Wednesday, June 09, 2010

Dzień 3 / Day 3

Wieża ciśnień w Siofok.
The Water Pressure Tower w Siofok.



Myszoptico, na razie pijemy bardzo tanie białe wino ze sklepu (ok. 5zł za litr) *^v^*, ale jest naprawdę genialne, świeżo-winogronowe, schłodzone smakuje jak domowy wyrób z polskich winogron ogródkowych. ~^^~ A mąż nie zwraca uwagi na moje szydełkowanie, nic nie mówił w każdym razie, mnie by chyba przeszkadzało, że coś mi miga na granicy wzroku.

Hannah, na wakacjach w Bułgarii też mieliśmy telewizor w pokoju, i tam kanał AXN Sci Fi był puszczany w oryginale, po angielsku, a tylko napisy były po bułgarsku, tak chyba jest najlepiej.

Fanaberio, nam też podoba się jeżdżenie na wakacje przed lub po sezonie, chociaż przed jest chyba lepiej, bo kiedy byliśmy w Bułgarii we wrześniu, to miałam wrażenie, że wszyscy w knajpach są już tak zmęczeni całym sezonem turystycznym i chcieliby, żeby ci turyści wreszcie sobie pojechali do domu... ^^

Zulko, Rysiek jest u naszych przyjaciół i mam nadzieję, że jest często głaskany i że za nami tęskni! *^v^*

***

Dzień trzeci - wciąż kuśtykam, to może być pęknięta torebka stawowa...
Dziś na początek też kot, który odwiedził nas podczas śniadania, był bardzo towarzyski ale nic nie dostał, więc poszedł sobie załatwiać różne kocie sprawy,
Day 3 - and my foot still hurts, it may be a broken joint bag...
Today we started with a cat because it visited us during our breakfast. It was very friendly but didn't get anything so he went on to attend its cat affairs,


natomiast żółwie w przypensjonatowej sadzawce były równie towarzyskie i nigdzie się nie wybierały, dzięki czemu mogłam im zrobić zdjęcie z bliska. *^v^*
turtles, on the other hand, that we found in the guest house pool, were very friendly and didn't intend to go anywhere, so I could take a close shot. *^v^*


Dziś mieliśmy dzień plażowicza, to znaczy zaczęliśmy od wyprawy nad jezioro, gdzie zrobiłam Robertowi zdjęcia w wodzie, a on mnie nie, bo się zagadał z przypadkowo poznanymi Polakami... (i nawet przeoczył fakt, że nasze miejsce jest zajmowane przez niemieckich nastolatków, którzy przyszli na plażę...)
Today we had a beach day, which means we started with a walk to the lake, where I took some photos of Robert swimming, and he didn't take a single one of me swimming because he got into conversation with the just met Polish couple... (and he even omitted the fact that our beach space was being taken over by some German teenagers...)


Mieliśmy iść jeszcze do Parku Wodnego, ale najpierw zaszliśmy do znanej już restauracji Mala Garden na drinka,
We were supposed to go to a Water Park, but first we dropped by for a drink at the already known Mala Garden restaurant,


a po dwóch kolejkach już nam się nie chciało nigdzie łazić... ~^^~
but after second ones we didn't feel like going anywhere... ~^^~


Tym bardziej, że w południe przekąsiliśmy coś, co się nazywa Talerz Mala, czyli gorące placki owsiane i wybór różnych pysznych przekąsek.
We also decided to eat some light lunch and tried the delicious Mala Plate, which were hot oat cakes with various starters.


Potem wróciliśmy do pensjonatu na sjestę, zahaczając o sklep spożywczy, gdzie kupiliśmy zapas toniku Kinley'a Ginger Ale, przepysznej wody smakowej mango/guava i cudownie pachnące papryki na śniadanie. Oraz jakieś puszki z mięskiem opisane po węgiersku (jedna okazała się ostrą mielonką!). ^^
Then we went back to the guest house for siesta, visiting the local shop for some breakfast groceries, where we bought the Kinley tonic, some delicious mango/guava water and beautifully smelling white paprika. And some canned meat with mysterious writing in Hungarian. ^^


Na kolację zaś wybraliśmy się do polecanej nam restauracji rybnej Fogas, gdzie byliśmy jedynymi gośćmi (wszyscy byli w pizzeriach nad wodą?...) i zjedliśmy najpierw po zupce - gulaszowa i rybna z kawałkami suma,
For supper we went to a recommended fish restaurant Fogas, where we were the only guests (everybody else were eating pizza?...) where we had soups first - goulash soup and cat-fish soup,


a potem wzięliśmy zestaw ryb dla dwojga, który dostaliśmy na wielkiej drewnianej misie w kształcie ryby. ^^
and then we took a fish dish for two that was served on a huge wooden fish shaped bowl. ^^


Pan dodatkowo przyniósł papryczki (chyba do zupy?) i ostrzegł, że są bardzo ostre. Na zdjęciu widać, że Robert nadgryzł kawałek, i za chwilę musiał się ratować śmietanowym sosem od drugiego dania, bo papryczka powoli rozwijała swoją moc i zaostrzyła się dopiero, kiedy już zdążył zjeść prawie cały plaster. ~^^~ Ja nie zaryzykowałam.
The waiter also brought some paprika pieces (for the soup, I guess) and warned us they are really hot. In the picture you can see the left over part because Robert started to chew one piece and it started to develop the hotness later, so he couldn't finish it. ~^^~ I didn't risk eating it.


Wieczorem okazało się, że jesteśmy przypieczeni od słońca i pogryzieni przez komary, czyli norma wakacyjna wyrobiona. Pogoda cały czas jest upalna, dobrze, że mamy auto z klimatyzacją, bo w czwartek wybieramy się na wycieczkę poza Siofok.
In the evening it turned out that we have been burnt by the sun and bitten by the mosquitoes, so we may consider the holiday must-haves checked. The weather is hot all the time, good for us we have air conditioning in the car, on Thursday we are going for a trip outside Siofok.

Acha, jak widać mam opóźnienie w blogowaniu o całą noc, wynika to z tego, że mam dostęp do darmowego WiFi, ale nie u nas w pensjonacie, tylko w ogródku przy recepcji w pensjonacie po drugiej stronie ulicy, więc chadzamy tam rano na herbatę i blogowanie. ^^
As you can see I have a 12 hour delay in blogging because it turned out that the free WiFi access is available to us but not in our guest house, we have to go to the other guest house on the other side of the street, so we go there in the morning for a cup of tea and some blogging. ^^

5 comments:

  1. Zastanawiałam się właśnie, jak "zabrałaś" ze sobą internet. Kąpieli tylko pozazdrościć... Po koszulkach Męża widzę, że gustujemy w podobnych klimatach muzycznych :) co puszczacie w aucie w czasie jazdy?

    ReplyDelete
  2. Ha! Węgry czyli papryka, cebula i absolutnie nic do picia. :)

    ReplyDelete
  3. Smaku ostrej papryki można się szybko się pozbyć popijając alkoholem ( najlepiej małym kieliszkiem wódki)Wiem,że brzmi jak herezja,ale działa :)

    A pomysł na wakacje przed jest rzeczywiście lepszy niż po!

    ReplyDelete
  4. Czyli Rysiek też ma swój wyjazd :)

    ReplyDelete
  5. sounds like you are having a great vacation, even with your hurt foot, nice and relaxing. and its always nice to meet some cats :)

    ReplyDelete