Pinupcandy i Blancari, ja wszystko kupuję w Japońsko-Koreańskich Delikatesach na Kabatach, ul. Wąwozowa 33, ale na pewno będą także w Kuchniach Świata w Galeriach Handlowych, i w sklepach online (np.: Kuchnia Japonii, Masala, i innych).
Co do sosu, to stosuję sos Okonomi (ten po prawej, z piękną kobitką na butelce i opakowaniu) albo wymiennie sos tonkatsu Bulldog, moim zdaniem mają bardzo podobne smaki, zgodne z tym, jaki pamiętam z okonomiyaków jedzonych w Japonii.
RandomForest, nawet nie wiedziałam, bo używam Goggle Chrome, Opery lub Firefoxa, i pod nimi nie ma żadnych problemów z wyświetlaniem moich stron, dziwne. Co do okonomiyaków, to nie rezygnowałabym z japońskich dodatków, bo po co wtedy w ogóle robić tę potrawę? Podsmażona kapusta z boczkiem to nie jest to samo. *^v^*
***
Obserwuję zmiany, jakie zaszły w moim mieście, kiedy mnie nie było. Na przykład, zabrali nam przyspieszony autobus, który jeździł często i długo, i był wygodną podwózką do centrum i za Wisłę na daleką Pragę, no cóż, po co emerytom z Ochoty taka wygodna linia, przecież i tak nigdzie nie jeżdżą po mieście, a już na pewno nie wieczorami... Albo spółdzielnia wyremontowała dwie ławki przed naszym blokiem i dostawiła trzecią, żeby jeszcze więcej dresiarzy mogło tam siedzieć całymi dniami, pić piwo i się wydzierać... Albo zauważyłam, że budowa bardzo potrzebnej obwodnicy przy ulicy Marynarskiej nie ruszyła ani na krok, może robotnicy też mieli miesiąc urlopu?
Są również miłe momenty, na przykład niedaleko mnie otworzyli Rossmana, w którym często robię zakupy i teraz będę miała blisko. Albo, zlikwidowali bardzo marną włoską restaurację w mojej okolicy, ciekawe, co będzie na jej miejsce? I zrobili wreszcie wygodną drogę na Ursynów obok SGGW, szkoda, że już tam nie mieszkamy.
Poza tym widzę, że stara bida. Dojrzewam do zrezygnowania z jeżdżenia komunikacją miejską, mam dosyć niemyjących się ludzi, którzy dodatkowo śmierdzą ostatnim zaciągnięciem się papierosem, zanim wyrzucili go na chodnik i wsiedli do autobusu. Nie mogę patrzeć na śmieci, pety i psie kupy pokrywające każdy kawałek trawnika. Zawsze mi to przeszkadzało, ale po miesiącu spędzonym w kraju cywilizowanym jest mi bardzo trudno wrócić do takiej rzeczywistości, nie miałam pojęcia, że tak będzie.
Duży pozytyw -> proces raz rozpoczęty nie da się tak łatwo zatrzymać - wciąż chudnę. W sumie, przy całym moim miesięcznym obżeraniu się słodkimi bułkami i napojami (i chodzeniu 10 km dziennie), waga wczoraj pokazała 1,5 kg mniej niż na początku maja. I dobra wiadomość dla wszystkich kobiet - cellulit da się pokonać! *^v^* Dziesięciokilometrowy spacer każdego dnia oraz lekka dieta ryżowo/rybno/sojowo/glonowa i naprawdę widzę u siebie dużą poprawę! ~^^~
Druty nadal nietknięte, może dzisiaj?
W miejsce zamkniętej restauracji powinnaś otworzyc prawdziewe japońską,może byłby to strzał w dziesiątkę.W razie powodzenia będe domagała się dzielenia zyskami :))))Z serdecznymi pozdrowieniami :))))
ReplyDeleteDid you eat Okonomiyaki in Japan?
ReplyDeleteIt becomes more delicious with Katsuobushi.^^
日本でお好み焼き食べたの?
鰹節をかけるともっと美味しいよ。
I often watch your blog.Your works of knitting and dolls are very beautiful.And your Bento is interesting for me Japanese!
あなたのブログよく見ています。
編み物と人形、すばらしいです。
あと、お弁当も日本人には興味深い!
Fajnie, że już jesteś :) Ale podzielam pod każdym względem trudności z przystosowaniem do polskiej rzeczywistości, nawet jeżeli ja nigdzie nie wyjeżdżałam ani nawet nigdy nie byłam w cywilizowanym kraju o wyższym stopniu rozwoju... Właściwie to ciągle zastanawiam się, co ja tu (w Polsce) jeszcze robię.
ReplyDeleteZrezygnowałam z jeżdżenia komunikacją na rzecz roweru. Jakkolwiek też zdarzają się irytujące sytuacje, to jednak raczej nie wdycham smrodu przepoconych tudzież okopconych ludzi ani nikt mi nie gada nad głową przez telefon o swoich osobistych sprawach... Rower to luksus ;)
Gratuluję utraty wagi! :)) A z tym cellulitem to jakoś ciężko mi uwierzyć w tak optymistyczną informację :)