Rekord pobity - domówiłam paczkę różowej Soft Merino z Yarn Paradise, bo mimo, że na Abigail poszło mi około 300 gr, to bałam się, że pozostałe 100 gr nie wystarczy mi na skarpetki Marlene. Przesyłka wyszła z Turcji w zeszłą środę, a w poniedziałek (!) już była u mnie w skrzynce! *^v^*
We have a winner - I bought another pack of rose pink Soft Merino, because I was afraid that 100 gr wouldn't be enough for the Marlene socks (Abigail took about 300 gr). The yarn was sent to me from Turkey last Wednesday, and on Monday it was in my mailbox! *^v^*
Abigail na razie nie pokażę (taka będę, a co! ~^^~), bo jest ona częścią większego kompletnego projektu, na który złożą się jeszcze skarpetki, jeden duży element szyty i może kilka drobiazgów. Czyli oczekujcie całości w (mam nadzieję) przyszłym tygodniu, a na ten weekend spróbuję skończyć sukienkę, już mi zostały rękawy i podkrój szyi, czyli niewiele.
I won't show you Abigail yet because it's part of the bigger complete wardrobe project, which will consist of the cardigan, socks, one bigger sewn element and maybe some smaller adornments. So, expect it next week (I hope), and this weekend I'll show you my sewn dress finished, I only need to add the sleeves and finish the neckline.
Co do czeskiej przekąski, to na razie nikt nie zgadł. *^v^* Nie jest to żadna odmiana sera, (to by było zbyt banalne! ^^) chociaż sery również podają w Czeskiej Baszcie, bo tak nazywa się ta piwiarnia w Warszawie. Jest to połączenie interesujące, dla mnie fajne bo to moje ulubione smaki (kwaszone i mięsko ^^) i coś, z czym nie spotkałam się jeszcze nigdy, w żadnej kuchni - poznajcie Utopence! ~^^~
Here is my Czech beer snack I made called Utopence (Drowned Man)- the pickled sausages with onions and chilli. *^v^* I like pickles very much and I cannot wait to try them, I hope to get the similar taste as the ones we ate at the pub.
Czyli topielce, a są to marynowane serdelki!!! ^^
Czesi marynują specjalne serdelki z dodatkiem kawałeczków słoniny w środku, natomiast my takich nie mamy, to kupiłam zwykłe serdelki z indyka. Do tego cebula siekana w plasterki i dla zaostrzenia papryczka chilli. Zamarynowane po trzech tygodniach, ale podobno już po trzech dniach są dobre (zrobiłam je dopiero dzisiaj, więc na razie nie mogę zdać relacji z uzyskanego smaku, ale nie omieszkam ~^^~).
EDIT: Zostałam poproszona o przepis na Topielce - ja korzystałam z pierwszego linka w Google, jaki mi wyskoczył po wpisaniu w wyszukiwarkę "utopence".
Apetycznie wygląda. Czy to się wekuje, czy tylko zalewa i trzyma w zalewie? Pozdrawiam:)
ReplyDeleteNo to czekam na prezentację wiekszego projektu i relację ze degustacji utopenców. A ten rekord poczty to chyba w księdze Guinessa trzeba by uwiecznić :)
ReplyDeleteTego się obawiałam :)
ReplyDeleteRzeczywiście, jada się to namiętnie - na śniadanie :)
I można kupić parę odmian prawie w każdym sklepie,bo Czechy to kraj parek ( parówek)... :)
To ja fanaberia vel Spin it :)
a dla mnie wygląda to strasznie. różósiowe obłe przedmioty w słoiku! br! czekam na sukienkę. mam nową burdę, ale jest jakaś cienka.
ReplyDeleteGratuluję sukcesów w chudnięciu! Przypomniało mi się co mówił prof. z biochemii na wykładach o odchudzaniu, że powinno się to nazywać odgrubianie, bo przecież pozbywa się człowiek zbędnych kilogramów. Tak jak odśnieżanie, to pozbywanie się śniegu. Odchudzanie jest zupełnie bezsensu ;)
ReplyDeletePo polsku moga byc Utopce, zeby bylo bardziej niesamowicie i gotycko ;)
ReplyDeletekurcze, te serdelki wyglądają tak pociesznie :D
ReplyDeletea mogłąbyś podać przepis jak to zrobić domowym sposobem ????
ReplyDelete