Jadwigo, ja mam wrażenie, że Rysiek w ogóle ma w nosie, że wyjechaliśmy, a na pewno jest tulony i głaskany ponad miarę, więc pewnie nawet nie zauważy, że nas nie było przez tydzień...
Kalino, piwo z kija to piwo z nalewaka podłączonego do beczki. ~^^~
Dzień piąty - moja stopa zaczyna działać, jeszcze ze dwa dni i będzie jak nowa... ^^
Day 5 - my foot has started to work almost properly, a day or two more and it will be back to its normal self... ^^
Na dzień piąty przewidzieliśmy specyficzną wycieczkę. Kiedy powiedzieliśmy właścicielowi naszego pensjonatu, że wybieramy się na ową wycieczkę, najpierw przekonywał nas, że to kiepski pomysł, bo możemy się zgubić, a potem na pytanie o przydatną radę przed wyruszeniem z pensjonatu powiedział: "Nauczcie się węgierskiego, bo po drodze nikt nie mówi po angielsku."
Zabrzmiało to złowrogo, i ja pewnie bym stchórzyła, ale Robert jest odważny, więc postanowiliśmy wziąć byka za rogi.
On day 5 we decided to go on a special trip. When we said to the owner of our guest house's that we were going on that trip, he first tried to convince us that it's a bad idea because we might get lost on the way, and then he just said as a last advice "Learn Hungarian, nobody speaks English there."
It sounded scary and I am a coward so I was ready to stay put, but Robert was always brave so we carried on.
Zaczęliśmy od godzinnej podróży pociągiem, i już podczas kupowania biletów natknęłiśmy się na pierwszy problem językowy, jednak czego nie można zrozumieć ze słów, to można wywnioskować z gestykulacji, a pani na dworcu w kasie była pomysłowa i pewnie przyzwyczajona do niekumatych turystów zagranicznych! *^v^* Bilety na "tam i z powrotem" bardzo łatwo pokazać machając palcem do przodu i z powrotem do siebie. ~^^~
We started with the 1 hour trip by train and the first problem occurred while buying the tickets, but whatever we couldn't understand from Hungarian words, we could easily get from the international language of gestures, and the lady at the railway station office was apparently used to foreign tourists! *^v^* The return tickets are very easy to show when you wave you finger away and back to you. ~^^~
Numer peronu był napisany na rozkładzie jazdy, który wyglądał dokładnie jak u nas, i upewniwszy się jeszcze co do pociągu u kolejarza na peronie (który mówił po angielsku! ^^), pokonaliśmy pierwszy etap podróży do Fonyod.
The number of the platform's was written on the timetable on the wall that looked exactly like ours, and after we made sure we chose the correct one (the railway employee on the platform spoke English! ^^), we boarded the train to Fonyod.
Tam należało przesiąść się na prom płynący 30 minut na północny brzeg Balatonu, ale kupienie biletu powrotnego tym razem nie sprawiło nam żadnych kłopotów, tym bardziej, że znaliśmy już odpowiednie słowo po węgiersku! ~^^~
In Fonyod we caught the ferry that in 30 minutes took us to the Northern shore of Balaton's. Buying the return tickets was piece of cake now that we knew the Hungarian word for it written on the train tickets! ~^^~
W Badacsony, gdzie wylądowaliśmy, bez trudu udało nam się na końcu molo znaleźć taksówki UAZ, które mają tylko jedną trasę - do połowy wysokości góry, wokół której położone są winnice! *^v^*
In Badacsony, where we ended up, we easily found the UAZ taxis that have only one route - upwards the big mountain, where there are many wineries! *^v^*
Na górze jest restauracja z pięknym widokiem na zbocze pełne winorośli, i w niej zjedliśmy obiad - paprykarza cielęcego i kurczakowego z kluseczkami galuszka.
On the top of the mountain there is a restaurant with a view on the wineries and we had our lunch there - veal and chicken stews with galuszka noodles.
I popiliśmy je butelką wytrawnego Tokaja.
Which we washed down with a bottle of dry Tokaj wine.
A taka pani przywitała nas na wejściu do restauracji! (to wielka lalka-szmacianka) ~^^~
And this lady welcomed us at the entrance to the restaurant! (it's a huge ragdoll) ~^^~
Natomiast po obiedzie przeszliśmy do clou wycieczki - idea owej wyprawy jest taka, że wjeżdża się UAZ-em na górę, a potem schodzi się tą samą trasą, przy okazji odwiedzając kolejne winnice, które dla turystów otworzyły swe piwniczki i za symboliczna opłatę ok. 1 zł (naprawdę!) sprzedają wino w 100 ml szklaneczkach. Degustować można do woli, jednak warto pamiętać, że o kilka kroków poniżej jest kolejna winnica i nowe wina do degustacji. *^v^*
After lunch we started the main part of our trip - the idea is that you go up the mountain by the taxi, and then you slowly walk down along the same route, but stopping by the wineries that have their cellars open and they sell wine they produce for as cheaply as 35 cents per 100 ml (really!). You can try as many types as you like but you have to remember that there is another winery a couple of steps down the hill and more wine to try. *^v^*
My odwiedziliśmy cztery winnice, (na szczęście nie wszystkie były już otwarte ^^), dogadując się z właścicielami na migi, trochę po niemiecku, a trochę po węgiersku (bo zapisaliśmy sobie słowniczek pierwszej potrzeby - wino białe/czerwone, wytrawne, słodkie, półsłodkie ~^^~). Niektóre wina tak nam smakowały, że kupiliśmy je sobie w większych pojemnościach do domu, za bezcen!
We visited four wineries (lucky us not all of them were open yet ^^), talking to the owners with gestures, partly in German and partly in Hungarian (because we wrote down the basic wine vocabulary - white/red wine, dry, sweet, semi sweet ~^^~). Some of the wines were so tasty that we bought them in bigger bottles, cheap as it can be!
Kiedy dotarliśmy na dół, z powrotem do miasta, akurat zdążyliśmy złapać prom powrotny do Fonyod, a tam za 10 minut mieliśmy pociąg do Siofok, czyli wszystko pięknie nam się zgrało w czasie. Wnioskiem z wczorajszego i dzisiejszego dnia jest ten, że znaleźliśmy się w złym miejscu Balatonu! Na południu są głównie kurorty w stylu naszego Sopotu czy Międzyzdrojów, co nas kompletnie nie interesuje, natomiast w północnej części jest dużo do zwiedzania i winnice! Jeśli kiedykolwiek tu wrócimy, to tylko do Badacsony. *^v^*
When we got back to the town at the foot of the mountain, we were just in time for the ferry back to Fonyod, and there in 10 minutes we caught the train to Siofok. The conclusions from the last two days are the following: we are on the wrong side of Balaton's! On the South shore there are only places for tourists who like to party a lot, but on the Northern shore there are historic and natural attractions to visit, and wineries! If we ever come back to Hungary, it will only be Badacsony. *^v^*
Dzień zakończyliśmy kolacją w nadbrzeżnej knajpie Matroz - sałatką, rosołkiem i naleśnikami z mięsem, całkiem przyjemne.
We finished the day with dinner at the Matroz restaurant on the shore - we had a salad, a chicken soup and pancakes with minced meat, very nice.
Piątek 11 czerwca to oficjalny początek sezonu wakacyjnego na Węgrzech i dało się to odczuć - dziś zjechali się nowi goście do naszego pensjonatu i w ogóle przybyło ludzi w miasteczku. Pewnie teraz otworzą się nieczynne do tej pory knajpy, rozhałasuje się wieczorami nabrzeże, jak to dobrze, że za dwa dni wracamy do domu, już bardzo tęsknię za Ryśkiem i lalkami. ~^^~
Friday, 11th June is the official start of the holiday season's in Hungary, and it could be felt - as of this evening we suddenly have several neighbours in our guest house, and there are generally more people in town. I think there will be more bars open and the marina will be louder in the evenings, it's good we are going back home in two days, I miss Rysiek and my dolls. ~^^~
Kalino, piwo z kija to piwo z nalewaka podłączonego do beczki. ~^^~
***
Dzień piąty - moja stopa zaczyna działać, jeszcze ze dwa dni i będzie jak nowa... ^^
Day 5 - my foot has started to work almost properly, a day or two more and it will be back to its normal self... ^^
Na dzień piąty przewidzieliśmy specyficzną wycieczkę. Kiedy powiedzieliśmy właścicielowi naszego pensjonatu, że wybieramy się na ową wycieczkę, najpierw przekonywał nas, że to kiepski pomysł, bo możemy się zgubić, a potem na pytanie o przydatną radę przed wyruszeniem z pensjonatu powiedział: "Nauczcie się węgierskiego, bo po drodze nikt nie mówi po angielsku."
Zabrzmiało to złowrogo, i ja pewnie bym stchórzyła, ale Robert jest odważny, więc postanowiliśmy wziąć byka za rogi.
On day 5 we decided to go on a special trip. When we said to the owner of our guest house's that we were going on that trip, he first tried to convince us that it's a bad idea because we might get lost on the way, and then he just said as a last advice "Learn Hungarian, nobody speaks English there."
It sounded scary and I am a coward so I was ready to stay put, but Robert was always brave so we carried on.
Zaczęliśmy od godzinnej podróży pociągiem, i już podczas kupowania biletów natknęłiśmy się na pierwszy problem językowy, jednak czego nie można zrozumieć ze słów, to można wywnioskować z gestykulacji, a pani na dworcu w kasie była pomysłowa i pewnie przyzwyczajona do niekumatych turystów zagranicznych! *^v^* Bilety na "tam i z powrotem" bardzo łatwo pokazać machając palcem do przodu i z powrotem do siebie. ~^^~
We started with the 1 hour trip by train and the first problem occurred while buying the tickets, but whatever we couldn't understand from Hungarian words, we could easily get from the international language of gestures, and the lady at the railway station office was apparently used to foreign tourists! *^v^* The return tickets are very easy to show when you wave you finger away and back to you. ~^^~
Numer peronu był napisany na rozkładzie jazdy, który wyglądał dokładnie jak u nas, i upewniwszy się jeszcze co do pociągu u kolejarza na peronie (który mówił po angielsku! ^^), pokonaliśmy pierwszy etap podróży do Fonyod.
The number of the platform's was written on the timetable on the wall that looked exactly like ours, and after we made sure we chose the correct one (the railway employee on the platform spoke English! ^^), we boarded the train to Fonyod.
Tam należało przesiąść się na prom płynący 30 minut na północny brzeg Balatonu, ale kupienie biletu powrotnego tym razem nie sprawiło nam żadnych kłopotów, tym bardziej, że znaliśmy już odpowiednie słowo po węgiersku! ~^^~
In Fonyod we caught the ferry that in 30 minutes took us to the Northern shore of Balaton's. Buying the return tickets was piece of cake now that we knew the Hungarian word for it written on the train tickets! ~^^~
W Badacsony, gdzie wylądowaliśmy, bez trudu udało nam się na końcu molo znaleźć taksówki UAZ, które mają tylko jedną trasę - do połowy wysokości góry, wokół której położone są winnice! *^v^*
In Badacsony, where we ended up, we easily found the UAZ taxis that have only one route - upwards the big mountain, where there are many wineries! *^v^*
Na górze jest restauracja z pięknym widokiem na zbocze pełne winorośli, i w niej zjedliśmy obiad - paprykarza cielęcego i kurczakowego z kluseczkami galuszka.
On the top of the mountain there is a restaurant with a view on the wineries and we had our lunch there - veal and chicken stews with galuszka noodles.
I popiliśmy je butelką wytrawnego Tokaja.
Which we washed down with a bottle of dry Tokaj wine.
A taka pani przywitała nas na wejściu do restauracji! (to wielka lalka-szmacianka) ~^^~
And this lady welcomed us at the entrance to the restaurant! (it's a huge ragdoll) ~^^~
Natomiast po obiedzie przeszliśmy do clou wycieczki - idea owej wyprawy jest taka, że wjeżdża się UAZ-em na górę, a potem schodzi się tą samą trasą, przy okazji odwiedzając kolejne winnice, które dla turystów otworzyły swe piwniczki i za symboliczna opłatę ok. 1 zł (naprawdę!) sprzedają wino w 100 ml szklaneczkach. Degustować można do woli, jednak warto pamiętać, że o kilka kroków poniżej jest kolejna winnica i nowe wina do degustacji. *^v^*
After lunch we started the main part of our trip - the idea is that you go up the mountain by the taxi, and then you slowly walk down along the same route, but stopping by the wineries that have their cellars open and they sell wine they produce for as cheaply as 35 cents per 100 ml (really!). You can try as many types as you like but you have to remember that there is another winery a couple of steps down the hill and more wine to try. *^v^*
My odwiedziliśmy cztery winnice, (na szczęście nie wszystkie były już otwarte ^^), dogadując się z właścicielami na migi, trochę po niemiecku, a trochę po węgiersku (bo zapisaliśmy sobie słowniczek pierwszej potrzeby - wino białe/czerwone, wytrawne, słodkie, półsłodkie ~^^~). Niektóre wina tak nam smakowały, że kupiliśmy je sobie w większych pojemnościach do domu, za bezcen!
We visited four wineries (lucky us not all of them were open yet ^^), talking to the owners with gestures, partly in German and partly in Hungarian (because we wrote down the basic wine vocabulary - white/red wine, dry, sweet, semi sweet ~^^~). Some of the wines were so tasty that we bought them in bigger bottles, cheap as it can be!
Kiedy dotarliśmy na dół, z powrotem do miasta, akurat zdążyliśmy złapać prom powrotny do Fonyod, a tam za 10 minut mieliśmy pociąg do Siofok, czyli wszystko pięknie nam się zgrało w czasie. Wnioskiem z wczorajszego i dzisiejszego dnia jest ten, że znaleźliśmy się w złym miejscu Balatonu! Na południu są głównie kurorty w stylu naszego Sopotu czy Międzyzdrojów, co nas kompletnie nie interesuje, natomiast w północnej części jest dużo do zwiedzania i winnice! Jeśli kiedykolwiek tu wrócimy, to tylko do Badacsony. *^v^*
When we got back to the town at the foot of the mountain, we were just in time for the ferry back to Fonyod, and there in 10 minutes we caught the train to Siofok. The conclusions from the last two days are the following: we are on the wrong side of Balaton's! On the South shore there are only places for tourists who like to party a lot, but on the Northern shore there are historic and natural attractions to visit, and wineries! If we ever come back to Hungary, it will only be Badacsony. *^v^*
Dzień zakończyliśmy kolacją w nadbrzeżnej knajpie Matroz - sałatką, rosołkiem i naleśnikami z mięsem, całkiem przyjemne.
We finished the day with dinner at the Matroz restaurant on the shore - we had a salad, a chicken soup and pancakes with minced meat, very nice.
Piątek 11 czerwca to oficjalny początek sezonu wakacyjnego na Węgrzech i dało się to odczuć - dziś zjechali się nowi goście do naszego pensjonatu i w ogóle przybyło ludzi w miasteczku. Pewnie teraz otworzą się nieczynne do tej pory knajpy, rozhałasuje się wieczorami nabrzeże, jak to dobrze, że za dwa dni wracamy do domu, już bardzo tęsknię za Ryśkiem i lalkami. ~^^~
Friday, 11th June is the official start of the holiday season's in Hungary, and it could be felt - as of this evening we suddenly have several neighbours in our guest house, and there are generally more people in town. I think there will be more bars open and the marina will be louder in the evenings, it's good we are going back home in two days, I miss Rysiek and my dolls. ~^^~
No co jak co- ale te winnice i żarełko przekonują mnie, że bardzo chcę odwiedzić Węgry :))
ReplyDeleteWina zazdroszczę ;)
Podziwiam was. Tak samo jak podziwiam cudzoziemcow ktorzy zapuszczaja sie w glab Polski bez znajomosci jezyka :)
ReplyDeleteNatrafilam kiedys na takiego na dworcu w Klodzku o szostej rano - siedzial z dosc smetna mina na pustym peronie i skoczyl ku mnie jakby nie przymierzajac aniola stroza wcielonego zobaczyl. Udalo mi sie go uratowac :) Ale wy widze calkiem samodzielni :))
Świetna wycieczka. Bardzo dobrze, że nie daliście się zniechęcić :)
ReplyDeleteRewelacyjne sprawozdanie z wycieczki.
ReplyDeleteFajnie jak mozna co nie co zobaczyc i sprobowac .Czekam na ciag dalszy