Jagienko, aktualnie mam trzy całe lalki SD, jedną głowę SD bez ciałka i jedną lalkę MSD, czyli prawie 5. Narvy nie liczę, bo już wystawiona na sprzedaż. Teraz w najbliższych planach jest trzeci podstawowy rozmiar YoSD, czyli 26 cm.
Iwonko, łuszczenie było bezbolesne i to raczej nie szkarlatyna, lekarz w każdym razie tego nie orzekł. Zastosowałam maść i mi przeszło, ot, jedna z tych niewytłumaczalnych szybko mijających dolegliwości.
Sprężyno, japońskie omlety nie mają nadzienia, za to są banalne w przygotowaniu. Na dwa jajka dodaję 1 łyżkę wody i 1 łyżkę sosu sojowego, do tego szczypta soli i cukru, i już. Należy rozbełtać widelcem i smażyć. Tylko smażenie jest troszkę skomplikowane (i są do omletów specjalne kwadratowe patelnie, chociaż ja takiej nie mam i radzę sobie na okrągłej ^^) - wylewamy pierwszą cieniutką warstwę i pozwalamy jej lekko się ściąć, następnie zwijamy ja na patelni w rulonik (ja operują dwoma drewnianymi łopatkami), przesuwamy rulon do brzegu patelni. Wlewamy drugą porcję jajka, pozwalamy mu się lekko ściąć i dowijamy ją do naszego rulonu. Itd. W zależności od tego, ile mamy jajek, rulonik jest chudszy lub grubszy, a właśnie na kwadratowej patelni jest go najwygodniej smażyć, bo można go dosuwać do samego brzegu, na okrągłej zostawiam go w 3/4 szerokości, bo inaczej zginałby się na zakrzywieniu patelni.
A pudełka na bento kupiłam na www.jlist.com. Podobno są takie w Muji w Złotych Tarasach, ale wiem od znajomych, którzy znają ten sklep z Japonii, że u nas jest jakoś dziwacznie drogo, muszę to sprawdzić bo jeszcze tam nie byłam.
Zulka pytała o dietę.
Trzymam się jej dzielnie! *^v^* Zmniejszone porcje zadowalają mój apetyt, nie ciagnie mnie do wielkiego obżarstwa, nie tęsknię za michą makaronu z serem czy pajdą chleba. Nawet słodyczy mi się wcale nie chce, co zostało udowodnione w zeszłą sobotę.
Bo w sobotę zrobiłam cos dziwnego...
Na spotkaniu lalkowym w Coffee Heaven, ponieważ dzień był chłodniejszy i wietrzny, kupiłam gorącą kawę (Żółwia z posypką malinową, pycha! ~^^~) zamiast smoothie z mango, i ... odruchowo sięgnęłam po czekoladowy batonik! Co więcej, ja ten batonik potem zjadłam, a podczas jedzenia dziwiłam się, po co go jem, bo nie miałam na niego wcale ochoty, tak go gryzłam i łykałam bez sensu.
Kompletnie mnie nie ciągnie do czekolady czy chipsów, nie tęsknię za niegdyś ukochanym popcornem, nie muszę zajmować sobie rąk czymkolwiek żeby tylko nie sięgać po przegryzki.
I chyba nieco schudłam! *^v^*
Nie mam wagi, ale czuję się lżejsza i na oko wygląda, jakby mi ubyło w obwodzie tu i tam. Sukienkę docelową przymierzę jednak dopiero po pełnym miesiącu, czyli za dwa tygodnie.
***
I żeby nie było, że nic się nie dzieje na drutach, wczoraj skończyłam szal dla Lollipop, ten akrylowy ^^. Akurat na ochłodzenie!
Last night i finished knitting a shawl for Lollipop, just in time for cold Summer!
Większa sesja po weekendzie, bo jedziemy na działkę więc zabiorę lalki i porobię im zdjęcia. ~^^~
More photos after the weekend because we are going to our cottage and I'm going to tak my dolls and take some pictures. ~^^~