Przyznaję się bez bicia - jestem spódnicowym/sukienkowym snobem. Lubię mieć takie jedyne w swoim rodzaju, żeby nie spotkać na ulicy dziewczyny w takiej samej, dlatego niechętnie kupuję ten element garderoby, wolę kupić materiał i uszyć sobie coś oryginalnego. Oczywiście ważnym powodem mojego snobstwa jest fakt, że w sklepach nie ma spódnic na moją figurę, więc o ile nie jest ona kompletnie elastyczna albo bardzo rozkloszowana, to nic na mnie nie pasuje i nawet gdybym chciała, to i tak zakupów nie zrobię.
A ostatnio zauważyłam, że staję się też pończochowym snobem, ale z zupełnie innego powodu - od jakiegoś czasu chodzę wyłącznie w nylonach i kiedy spróbowałam założyć pończochy z lycrą, czułam się w nich źle. Było mi niewygodnie, zrobiło mi się gorąco i jakoś tak drapiąco i cisnąco, nie wiem, co było powodem, ale musiałam je po prostu zdjąć. Robię się kosztowną Kurą Domową. *^v^*
Co do lnianego płynu do układania włosów - po pierwsze, z 1 łyżki nasion i szklanki wody uzyskujemy rzadziutki kisielek a galaretę, *^v^*, a po drugie - stosujemy go z umiarem, nie wcieramy we włosy całości na raz. Metodę oprócz mnie sprawdziło jeszcze kilka zagranicznych blogerek, więc mogę ręczyć za działanie, a każdy sam musi sprawdzić, jaka ilość jest dla jego włosów najlepsza. Miło mi słyszeć o dodatkowych zdrowotnych walorach tego płynu, jak widać mamy same korzyści z jego stosowania! ~^^~
A w ogóle, to chciałabym wyrazić mój kategoryczny sprzeciw przeciwko majowemu numerowi Burdy!
Co to za wory bezkształtne? Co to za trapezy ogromne? Co to za modele głównie z jerseyu?
Wpadła mi w oko koszulowa sukienka, o taka:
Niestety, ktoś uznał, że będzie lepiej wyglądać z dziwacznym nawisem tkaniny na plecach, widocznym na poniższym zdjęciu na sukience, która ma inny przód, ale tył jest taki sam jak w sukience koszulowej. Jak można było tak zepsuć model inspirowany dopasowanymi sukienkami z lat 60-tych?!...
Za to podoba mi się stanik i rozkloszowana spódnica z kieszeniami, do takiej góry można by doszyć spodenkowy dół i kostium kąpielowy rodem z lat 50-tych gotowy! *^v^*
oglądałam dziś tę burdę i - szczerze mówiąc - myślałam po prostu, że ubrali modelkę w za duży rozmiar. do głowy mi nie przyszło, że tak ma być :) generalnie - też się rozczarowałam i nie kupiłam, choć niby te modele zapowiadały się ciekawie. ale ostatecznie wyszło na to, że podoba mi się wyłącznie żakiecik (o ten http://www.burdafashion.com/fr/Magazines/burda_Style/121_Bolero/1270777-1000019-1779888-1779954.html) a to jednak trochę za mało by kupić cały numer...
ReplyDeleteBędę szyć sukienkę nr 2 jednak tył trzeba koniecznie przerobić. Raz, ze "buła" na plecach wygląda conajmniej dziwnie a dwa to wykrój dla małych kobietek.
ReplyDeleteRozkloszowana spódnica ze stanikiem tez mnie zauroczyły:-) Chyba tez sobie sprawie:-))
ReplyDeleteZa życia Aenne Burda wykroje były rozumniejsze. Teraz jakby się bali naruszenia praw autorskich za dobrze skrojone plecy. Miałam stare numery pisma wyrzucić, ale trzymam dla pojedynczych ponadczasowych modeli, w których detal da się bezboleśnie zmienić albo pominąć.
ReplyDeleteSukienka z kołnierzykiem jest śliczna i musze ją mieć ;-) a ten nawis na plecach to mi przypomina worek na kartofle,
ReplyDeletehmmm ale jak bede chciala isc na zakupy to wezmę siatke, nie potrzebuje takiej opcji w sukience ;-)
Tez mnie ostatnia Burda rozczarowala bardzo, a jako,z e ma prenumerate to nawet nie ma opcji nie kupienia :)
ReplyDelete