Ponieważ truskawki tego lata kwaśne, zmiksowałam garść owoców z 40 ml soku malinowego, 40 ml rumu i nieco soku z limonki. Czyli to taka Truskawkowa Margherita, tylko nie z tequil'ą, więc nazwijmy ją Truskawkową Joannitą! ^^
I invented a new drink! ~^^~
Because strawberries have been sour this year, I mixed a handful of those with 40 ml of raspberry juice, 40 ml of rum and a splash of lemon juice. So, it's a Strawberry Margherita, but not with tequila, so let's call it a Strawberry Joannita! ^^
Dopijam ostatnie łyki rabarbarowo-miętowej wody z Węgier, przy porządkowaniu torebki znajduję bilety z wakacyjnego wyjazdu... Zostało jeszcze sporo wina i piwa, i czekolada Studencka ze Słowacji, jednak namacalne dowody naszego wyjazdu znikają. Nie byłam przekonana do tej podróży, ale teraz chciałabym być tam z powrotem, tym bardziej, że pogoda taka sobie... (ale podobno od piątku ma się poprawić! *^v^*)
I've been drinking the last drops of rhubarb-mint flavoured water from Hungary, I'm finding the holiday tickets while cleaning my handbag... There is a lot of wine and beer still left, and some chocolate from Slovakia, but the tangible proofs of our trip abroad are fading away. I wasn't convinced about this holidays but now I feel I'd like to go back there, even more because the weather has been poor these days (although they said it should get better on Friday! *^v^*)
A propos Gołąbek, który zdobył Wasze uznanie, za co bardzo dziękujemy! ~^^~, czy zauważyłyście, że ostatnio dwie duże firmy produkujące przyprawy próbują nam wcisnąć nowy sposób na robienie gołąbków - bez zawijania w kapustkę! (kapustka posiekana idzie do środka kotleta, ale to przecież nie to samo...). {No, i ciekawe, co tam jest takiego w tych gotowych mieszankach przypraw, czego nie ma w kuchni każda gospodyni i bez czego gołąbki się nie udadzą?!... Glutaminian sodu? Aż chyba poczytam sobie opakowania w sklepie! ^^}
Chyba zrobię gołąbki na niedzielny obiad, dawno nie jedliśmy, dodajecie ryż do mięsa? A jaką kapustę preferujecie? Ja lubię we włoskiej (to na jesieni), chociaż robiłam też w pekińskiej i są smaczne, a może by tak tym razem zrobić w młodej kapuście? ~^^~
Acha, i mam przykazanie od męża, żeby dać sprostowanie - zdjęcie chłodnika w poprzednim wpisie pokazuje mój zmodyfikowany chłodnik, już z dodatkiem buraczka, żeby zilustrować właściwy przepis powinnam była cyknąć fotkę przed buraczkiem, byłby wtedy biały. ~^^~
I must add one thing to my last post about the cold soup - the photo shows my version with the beetroot, in order to illustrate the soup in the recipe I should have taken the photo just before I added the beet, it would be white then. ~^^~
Mariniere już się robi. Herbatko, miałaś rację, ten opis do schematu jest dziwny, nawet go wypróbowałam, ale te rozliczne narzuty, a potem ich odpuszczanie jest kompletnie zbędne i niewiele wnosi do wyglądu robótki (albo ja nie potrafię tego odtworzyć tak, jak trzeba...), więc je pominęłam i robię prościej. Wygląda fajnie, więc przy tym pozostanę, a włóczka Medusa jest taka mięciutka! *^v^*
I started knitting Mariniere. The interpretation of the chart was somehow blurry (I got the translation from German) and although I even tried all those yarn-overs, they really didn't add much to the overall look of the fabric (or maybe I wasn't able to execute the chart correctly...), so I skipped the yo's and simplified the pattern. It looks good for me so I'll stick with it, and the yarn is soooo soft! *^v^*
Na ten sweterek trochę poczekacie, bo robi się go długo, przez rządek warkoczowy, poza tym zapomniałam, że Medusa to włóczka skłądająca się z wielu nieskręconych nici, na które trzeba uważać jeszcze bardziej niż na Sonatę, bo bardzo łatwo zahaczyć pojedynczą nitkę albo nie złapać wszystkich na raz... Poza tym, może w trakcie wskoczy mi jakiś szybki projekt. ~^^~
You'll have to wait a bit longer for this cardigan because it takes time to knit the cable rows, and the Medusa yarn is cunning, it consists of many loose threads so it's easy to catch one with a tip of a needle and pull out or leave some threads uncaught... And I might try some quick knitting project in between. ~^^~
Monday is a good day to start anything. Today is not Monday, but I've started some new routines since then.
Po pierwsze, codziennie chodzę na spacery z krokomierzem, na razie niedaleko (5000 - 6000 kroków, np.: taki dystans to dla mnie wycieczka na bazarek i z powrotem) ze względu na moją uszkodzoną stopę, ale zamierzam z czasem wydłużyć ten dystans. Za dużo siedzę - przed komputerem, na kanapie z robótką, przeważnie jeszcze w niewygodnej pozycji sklęśnięta, półleżąc, a to nie robi dobrze mojemu kręgosłupowi. A chodzenie zrobi dobrze całemu organizmowi i może nawet schudną mi nogi? ~^^~
First, I've started everyday walks with a pedometre, not very far for now (5000 - 6000 steps) because of my hurt foot, but I'm going to make the walks longer with time. I sit too much - in front of the computer, with knitting on the sofa, most of the time squashed and scrambled, half-laying, which isn't healthy for my spine. And walking will improve my whole body, and maybe it'll make my legs slimmer? ~^^~
Po drugie, wykupiłam kurs japońskiego (www.japanesepod101.com) i zaczynam na poważnie uczyć się tego języka. Chodzi mi też po głowie zabranie się za drugi jezyk, tylko nie wiem, czy szlifować te, które już trochę znam (francuski, rosyjski), może powrócić do języków skandynawskich, czy może zacząć od zera coś nowego? Wstępnie zasubskrybowałam kurs portugalskiego (a co! ^^), i będę czekać, aż ruszy za kilka tygodni. W końcu planujemy też kiedyś w przyszłości wakacje w tamtych stronach.
Second, I bought the online Japanese course subscription (www.japanesepod101.dom) and I'm going to seriously start learning this language. I've been also thinking about the second language, but I'm not sure whether I should master the ones I already know a bit (French, Russian), or take up Scandinavian languages again, or maybe start from scratch something completely new? I initially subscribed the online Portugese course (yes, why not? ^^), but it will be launched in a few weeks. We are planning to spend our holidays there in a future.
Because strawberries have been sour this year, I mixed a handful of those with 40 ml of raspberry juice, 40 ml of rum and a splash of lemon juice. So, it's a Strawberry Margherita, but not with tequila, so let's call it a Strawberry Joannita! ^^
Dopijam ostatnie łyki rabarbarowo-miętowej wody z Węgier, przy porządkowaniu torebki znajduję bilety z wakacyjnego wyjazdu... Zostało jeszcze sporo wina i piwa, i czekolada Studencka ze Słowacji, jednak namacalne dowody naszego wyjazdu znikają. Nie byłam przekonana do tej podróży, ale teraz chciałabym być tam z powrotem, tym bardziej, że pogoda taka sobie... (ale podobno od piątku ma się poprawić! *^v^*)
I've been drinking the last drops of rhubarb-mint flavoured water from Hungary, I'm finding the holiday tickets while cleaning my handbag... There is a lot of wine and beer still left, and some chocolate from Slovakia, but the tangible proofs of our trip abroad are fading away. I wasn't convinced about this holidays but now I feel I'd like to go back there, even more because the weather has been poor these days (although they said it should get better on Friday! *^v^*)
A propos Gołąbek, który zdobył Wasze uznanie, za co bardzo dziękujemy! ~^^~, czy zauważyłyście, że ostatnio dwie duże firmy produkujące przyprawy próbują nam wcisnąć nowy sposób na robienie gołąbków - bez zawijania w kapustkę! (kapustka posiekana idzie do środka kotleta, ale to przecież nie to samo...). {No, i ciekawe, co tam jest takiego w tych gotowych mieszankach przypraw, czego nie ma w kuchni każda gospodyni i bez czego gołąbki się nie udadzą?!... Glutaminian sodu? Aż chyba poczytam sobie opakowania w sklepie! ^^}
Chyba zrobię gołąbki na niedzielny obiad, dawno nie jedliśmy, dodajecie ryż do mięsa? A jaką kapustę preferujecie? Ja lubię we włoskiej (to na jesieni), chociaż robiłam też w pekińskiej i są smaczne, a może by tak tym razem zrobić w młodej kapuście? ~^^~
Acha, i mam przykazanie od męża, żeby dać sprostowanie - zdjęcie chłodnika w poprzednim wpisie pokazuje mój zmodyfikowany chłodnik, już z dodatkiem buraczka, żeby zilustrować właściwy przepis powinnam była cyknąć fotkę przed buraczkiem, byłby wtedy biały. ~^^~
I must add one thing to my last post about the cold soup - the photo shows my version with the beetroot, in order to illustrate the soup in the recipe I should have taken the photo just before I added the beet, it would be white then. ~^^~
***
Mariniere już się robi. Herbatko, miałaś rację, ten opis do schematu jest dziwny, nawet go wypróbowałam, ale te rozliczne narzuty, a potem ich odpuszczanie jest kompletnie zbędne i niewiele wnosi do wyglądu robótki (albo ja nie potrafię tego odtworzyć tak, jak trzeba...), więc je pominęłam i robię prościej. Wygląda fajnie, więc przy tym pozostanę, a włóczka Medusa jest taka mięciutka! *^v^*
I started knitting Mariniere. The interpretation of the chart was somehow blurry (I got the translation from German) and although I even tried all those yarn-overs, they really didn't add much to the overall look of the fabric (or maybe I wasn't able to execute the chart correctly...), so I skipped the yo's and simplified the pattern. It looks good for me so I'll stick with it, and the yarn is soooo soft! *^v^*
Na ten sweterek trochę poczekacie, bo robi się go długo, przez rządek warkoczowy, poza tym zapomniałam, że Medusa to włóczka skłądająca się z wielu nieskręconych nici, na które trzeba uważać jeszcze bardziej niż na Sonatę, bo bardzo łatwo zahaczyć pojedynczą nitkę albo nie złapać wszystkich na raz... Poza tym, może w trakcie wskoczy mi jakiś szybki projekt. ~^^~
You'll have to wait a bit longer for this cardigan because it takes time to knit the cable rows, and the Medusa yarn is cunning, it consists of many loose threads so it's easy to catch one with a tip of a needle and pull out or leave some threads uncaught... And I might try some quick knitting project in between. ~^^~
***
Poniedziałek to dobry dzień na początek czegokolwiek. Dzisiaj nie jest poniedziałek, ale od poniedziałku zaczęłam wprowadzać nowe zwyczaje w moim życiu.Monday is a good day to start anything. Today is not Monday, but I've started some new routines since then.
Po pierwsze, codziennie chodzę na spacery z krokomierzem, na razie niedaleko (5000 - 6000 kroków, np.: taki dystans to dla mnie wycieczka na bazarek i z powrotem) ze względu na moją uszkodzoną stopę, ale zamierzam z czasem wydłużyć ten dystans. Za dużo siedzę - przed komputerem, na kanapie z robótką, przeważnie jeszcze w niewygodnej pozycji sklęśnięta, półleżąc, a to nie robi dobrze mojemu kręgosłupowi. A chodzenie zrobi dobrze całemu organizmowi i może nawet schudną mi nogi? ~^^~
First, I've started everyday walks with a pedometre, not very far for now (5000 - 6000 steps) because of my hurt foot, but I'm going to make the walks longer with time. I sit too much - in front of the computer, with knitting on the sofa, most of the time squashed and scrambled, half-laying, which isn't healthy for my spine. And walking will improve my whole body, and maybe it'll make my legs slimmer? ~^^~
Po drugie, wykupiłam kurs japońskiego (www.japanesepod101.com) i zaczynam na poważnie uczyć się tego języka. Chodzi mi też po głowie zabranie się za drugi jezyk, tylko nie wiem, czy szlifować te, które już trochę znam (francuski, rosyjski), może powrócić do języków skandynawskich, czy może zacząć od zera coś nowego? Wstępnie zasubskrybowałam kurs portugalskiego (a co! ^^), i będę czekać, aż ruszy za kilka tygodni. W końcu planujemy też kiedyś w przyszłości wakacje w tamtych stronach.
Second, I bought the online Japanese course subscription (www.japanesepod101.dom) and I'm going to seriously start learning this language. I've been also thinking about the second language, but I'm not sure whether I should master the ones I already know a bit (French, Russian), or take up Scandinavian languages again, or maybe start from scratch something completely new? I initially subscribed the online Portugese course (yes, why not? ^^), but it will be launched in a few weeks. We are planning to spend our holidays there in a future.
:-)
ReplyDeleteGołąbek w trakcie robienia średnio mi się podobał, muszę przyznać (ja nie mam przekonania do większości szydełkowych rzeczy) - ale po wykończeniu, dodaniu frędzli nabrał uroku i bardzo fajnie się prezentuje.
a do tych pożeralnych gołąbków nie daję ryżu, ani kaszy, ani nic oprócz mięska z przyprawami - moja Mama zawsze robiła mięsne, więc i mnie przeszło. duuużo kapustki, liście luzem tez wrzucam, bo uwielbiam, i koniecznie sos pomidorowy - a Ty z jakim sosem robisz?
młoda kapustka daje radę, spróbuj, są pyszne. ja za pekinką nie przepadam.
Mariniere wygląda barrrdzo ciekawie, i pracochłonnie, owszem!
u mnie tradycyjnie robi się gołąbki z ryżem i zawinięte w kapustę (Skarżysko), ale na przykład ciocia męża robi bez ryżu (Warszawa), a teściowa koleżanki (Puławy) robi od dawna właśnie takie jak są w reklamie, czyli z kapustą wsiekaną do środka. Jadłam były fajne, zresztą ja i tak nie przepadam za kapustą na gołąbku, zawsze mi zostaje, tak jak marchewka w rosole ;)
ReplyDeleteTakże knorr/winiary czy co tam toto był, Ameryki tymi gołąbkami nie odkryli ^^
zajrzę sobie na ten kurs japońskiego, może też bym się zebrała wreszcie do kupy. dla własnej satysfakcji :)
Współczuję tej nogi, bo widzę, że sprawa wcale nie przechodzi.
ReplyDeleteTeż mnie zdziwiły te gołąbki niezawijane w kapustę - co to za pomysł? ;]
No właśnie Ameryki nie odkryli, bo ja takie gołąbki właśnie robię, Kapustka poszatkowana z mięsem i ryżem i się dusi :)
ReplyDeleteRobi się szybciej bo nie trzeba zawijać.
A co do gołąbków w kapuście- zawsze wyjadałam farsz a liście zostawiałam. Przy tych drugich wszystko jest zjedzone :)
A moze wrocisz do norweskiego? Fajnie ci szlo o ile pamietam :))
ReplyDeleteJaponski, hoho. Umiesz juz jakies ideogramy? Czy sa osobne zajecia z kaligrafii? :)
Ach poczatek nowego zycia i magiczne poniedzialki - wytrwalosci zycze, kciuki trzymam.
W Siedmiogrodzie daswali:
ReplyDeletezawijane w kapustę, duzo mniejsze (wielkości sajgonek, farsz - kasza gryczana + mięso)
Pyszne!
ależ się zaśliniłam przez tę truskawę.....
ReplyDeletegołąbki moja mama zawsze robiła z ryżem i sosoem pomidorowym (Kraków), teściowa(Warszawa) bez ryżu i bez sosu, ja robię z ryżem, sosem, ale...bez mięsa :D:D:D:D dodaję grzyby.
też się zastanawiam CO jest w tych torebeczkach skoro wszystkie składniki mieć zgromadzone w lodówce? może one są puste?
z meduzą przez to rozdwajanie się jakoś się nie polubiłam, coś tam dłubnęłam, nawet noszę, ale szału nie robi. mam jeszcze popielaty zapasik i na razie nie mam ochoty wykorzystywać.
i chcę na wakację!!!!! już!!!! a muszę czekać do sierpnia....
Gołąbki bez zawijania?? U mnie w domu się je robi od ładnych paru lat i do głowy mi by nie przyszło kupić tego "pomysłu". Te bez zawijania koniecznie z kapusta włoską i bez ryżu (za to z odrobiną kaszy manny)w sosie pomidorowym oczywiście, te tradycyjne z mięsem, ryżem, dużą ilością ziół w kapuście raczej "zwykłej" koniecznie w sosie pomidorowym. Choć w rodzinie męża robi się jeszcze w sosie na bazie zasmażki z majerankiem (też dobre)
ReplyDeleteu nas robi się i zawijane z mięsem i ryżem
ReplyDeletei niezawijane też z mięsem i ryżem
(takie jak tu :
http://www.smaczny.pl/przepis,golabki_inaczej)
tylko mi sie zawsze przyklejają do blachy w trakcie pieczenia, ostatnio zamiast opiekać obsmażałam na patelni
a do sosu, pomidorowego oczywiście, lubię obficie sypnąć bazylii :))
zjadłabym tylko robić mi się nie chce
a młoda kapucha jak najbardziej :)
ja gołąbki zawijam a szczególnie uwielbiam własnie wiosną zawinięte w liście młodej kapusty.Do środka mięso oczywiście z ryżem .Co do tych z kapustą w środku to umnie mówi się "kotlety z kapustą. Mięso mielone , do tego drobno poszatkowana kapusta , kasza manna(zamiast bułki), żółtka i piana z białek . Formuję duże kotlety , panieruje w bułce tartej i obsmażam . Dalej wkładam do bulionu z dodatkiem przecieru pomidorowego i duszę do miekkości.Są pyszne , ale to nie gołąbki
ReplyDeleteKolor drinka apetyczny :)
ReplyDeletePierwsze dni po wakacjach fajne , jeszcze czuc ten wiatr we wlosach , to sloneczko, smakii zapachy .
Gloabki w moim domu robi sie w zasadzie wszystkie , z ryzem bo ja lubie i dzieci, z miesem samym bo maz lubi i te bez zawijania bo wszystkim smakują .Do tradycyjnych sos pomidorowy , do tych drugich pieczarkowy .
Gołąbki najbardziej lubię z młodej kapusty z kaszą gryczaną i mięsem (mięso niekonieczne), z sosem grzybowym. W moim rodzinnym domu były klasyczne: mięso + ryż + sos pomidorowy. Pyszne są gołąbki nadziewane surowymi utartymi ziemniakami z przysmażoną cebulą i grzybami.
ReplyDeleteA ja poproszę o szczegóły tego japońskiego- to marzenie mojego dziecięcia! A że dziecko się postarało na koniec roku tobym jej w nagrodę ten wymarzony japoński. Poproszę o szczegóły na prywatny. Uściski.
ReplyDeleteW temacie gołąbków znowu widzę, będę oryginałem :)
ReplyDeleteU mnie robi się je zawijane oczywiście, z mięsem, a do niego dodaje w równych proporcjach ryż i kaszę jęczmienną, czasami jeszcze pieczarki. Sos tylko pomidorowy do tego :) Ale mam smaka na gołąbki...
ammm, co za pyszny temat ;) U nas mama robi gołąbki z kaszą i ryżem i oczywiście mięsko i co tam potrzeba, a sos obowiązkowo pieczarkowy. A ja jeszcze nie jestem tak sprawną gospodynią to robię te " lewostronne " jak nazwała je moja siostra, i to już od ładnych kilku lat je robię . pozdrawiam
ReplyDeleteZdradzisz, gdzie kurs portugalskiego zasubskrybowałaś?
ReplyDeleteGołąbki z kapustą w środku to są tzw. gołąbki białoruskie. Nie wiem dlaczego pominięto tą nazwę, ale znane są od dawna :) Są pyszne i bardzo je lubię, chociaż sama jeszcze ich nie robiłam.
ReplyDeleteFajny ten Twój blog, idę poczytać :)
wow you are off to quite a start, i thnk knowing any and all languages is great, i wish i knew more and knew the ones i do know better.
ReplyDeleteGood Luck with it all!