Friday, March 26, 2010

Piątek / Friday

Niech mi ktoś wytłumaczy jedną rzecz, bo od jakiegoś czasu patrzę i nie rozumiem - widuję w tv reklamę, na której pani gotuje rosół. Pokazany jest garnek, w którym bulgocze sobie kurczaczek, włoszczyzna, czegóż chcieć więcej? (no, ja bym dorzuciła kawałek wołowiny, suszonego grzybka i listek laurowy *^v^*). A pod koniec gotowania pani dorzuca do garnka dwie kostki bulionu instant znanej marki, bo bez tego rosół się nie uda, i rodzina ją wyrzuci z domu...
Please explain to me one thing, because I've been seeing something for a while and I'm lost - I keep watching the tv commercial in which the woman cooks broth. You can see the pot filled with some chicken meat and vegetables, so what would you add to it? (I'd add a piece of beef, dried mushroom and some laurel leaves *^v^*). At the end of cooking the woman adds two instant broth cubes, because without them the soup will not be good...

Po co?
Skoro wygotowała wywar z mięsa i warzyw, to po kiego grzyba dodatkowo dorzuca glutaminian sodu?!
Zawsze byłam przekonana, że kostki bulionowe są po to, żeby na szybko zrobić bulion kiedy nie ma czasu na jego długie gotowanie, nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby dodawać je do gotowego rosołu!
Why?
She cooked meat and vegetables for w while, so why does she need to add monosodium glutamate?!
I've always thought that instant broth cubes should be used only when you need a soup base quickly and don't have time or ingredients for long time cooking. I'd never think about adding them to a prepared from scratch broth!

***

Na drutach się dzieje, pokazuję tylko poglądowo, bo jakoś dzisiaj nie udało mi się złapać czerwonego koloru Sonaty... Maczek rośnie. Kasiu, przepraszam za zmianę wzoru! Robię go sobie od góry... ~^^~
There is a movement on the needles, the photo is just for illustration because I couldn't get the red colour properly... Poppy keeps growing, and I'm knitting it from the top down.


I kupiłam piękne guziczki, już bym chciała je doszywać i zacząć Maczka nosić, tym bardziej, że w drodze jest włóczka na następny sweterek, ale wygląda na to, że przybędzie do mnie najwcześniej we wtorek, środę, więc mam czas na spokojne dokończenie tego swetra w weekend.
I bought some pretty buttons and I really want to sew them on already and put Poppy on, because the yarn for the next cardigan is on the way, but it looks like it's going to arrive on Tuesday, Wednesday next week so I have plenty of time to finish Poppy over the weekend.


A żeby porządnie zainaugurować Wiosnę, poprzesadzałam wczoraj zioła - od lewej: szalona mięta, która myśli, że jest pnączem, bazylia, rozmaryn, kolendra i szałwia.
And to properly start Springtime, I changed the pots for my herbs - from the left: crazy mentha which thinks it's an ivy, basil, rosemary, coriander, and sage.


A na dobry początek weekendu - Rysio. ~^^~
And for a good weekend start - Rysio. ~^^~

I chciałam Wam jeszcze pokazać moje mebelki w przedpokoju, ale panowie tak się grzebią (a miało być góra 4 godziny!...), że chyba do jutra nie skończą...
And I wanted to show you my new furniture for the anteroom, but the workers are so slow that they might not finish till tomorrow (and 4 hours top, they said...).

***

MarrocanMint, najśmieszniejsze jest, że tego materiału wcale nie mam całego kuponu, mam jakieś kawałki, z których konstruuję sukienkę/puzzla! *^v^*

9 comments:

  1. Wiesz, co? Przepraszam mnie będziesz za coś takiego? No na prawdę zgrzeszyłaś Kobieto straszliwie :P Cieszę się, że da się jeszcze coś z tego sweterka wycisnąć. I czekam z niecierpliwością na reglanową wersję.

    ReplyDelete
  2. Jak najbardziej podzielam Twoje spostrzeżenia dotyczące reklamy kostek rosołowych! Też się zastanawiam PO CO dodawać, skoro mamy wspaniały rosół bez tych sztuczydeł??? Skóra mi cierpnie jak to widzę!

    Wesoły tn Twój Maczek i guziczki radosne do kompletu:)

    ReplyDelete
  3. Pomysł gotowania rosołu i wrzucania do wywaru kostek, jest rodem z głowy jakieś pańci lub pańcia z marketingu;)

    Ja, wściekam się za używanie przez kucharzy (w tv )czosnku i ziół w proszku. Co to za kucharze!

    ReplyDelete
  4. Hmmmm no to ja sie tez musze wypowiedziec, otoz ja zawsze dodaje kostke rosolowa. A jestem wielka fanka rosolu, to pewnie jedyna potrawa ktora gotuje dosc regularnie na obczyznie. Ale kostke musze dodac, bo mimo wloszczyzny (ba nawet selera korzeniowego, ktorego dostanie tutaj czasem graniczy z cudem) rosol ma malo smaku. Moze to te ich anemiczne kurczaki? Czesto dodaje tez wolowine ale jakbym chciala dostac indycza szyje to juz chyba tylko jak sama indyka utluke bo tego jeszcze tutaj w sklepie nie widzialam .

    ReplyDelete
  5. Guziki są odlotowe! I nie ma to jak domowy rosół :)

    ReplyDelete
  6. czytając pimposhkę, cieszę się że jednak mieszkam w Polsce i mogę sobie pozwolić na rosół bez "kostki", choć i tak samego rosołu szczerze nie lubię, ale za to ile świetnych zup można na jego bazie stworzyć ^^
    maczek zapowiada się fajnie i tak jak mówiłam robienie go od góry jest kreatywnym sposobem robótkowania, ja się takiej teorii trzymam ^^
    Ryszardy jest jak zwykle obłędny(nawet jak leży), a mój Havoc, cholernik, zaczął na całego linieć -_-, chyba zacznę coroczne skubanie fretki :)

    ReplyDelete
  7. przekazuję wyróżnienie.

    ReplyDelete
  8. Moje gotowanie rosołu to jedna wielka porażka... nigdy nie wychodzi taki jakbym chciała, dlatego zawsze dodaję kostkę. Ostatnio odkryłam bulionetkę, która ratuje każdą moją zupę :-).

    ReplyDelete
  9. A ja myślę, że warto by napisać zupełnie poważna dysertację na temat tej kostki ;-) i jej wpływu na społeczeństwo.
    Czekam na sukienkę puzzle i już zaraz pokazuję moją, do której nie mam pomysłu na garnirunek. Gorset mnie zabił twórczo...

    ReplyDelete