodu dziadków...). wcinałam surowy, w zapiekankach, jako jarzynkę i - moja ulubiona wersja - w zupie! w jakim dokładnie markecie go dostałaś? może w Poznaniu też znajdę :)

    ReplyDelete
  6. Izysiu, topinambur i karczoch to dwa różne warzywa, wiem, bo karczochy regularnie kupuję i bardzo lubię. Fakt, smak po ugotowaniu mają bardzo podobny imho :-)

    ReplyDelete
  7. topinambur polecany jest dla cukrzyków, bo ie zawiera skrobi, a myśliwi sadzą go na brzegu lasu dla dzików. Mnie smakuje na surowo

    ReplyDelete
  8. Jadam jarmuż namiętnie - w zupach, mam też taki świetny przepis w połączeniu z cieciorką i pieczoną papryką - postaram się wrzucić na herbimanię niedługo. Ale mój osobisty hit to jarmuż pokrojony w małe kawałki, do tego drobniutko posiekana, czerwona cebula, wszystko sowicie polane oliwą z oliwek i balsamico. I trzeba to zostawić na godzinę, albo i dwie, mieszając od czasu do czasu - balsamico "przegryzie" jarmuż i cebulkę, cebula będzie krucha, a jarmuż zmięknie i jest mrrrrr.

    ReplyDelete
  9. aha - jak już przedmówczynie zauważyły, topinambury i karczochy to dwa różne gatunki, jak też dwie różne części roślin - z topinamburów jemy bulwy (korzenie), a z karczochów kwiaty, a konkretnie mięsiste dna kwiatowe. Pomyłka mogła powstać dlatego, że topinambury po angielsku nazywa się też "Jerusalem artichoke" czyli jerozolimskimi karczochami, ale to nie to samo - prawdziwe karczochy pochodzą z rodziny ostów i rzeczywiście jest w nich jakiś "ostowy" rys, a topinambury w nadziemnej części przypominają małe słoneczniki.

    ReplyDelete
  10. Wracając do mojego ulubionego dostawcy energii elektrycznej - nie chcesz wiedzieć, jakimi słowami skomentowaliśmy rzeczoną reklamę. Zdanie "coś drgnęło w kalesonach" zostało podrzucone do twórczej interpretacji Ślubnemu, ale zrobiłam to w niewłaściwym momencie (spożywał był jogurcik) i jedyne oprychał sobie tylko monitor.

    ReplyDelete
  11. If you put vegetables, dish become beautiful and healthy. I would like to eat vegetables much more. :)

    ReplyDelete