I'm so happy you missed me when I was gone! *^v^*
I promise to resume the regular crafting and blogging about it, let's hope the life won't surprise me with any more unpleasant happenings or I won't get crazy because of my mother (there aren't enough bytes in the whole Internet to sum it up...).
Dajdo, oczywiście, że pies też był głaskany oraz rzucany piłeczkę. ^^
Yarn Ferret, warkocze Rori są z czarnej bawełny Altin Basak Klasik. *^v^* Pokażę całość z etapem poprzednim, czyli przed wiązaniem warkoczyków i "gniazdek" na czubku głowy. ^^
Krissie, I don't have thousands sweaters in my wardrobe, not yet! *^v^* In fact I have a lot of them but I don't wear most of them, well... I think that's the problem of most knitters' - you see it, you must knit it, then it turns out it looks better on the magazine photo or you chose the wrong yarn, or it's not a very flattering model for your figure, and the sweater goes on the shelf. I'm planning to revive some of such forgotten projects and give them a new shape, thus new life. ~^^~
Klątwa Joy'a działa...
Już byłam w ogródku, witałam się z gąską, to znaczy wczoraj wieczorem skończyłam prawy przód mojej Radochny i miałam całość niemal gotową, trzeba było tylko zakończyć ostatnie 5 oczek ramienia, zszyć przód z tyłem i rękawem, i obrobić dekolt.
Zaraz, chwileczkę, jak to ostatnie 5 oczek ramienia, skoro ja mam 11 oczek?...
...
...
...
No właśnie.
The curse of Joy's still works...
I have almost finished my Radochna last night, getting to the last row of the right front, where I had to cast off the last 5 stitches. All I had to do was to sew all the parts together and knit the garter neckline.
Wait a minute, what do you mean cast off the last 5 stitches when I had 11 stitches left?...
...
...
...
Exactly.
Przeczytałam dokładnie opis robótki, przymierzyłam prawy przód do lewego przodu i... okazało się, że popełniłam błąd na samym początku, w momencie dziergania dolnej falbanki. Wydaje mi się, że jakoś opuściłam zakończenie 2x po 3 oczka, chyba byłam przekonana, że to będzie ta listwa guzikowa. Tak to jest, jak się robi dwa identyczne elementy (przody) osobno, a nie za jednym zamachem, ech... Oczywiście dzisiaj już wszystko jest sprute do zera i zaczynam prawy przód jeszcze raz, tym razem skrupulatnie policzę oczka na początku, bo coś czuję, że trzeci raz już mi się nie zechce tego dziergać. ~^^~
I read once more the pattern, I placed the right front against the left front and... it turned out that I made a mistake at the very beginning, while making the bottom ruffle. I believe I somehow skipped two cast offs of the 3 stitches, I thought they would form a button band and I should have made those cast offs too. That's what happens when you knit two identical elements (fronts) separately, sigh... Of course today I've frogged everything and I'm starting the right front from scratch, this time I'm going to count the stitches at the very beginning because I feel I wouldn't be happy to start for the third time. ~^^~
Oczekujcie też niebawem przemiany graciarni w pracownię - kupiliśmy wreszcie regały! *^v^*
You can also expect the transformation of the junk room into a craft room - we finally bought the shelves! *^v^*
I promise to resume the regular crafting and blogging about it, let's hope the life won't surprise me with any more unpleasant happenings or I won't get crazy because of my mother (there aren't enough bytes in the whole Internet to sum it up...).
Dajdo, oczywiście, że pies też był głaskany oraz rzucany piłeczkę. ^^
Yarn Ferret, warkocze Rori są z czarnej bawełny Altin Basak Klasik. *^v^* Pokażę całość z etapem poprzednim, czyli przed wiązaniem warkoczyków i "gniazdek" na czubku głowy. ^^
Krissie, I don't have thousands sweaters in my wardrobe, not yet! *^v^* In fact I have a lot of them but I don't wear most of them, well... I think that's the problem of most knitters' - you see it, you must knit it, then it turns out it looks better on the magazine photo or you chose the wrong yarn, or it's not a very flattering model for your figure, and the sweater goes on the shelf. I'm planning to revive some of such forgotten projects and give them a new shape, thus new life. ~^^~
***
Klątwa Joy'a działa...
Już byłam w ogródku, witałam się z gąską, to znaczy wczoraj wieczorem skończyłam prawy przód mojej Radochny i miałam całość niemal gotową, trzeba było tylko zakończyć ostatnie 5 oczek ramienia, zszyć przód z tyłem i rękawem, i obrobić dekolt.
Zaraz, chwileczkę, jak to ostatnie 5 oczek ramienia, skoro ja mam 11 oczek?...
...
...
...
No właśnie.
The curse of Joy's still works...
I have almost finished my Radochna last night, getting to the last row of the right front, where I had to cast off the last 5 stitches. All I had to do was to sew all the parts together and knit the garter neckline.
Wait a minute, what do you mean cast off the last 5 stitches when I had 11 stitches left?...
...
...
...
Exactly.
Przeczytałam dokładnie opis robótki, przymierzyłam prawy przód do lewego przodu i... okazało się, że popełniłam błąd na samym początku, w momencie dziergania dolnej falbanki. Wydaje mi się, że jakoś opuściłam zakończenie 2x po 3 oczka, chyba byłam przekonana, że to będzie ta listwa guzikowa. Tak to jest, jak się robi dwa identyczne elementy (przody) osobno, a nie za jednym zamachem, ech... Oczywiście dzisiaj już wszystko jest sprute do zera i zaczynam prawy przód jeszcze raz, tym razem skrupulatnie policzę oczka na początku, bo coś czuję, że trzeci raz już mi się nie zechce tego dziergać. ~^^~
I read once more the pattern, I placed the right front against the left front and... it turned out that I made a mistake at the very beginning, while making the bottom ruffle. I believe I somehow skipped two cast offs of the 3 stitches, I thought they would form a button band and I should have made those cast offs too. That's what happens when you knit two identical elements (fronts) separately, sigh... Of course today I've frogged everything and I'm starting the right front from scratch, this time I'm going to count the stitches at the very beginning because I feel I wouldn't be happy to start for the third time. ~^^~
***
Oczekujcie też niebawem przemiany graciarni w pracownię - kupiliśmy wreszcie regały! *^v^*
You can also expect the transformation of the junk room into a craft room - we finally bought the shelves! *^v^*
Tak to z nami bywa. Pocieszę Cię. ja z moja Daisy miałam podobnie. Zrobiłam kieszonki na różnej wysokości. Zorientowałam się dopiero po zszyciu, przyszyciu guzików i pochowaniu nitek, gdy założyłam na siebie. No cóż połowa z ferelną kieszenia poszła do prucia:)
ReplyDeleteTo nie jest żadna klątwa tylko normalka w swetrach KH. Wszystkie niby są takie prościutkie że nadają się do dziergania przed tv a tu diabeł tkwi w malutkich szczegółach-jedno oczko tu, jeden rządek tam i już mamy prucie. Ja po Daisy już nie powiem , że to jest prościzna. Bardzo jestem ciekawa regałów, sama długo szukałam swoich i niestety nie jestem zadowolona. Buziaczki.
ReplyDeleteZapraszam do wzięcia udziału w Blog Day:
ReplyDeletehttp://przeczytalamksiazke.blogspot.com/2009/08/blog-day-2009.html
Asiuniu kochana , Joy'a nie zrobisz jak go nie sprujesz:)) Ot taka zakała już z niego.
ReplyDeleteDobrze ,że tylko jedną część masz do prucia , bo ja prułam cały i od nowa robiłam.
Ale zobaczysz jak już go zrobisz , będzie suuuper.
Pozdrawiam
O, matko - pracownia! Zazdrość zżera mnie na samą myśl :-)
ReplyDeleteGratuluję przestrzeni roboczej, możliwości uporządkowania się ze wszystkimi rzeczami, zazdroszczę możliwości pozostawienia zaczętej roboty bez konieczności wprowadzania rewolucji...Ach, będę duchem z Tobą, kiedy już będziesz z namaszczeniem rozstawiać półki, rozpakowywać pudła i odnajdować dawno zapomniane motki :-)
Oh no, isnt that terrible to get so far and realize you have made a mistake! I know you will get it this time around!
ReplyDeleteLooking forward to the craft room transformation.