Friday, July 31, 2009

Nowa lalka / New dollfie

Jest nowa lalka, która po pierwszym rzucie oka spodobała mi się tak samo, jak kiedyś Rori!
There is a new dollfie that I really liked at a first glance, just like it was with Rori!


Pochodzi zresztą z tego samego źródła - z chińskiej firmy Dollzone, lada dzień powinna być dostępna na stronie polskiego dystrybutora. To model zwany X-3, lalka w rozmiarze SD (Super Dollfie), czyli 60 cm.
It comes from the same source - the Chinese company Dollzone. It's called X-3 and it's an SD (Super Dollfie) size, 60 cm.

Podoba mi się w dokładnie takim makijażu i peruce, no, może można by dobrać jej ładniejsze włoski, ale w tym typie - rude i karbowane.
I liked her in exactly that makeup and wig, well, I might find her some nicer hair but this type - orange red and curled.


Na szczęście na razie kompletnie nie mam na nią pieniędzy (nieprawda, mam 50 zł! ~^^~), bo w zasadzie nie powinno się kupować lalki po obejrzeniu samych zdjęć firmowych, z reguły nafaszerowanych efektami Photoshopa, które często ukrywają wady lalki. Przykładem może być firma Souldoll, która robi lalki z krzywymi buziami, oczy na różnej wysokości, itp, ale to widać dopiero na żywo albo na zdjęciach właścicieli. Poza tym, dobrze jest obejrzeć daną lalkę w kilku różnych stylizacjach, zobaczyć co ludzie z nią zrobili, i wtedy zastanowić się, czy pasuje nam ten model. Ale ja już ją chcę. ^^
Lucky me I have no money for the doll right now (not true, I have about 17 USD ~^^~), because you shouldn't buy a doll after you saw only the company photos. They are often stuffed with Photoshop effects to hide some flaws. There is an example of the Souldoll company which makes very crooked doll faces, eyes on different height, ect, but you can only see it on the owner's photos.
Additionally it's good to see what other people made with a certain dollfie, how they stylized it, and then decide if we like this dollfie or not.
But I already want this doll. ^^


Niestety, okazuje się, że znowu powtarza się scenariusz z lalką Wilka - producent zdecydował, że ta piękna buzia zostanie osadzona firmowo na ciele chłopca... Nic to, jeśli zdecyduję się na jej kupno i zbiorę fundusze, wezmę po prostu tę główkę i kobiece ciałko, jak zrobiłam z Wilką. *^v^*
Unfortunately the situation is the same with X-3 as was with Wilka doll - the maker placed this beautiful face on the boy's body... Well, I can always do what I did before - if I decide on this mold and gather the money, I can buy the X-3 head and girl's body, just like with Wilka. *^v^*


Tymczasem intensywnie pracuję na pierwszym kompleksowym strojem dla Rori, na razie głównie koncepcyjnie i gromadzę elementy. Dzisiaj skończę robić perukę i będę ją upinać/stylizować, trzymajcie kciuki. ^^ Wczoraj spotkałam się z moją inspirującą koleżanką Astarise, która podpowiedziała mi kilka trików i pomysłów (jest w końcu dyplomowanym kostiumologiem! ~^^~), i znalazłyśmy sklep z ciekawymi gotowymi elementami ozdobnymi, które mogłabym użyć do dekoracji lalkowych mebelków, ha! Chociaż chwilowo nie mam na nie miejsca, więc skupię się na strojach. *^v^*
In the meantime I'm working on the first complex outfit for Rori, rethinking the ideas and gathering elements. I'm going to finish the wig this afternoon, and I'll be inventing the hairdo, keep your fingers crossed. ^^ Yesterday I met my inspiring friend Astarise, who gave me some ideas and tricks (she is a costumologist after all! ~^^~) and we found a shop with interesting ornamental elements that I could use while building the dollfie's furniture. But I'm going to concentrate on clothing first.

***

Daisy gotowa! Brakuje jej tylko guzików, które być może kupię w weekend, wtedy pokażę efekt końcowy w przyszłym tygodniu. (Policzyłam, że potrzebuję 13 guziczków, czy to nie będzie pechowy sweter?...)
Daisy is ready! I only need to buy the buttons and I may do it this weekend so I'll show you the final effect next week. (I counted the number of buttons I need and it's 13, is it going to be a jinxed cardigan?...)

Już rozgrzewam druty na kolejny projekt - Joy, oraz kompletnie nową inspirację z sierpniowej rosyjskiej "Sabriny", który planuję zrobić z oliwkowej Sonaty:
I'm already warming up the needles for the next project - Joy, and I have a brand new inspiration from the Russian August "Sabrina", which I'm going to knit with olive green cotton/viscose Sonata:



Thursday, July 30, 2009

Upiekłam kraby / I baked crabs

No proszę, zainteresowanie moją rozdawajką trwa, co mnie cieszy, oczywiście osoby z poza Polski też mogą się zapisywać. ~^^~
Well, you are interested in my giveaway, I'm happy and of course people from outside Poland can join, too. ~^^~

***

Przedwczoraj w niesamowitym przypływie weny twórczej zrobiłam dwie rzeczy: po pierwsze, upiekłam kraby.
The day before yesterday, in some burst of inspiration I did two things: first, I baked crabs.


No dobra, to nie są prawdziwe kraby, tylko rogaliki, a w każdym ćwiartka jabłka obsypanego cukrem i cynamonem, ale tak wyglądały po wyjęciu z pieca. *^v^*
Przepis podawała Rene na swoim blogu.
Okay, these are not the real crabs, these are the cakes with a piece of an apple covered in sugar and cinnamon inside, but that's how they looked taken out from the oven. *^v^*
Rene gave us the recipe on her blog.


Po drugie, spontanicznie zaczęłam w poniedziałek, a skończyłam we wtorek nowy obraz. Robert twierdzi, że jest zbyt spokojny jak na moje prace, bo mało na nim dodatkowych elementów i faktur, ale chodziło mi raczej o uchwycenie inspiracji drzewem o krwistoczerwonych liściach, jakie mijam po drodze na bazarek. *^v^*
Second, I spontaneously started on Monday and finished on Tuesday a new painting. Robert said that it's too calm for my works because it lacks the textures but I rather wanted to express the inspiration with the blood-red leaves on the tree I pass everyday on my way to the market. *^v^*


Format 60 x 60 cm, płótno bawełniane, media mieszane, akryl, werniks.
It's 24x24 in, cotton canvas, mixed media, acrylics, varnished.


Nie potrafię Wam tego pokazać na zdjęciu, ale wygląda on naprawdę magicznie kiedy postawi się go na tle okna i słońce prześwieca go na wylot, wtedy po prostu płonie! ~^^~
I cannot show it here but it's really magical when placed against the window and the sun goes right through it from the back, it truly glows! ~^^~


Przypominam, że wszystkie moje prace możecie oglądać na stronie www.joannakostrzewa.com
Let me remind you that you can see all my works at www.joannakostrzewa.com

Monday, July 27, 2009

Rozdawajka! / Giveaway!

Dzisiaj rozdawajka! *^v^*
Namalowałam dla Was obrazek - 21x30 cm, media mieszane, werniks, opatrzone datą i moją sygnaturą.
Today - a giveaway! *^v^*
I painted a picture for you - 21x30 cm, mixed media, varnished, dated and signed.


Co trzeba zrobić, żeby wylosować ten obrazek? Zostawić komentarz pod tym wpisem, a na swoim blogu powiadomić o mojej rozdawajce. ~^^~ Czas przyjmowania komentarzy - do 3 sierpnia włącznie.
What do you need to do to be the one who gets the painting? Leave me a comment under this post and let others know about my giveaway on your blog. ~^^~ Time to leave the comment - until the 3rd August.

***

Dodatkowo mam gotowe dwie prace, ta już zmierza do Michelle:
Additionally, I have two more paintings, this one is on the way to Michelle:



a ta miała być moją inspiracją, ale jest ktoś, kto aktualnie bardziej potrzebuje inspiracji, więc dostanie ode mnie ten obrazek. ~^^~
and this one was supposed to be my inspiration, but at the moment there is somebody who needs inspiration even more than I do, so I sent it to this person as a gift. ~^^~


Dlaczego nic nie widać? No przecież nie mogę na razie nic pokazać, bo obdarowani nie mieliby niespodzianki! Pokażę, jak już prezenty dotrą do odbiorców. *^v^*
Why there isn't anything to see? Because these are the surprises, so I'll show them to you when the recipients get their presents! *^v^*

***

Teraz o koncercie Gajcy Pamiętamy 44, o który pytała Dajda: kilka utworów znałam już wcześniej z Trójki, najbardziej podobały mi się interpretacje wierszy Gajcego wykonane przez Kawałek Kulki, Karotkę, Maleo Reggae Rockers, Żywiołaka, Pustki, Karolinę Cichą, te były moim zdaniem najciekawsze. Pozostałe wykonania były niejako zgodne z charakterem stylu grania zespołów, takich jak Dezerter, Armia, Kazik, i in. A w ogóle poezja Gajcego jest trudna i chapeau bas dla osób, które przełożyły te teksty na słowo śpiewane (niektóre wiersze były nieco zmienione na potrzeby piosenki, inne były wykonywane bez zmian).

Z opisu na jakimś serwisie dowiedziałam się właśnie, że po pierwszej cześci koncertu, kiedy słuchaliśmy utworów Gajcego, miała nastąpić druga część, kiedy wszystkie zespoły grały swoje piosenki - najwyraźniej nie było to zbyt dosadnie powiedziane przez prowadzących koncert, bo około 23:00, kiedy skończyła się pierwsza część koncertu, my a także na oko połowa jeśli nie większość publiczności po prostu opuściła teren Parku Wolności. My byliśmy przekonani, że ma jeszcze trwać koncert Dezertera, na który nie mieliśmy ochoty zostawać, a tu się okazuje, że chyba wszyscy wykonawcy mieli jeszcze grać, a chętnie potupalibyśmy przy Żywiołaku czy posłuchalibyśmy, jak gra Karolina Cicha...

Jedynym minusem była konferansjerka między utworami, kiedy na maksa lansował się jakiś pan prezenter z TVN, ale tak chyba musiało być, bo TVN Warszawa transmitowała ten koncert. Natomiast ciekawym dodatkiem były wypowiedzi powstańców pokazywane na telebimie w przerwach między poszczególnymi zespołami, a także impresje wyświetlane podczas piosenek, nawiązujące do wierszy, bardzo przejmujące.

***

Mamoon, co Wy z tą moją urodą... najpierw Justyna, teraz Ty! Myślałby kto, że ja jakaś Miss Polonia, czy co?... *^v^*

Agnieszko, Catania rzeczywiście jest zachęcająca, nie zauważyłam jej, dziękuję za podpowiedź, może wybiorę ją na kolejny projekt, na razie lada moment będę miała już w łapkach rudą Camillę od Laury! ^^

Małgosiu, bardzo chętnie, napisz mi maila, jakie godziny Ci pasują i czy masz pomysł na miejsce. ~^^~

Sroczko, pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa. ^^

Saturday, July 25, 2009

Slow weekend?

Po pierwsze, buziaki dla wszystkich Anek, które dzisiaj obchodzą imieniny! ~^^~
First of all, to all the Annas - happy names day! ~^^~

***

Tym razem nie zapomniałam o aparacie! *^v^*
W sobotnie przedpołudniu odwiedziłam Rene, gdzie zostałam wspaniale nakarmiona,
This time I haven't forgotten the camera! *^v^*
On Saturday morning I paid a visit to Rene, where I was given delicious food,


towarzysko przyjęta przez słodką jamniczkę i słodkiego synka Rene (który za szybko pojawiał się nam w pokoju i znikał, żeby go uchwycić na zdjęciu ^^),
I met the cute doggie and cute Rene's son (who appeared and disappeared from the room too quickly to catch him on the photo ^^),


i obsłużona fryzjersko, dzięki czemu mam teraz wyrównane włosy, gotowe do zdyscyplinowanego odrastania. To było bardzo miło spędzone sobotnie przedpołudnie! *^v^*
and I was given a haircut that disciplined my hair and prepared it to grow. it was a really nice Saturday morning and afternoon. *^v^*


Ale teraz należy naprawdę mnie pochwalić - wieczorem poszliśmy na koncert poezji Gajcego do Parku Wolności obok Muzeum Powstania Warszawskiego, ja i kilka setek ludzi dookoła!... ^^ Po koncercie ruszyliśmy spacerkiem do Marszałkowskiej, na kebab i piwo, a potem pod Dworzec Centralny do nocnego autobusu, który zawiózł nas do domu.
And now you can praise me - in the evening we went for a concert of Gajcy's poems (he was a young poet who died during the Warsaw Uprising in 1944, during the II World War, several rock bands adapted his poems into the songs). Me and several hundreds people around me!... ^^ After the concert we walked towards the centre of Warsaw for a beer and a kebab, and then we walked to catch the night bus home.

Muszę przyznać, że z całym tym moim strachem przed ludźmi i miastem nocą, przez cały wieczór czułam się zaskakująco komfortowo. Może dlatego, że są wakacje i na mieście było naprawdę mało ludzi.
I must admit that with all my fear of people and city at night I felt surprisingly comfortable. Maybe because it's holidays and many people are out of the city.

Dzisiaj zamierzam zakończyć weekend wizytą znajomych u nas w domu, będę też kończyć obrazki, które pokażę już jutro (to obiecana rozdawajka *^v^*), porobię na drutach i zajmę się wykańczaniem peruki dla dollfie, którą robię od jakiegoś czasu. (Tak, dobrze czytacie, robię perukę dla lalki, chyba kompletnie zwariowałam, ale nic to, jestem na finiszu! ~^^~).
Today I'm going to slow down and finish the weekend with some friends visiting us in the evening, I'm also going to varnish the paintings I finished (tomorrow's a giveaway, stay tuned *^v^*), I'm going to knit a bit and work on the dollfie's wig I'm making. (Yes, it's correct, I've been making a wig for my dollfie, I must be absolutely crazy! ~^^~ Well, it's almost finished now.)

Friday, July 24, 2009

Hey, Mrs Postman!

No proszę, to ja myślałam, że jestem jedynym takim odludkiem, zawikłanym we własne lęki... Wszystkie słowa otuchy bardzo mi pomagają i podnoszą na duchu, także te komentarze, w których dzielicie się ze mną swoimi przeżyciami, to powoduje, że czuję się częścią większej grupy. Zresztą, nieszczęście komuś opowiedziane to już część ciężaru zdjęty z serca. ~^^~
Well, I thought I'm the only hermit hidden in my fears... I highly appreciate all your warm words, also the comments saying you feel the same, it makes me feel I belong to a bigger group. And the misery shared is already halved. ~^^~

Co do pierogów ze szpinakiem i fetą - nadzienie robię tak: świeży szpinak przesmażyłam na masełku z dwoma zmiażdżonymi ząbkami czosnku, solą i pieprzem, po zdjęciu z ognia dodałam pokruszoną fetę. Porządnie wymieszać i gotowe! ~^^~
A jak smakują? Hm... no tak, jakby wymieszać szpinak z fetą, trudno to opisać smakowo. *^v^* Moje były wyjątkowo smaczne, bo szpinak był z działki moich rodziców i miał bardzo intensywny smak.
As for the spinach and feta dumplings - I make the following stuffing: I fry two good handfuls of fresh spinach on some butter with two crushed cloves of garlic, salt and pepper, after I remove it from the stove I mix it with a handful of crumbled feta cheese. Stir well and ready! ~^^~

Samo ciasto pierogowe też jest proste, podaję przepis dla zainteresowanych:
3 szklanki mąki, 0,75 szklanki wrzątku, 0,25 szklanki zimnej wody
Mąkę zalać wrzątkiem i odstawić na 10 minut do wystygnięcia. Dolać zimnej wody, wymieszać i odstawić na kwadrans. Po tym czasie dobrze wyrobić. Rozwałkować cienko i wykrawać pierogi.

The dumplings dough is also very easy, here is my recipe:
3 cups flour, 3/4 cup boiling water, 1/4 cup cold water
Pour the boiling water over the flour, leave for 10 minutes, Add cold water, mix and let it rest for 15 minutes, after that knead well for a while. Then it's ready to be rolled thin and cut into dumplings.

Natomiast przepis na kanelbullary mam stąd.
Recipe for kanelbullars come from here.

***

Kath, będziesz miała ze mną Eldorado - ja w zasadzie nic nie prasuję! *^v^* Robert do pracy chodzi w t-shirtach, ja na codzień śmigam w bawełnianych bluzeczkach, pościel mam z mało gniotącej się bawełny. Prasowanie następuje dosłownie kilka razy w roku, jak trzeba założyć męską koszulę albo wyciągnę do wyprasowania moje cztery bluzki koszulowe. ~^^~
Dziękuję Ci za link, przeczytałam ale nie do końca zgodzę się z poglądami pana psychologa. Pisze on np.:
"Czym ja się różnię od człowieka powiedzmy z depresją? Przykro mi, ale tylko tym, że nie robię problemu z tego co czuję. Ponieważ mam cel, który leży na zewnątrz, nie robię takiej afery z tego, czy akurat czuję się przygnębiony czy nie." Gdyby to było takie proste, że wystarczy nie robić problemu z tego, co się czuje, to nie byłoby ludzi w depresji. Ten pan, mimo, że jest psychologiem, chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, co to oznacza...

Dajdo, zrób te pierogi! Przygotuj sobie miseczkę nadzienia szpinakowo-fetowego, a drugą - np.: mięsnego albo ruskiego, gotujesz to potem na dwa garnki, żeby się nie pomieszały, albo jedne po drugich. Ja tak robię, bo nie opłaca się przygotować małej ilości ciasta na pierogi, ja zawsze robię z 750 g mąki, i wtedy dobrze mieć dwa lub trzy nadzienia gotowe, nadwyżkę zawsze można zamrozić na później (zarówno surowe ciasto, nadzienie, jak i już gotowe pierogi).

Aniu, czy 74 to Twój rocznik? To jesteśmy równolatki! ^^ Nie mów "ja nie potrafię tworzyć", każdy może znaleźć jakąś gałąź sztuki, w której jest dobry, ja kompletnie nie umiem malować realistycznych widoków czy portretów, ale znalazłam sobie inną niszę i w niej się realizuję. *^v^*

Magii66
, nie będzie zdjęcia Daisy z kontrastową nitką, bo... nie będzie kontrastowej nitki! Wczoraj zrobiłam jeden rękawek na próbę i nie spodobało mi się, będzie tylko malachitowa zieleń. ^^

Michelle, do Poznania to może bym się nawet wybrała? Zastanowię się, kiedy i czy miałabym możliwość wyjazdu, chociaż na dzień lub dwa. Może zrobiłabym sobie objazd po Polsce i odwiedziła kilka osób jednym ciągiem? *^v^*

Jagienko, dziękuję za zaproszenie, mąż już się zastanawia, jak mnie wypchnąć do Ciebie chociaż na kilka dni, ale na razie chyba jednak zostanę przy nim, za dużo zostawiłabym na jego głowie.

Sprężyno, mogę upiec bułeczki i przyjechać do Ciebie do Wrocławia! ~^^~

Fanaberio, ja to wiem, tylko strasznie mnie wkurza ta ogarniająca mnie niemoc... Mam milion pomysłów na różne projekty, jeszcze wieczorem przed snem wyobrażam sobie, jak je zacznę od rana realizować, a rano... dopada mnie zniechęcenie i nie robię nic, albo ledwo uszczknę to czy tamto. Wiem, muszę dać sobie czas i próbować działać po troszeczku.

Krissie, dumplings are the best for Winter, you should try them. ^^

Lauro, przyjeżdżaj to Cię nakarmię! *^v^*

***

A dzisiaj przyszła pani listonosz. A co mi przyniosła?
And today my Mrs Postman came and brought me something.

Kyaaaaa! ~^^~

Zaptasiło się u mnie kompletnie! Dostałam niesamowitą przesyłkę od Michelle - ptaszarnia na całego: na obrazku, na makatce, na saszetce, na przywieszce, i niesamowity collage z tkaniny i innych elementów, z wkomponowaną czterolistną koniczyną. *^v^*
Many birds appeared in my home! I received a great parcel from Michelle - handmade birds on the picture, on the kelim, on a small bag, and on the incredible fabric collage, with the four leaf clover. *^v^*


Wszystko to pójdzie niebawem na ścianę pracowni, ponieważ zbliża się sierpień, a to oznacza zastrzyk gotówki i zakup kilku mebli do pracowni - regału i biurka, nad którym powieszę tablicę korkową i inne inspirujące różności.
I'll soon put everything on my studio wall, because August is coming and it means some cash for furniture - a bookcase and a desk, above which I'm going to hand my inspiration board and other inspiring items.

Kochana, strasznie dziękuję! Acha, patyczek dotarł w trzech częściach, ale znajdę sobie nowy. ^^ W poniedziałek leci do Ciebie paczuszka ode mnie. ~^^~

***

Dzisiaj drugie podejście do jagodzianek - tym razem są we właściwym rozmiarze ~^^~ i eksperymentalne - z nadzieniem z borówek amerykańskich i kostki mlecznej czekolady! *^v^*
Today my second attempt at making blueberry buns - this time they are the right size ~^^~ and the stuffing is experimental - with American berries and piece of milk chocolate in each bun.*^v^*


Yikes, skrajne bułeczki trochę się przypiekły... Nic to, polukruję! ~^^~
Yikes, the buns on the sides got burnt a bit... Well, I'll cover them with icing! ~^^~

Wednesday, July 22, 2009

Manufaktura

Coś ostatnio gotuję w ilościach hurtowych. *^v^*
W poniedziałek, zgodnie z zapowiedzią robiłam pierogi - na zdjęciu po lewej stronie są pierogi ze szpinakiem i fetą, a z prawej - z jagodami.
I've been cooking in wholesale numbers recently. *^v^*
On Monday, as I said earlier, I made dumplings - here are dumplings with spinach and feta cheese on the left and with blueberries on the right.


A dzisiaj miałam bojowe zadanie! ~^^~
U Roberta w pracy jest teraz taki zwyczaj, że w czwartki ktoś przynosi ciasto dla ich open space'u, przeważnie kupne. Robert zapisał się na przyniesienie na jutro i zrobiłam dzisiaj duuuużo szwedzkich cynamonowych kanelbullar'ów z autentycznym perłowym cukrem, ciekawe czy zostaną docenione? ^^
And today I had a special task! ~^^~
In Robert's workplace there is now a tradition that on Thursdays one person brings the cake for their open space employees, usually a bought one. Robert applied for the coming Thursday so I made a looooooot of Swedish cinnamon kanelbullars with the authentic pearl sugar. I wonder whether they like them? ^^


***

Niedzielne spotkanie z Justyną na mieście spowodowało, że zaczęłam nabierać rozpędu do życia. To było przemiłe doświadczenie, po pierwsze dlatego, że Justyna jest bardzo fajną osobą i gadało się nam świetnie, nie było niezręcznej ciszy, jak to bywa przy spotkaniu osób dopiero poznających się, raczej wpadałyśmy sobie w słowo, tematy się nie kończyły i nawet przez chwilę rozważałyśmy, czy nie mamy wspólnych znajomych ~^^~ (jednak nie).
Byłam tak zestresowana faktem, że wyszłam z domu sama na spotkanie z kimś mi nieznanym, że nawet zapomniałam o aparacie, który miałam w torbie, i nie zachowała się pamiątka naszego spotkania (oprócz kalorii w biodrach ^^).
Sunday meeting with Justyna gave me a kick for life. It was a great experience, first, because Justyna is a very nice person and we talked a lot, no strange silence between us, sometimes one even started talking when the other still didn't finish. The subjects were endless and for a moment we even thought we had some common friends ~^^~(but we didn't).
I was so stressedwith the fact that I was leaving home alone and meeting somebody I hadn't known before that I even forgot about the camera I had in my bag, so there is no keepsake of that meeting's (apart from the callories in the hips ^^).

Po drugie, siedząc w domu dziczeję i dziwaczeję. ("Siedząc w domu" - ulubione określenie mojej mamy na gospodynię domową, oczyma duszy widzę kobietę siedzącą na kanapie przez 8 godzin, od wyjścia męża do pracy aż do jego powrotu, kiedy znowu włącza się niczym robot, zaczyna się krzątać po kuchni i mówić. *^v^*)
Second, being at home I get wild and weird. (There is a nice saying in Polish about what a housewife do - she "sits at home", my mother's favourite description of me, whenever I hear it I imagine a women like a robot, sitting on a sofa for 8 hours when husband's at work and starting moving when he comes home in the evening. *^v^*)

Jakiś czas temu Robert powiedział do mnie: "Czy zdajesz sobie sprawę, że od kilku miesięcy rozmawiasz na żywo tylko ze mną, swoją matką i moją matką?" I to była prawda. Unikałam spotkań ze znajomymi (nie to, żebym miała ich wielu), na które on chodził, zostawałam w domu po to, żeby siedzieć jak ten kołek i zastanawiać się, co się ze mną dzieje, i dlaczego całe życie dzieje się obok mnie, a ja jestem poza wszystkim, za szybą.
Some time ago Ribert told me: "Do you realise that for the past few months you've been only talking to me, your mother and my mother?" And that was true. I avoided meeting friends (not that I have many of them)that Robert was meeting, I was staying home, sitting and thinking what's going on with me and why life happened everywhere around me, and I was behind the glass looking at it and not participating.

Tak więc, jak już wspominałam, siedząc w domu dziczeję i dziwaczeję. Zaczynam bać się życia. Owszem, utrzymuję kontakty mailowe z koleżankami-blogerkami, ale kontakt bezpośredni to zupełnie coś innego. Dlatego chciałabym to zmienić, małymi kroczkami, bo duże przedsięwzięcia na razie mi się nie udają. Spotkałam się z Justyną, w sobotę jadę do Rene na ploty i podcinanie włosów ~^^~, a jutro idę z grupą znajomych na piwo. Chcę jeszcze odnowić znajomość z jedną bardzo inspirującą koleżanką, która może mi pomóc w realizacji pomysłu na ciuchy dla dollfie (tak, mam pomysły, gorzej jest z realizacją, ale do tego też powolutku dojdziemy.)
So, as I said, being at home I get wild and weird. I'm starting to fear life. Okay, I am in email contact with my blogger friends but the face-to-face friendship is something different. I'd love to change my hermit life, with small steps because I am not able to make big steps yet. I met justyna last Sunday, this Saturday I'm meeting Rene for a chat and a haircut ~^^~, and tomorrow I'm going out for a beer with some friends. I also want to renew my friendship with a very inspiring and creative girl who can help me with my ideas for dollfie's clothes (yes, I have some ideas, it's more difficult for me to realize them, but we'll get there too one day.)

***

Dostałam dziś próbkę Camilli od Laury i to jest idealny kolor na mój Joy! *^v^* W oczekiwaniu na włóczkę będę kończyć Daisy, i tu chciałabym powiedzieć, że jak kto ślepy, to aż miło... Przeczytałam u Kath, że guziki w Daisy wypadają co drugi pas ryżowy, więc w mojej wersji dzielnie robię sobie dziurki... co każdy pas ryżowy!... To się nazywa czytanie bez zrozumienia. ^^ I mam naćkane, ale może dzięki temu sweterek nie będzie się rozchodził na biuście (za to będzie dużo przyszywania, ech...).
Zrobiłam pierwsze zdjęcia Daisy, ale kolor wyszedł mi kompletnie nie taki, jaka jest włóczka... Za to zdecydowałam chyba, jakim kolorem wykończyć brzegi - zostało mi trochę bawełny w kolorze starego złota, który ładnie się zgrywa z malachitem.
Today I received the sample of Camilla's yarn from Laura and this colour is perfect for my Joy! *^v^* While waiting for the yarn to come I'll be finishing Daisy, and I'd like to share my extraordinary skills of reading... I read on Kath's blog that on Daisy you place buttons every two moss rows, so in my version I'm proudly making buttonholes ... on each moss row!... It's called reading without understanding, I guess. ^^ I'm going to have a lot of buttons but maybe thanks to that the cardigan won't open on the bust.
I took some photos of Daisy's but the colour is totally different than in reality... And I think I decided on the contrasting colour - I still have some old gold cotton that matches the malachite nicely.

***

Kath, a jakby Cię ktoś karmił, to prasowałabyś? Bo ja tego nie znoszę, więc możemy się dogadać w kwestii tego związku. *^v^*

Sunday, July 19, 2009

Niedziela / Sunday

Dzisiejszy dzień zaczął się leniwym śniadaniem we dwoje, potem spotkałam się z Justyną na herbatę i ploty (w cudownym miejscu na Saskiej Kępie - Gander's Tea room), po powrocie do domu odgrzałam obiadek a teraz sjesta: herbata dla mnie, kawa dla niego, Pudzian na spółkę (bo rozmiary wykluczają samotne spożywanie! ~^^~).
Today started with a lazy breakfast for two, then I met Justyna for a chat and tea in the beautiful place called Gander's Tea room, after I came back home I made lunch and now it's siesta time: tea for me, coffee for him, supersized bluberry bun to share because it's too big for one person. ~^^~


Reszta dnia ma być też taka przyjemna, bo ja tak mówię! ^^
The rest of the day is supposed to be similarly pleasant, because I say so! ^^

***

Kath, małe łazienki są może urocze, ale ja jestem duża i jak się nie obrócę, to się w coś uderzam albo zahaczam łokciem...

Myszoptico, topielcowaty jest w produkcji, powinien być gotowy już niebawem. A pierogi z jagodami też zrobię, a co! Szykuję się do pierogowej fiesty w poniedziałek, kiedy to chcę wypróbować przepis na nadzienie z fety i szpinaku. Kafelki kupiliśmy w Castoramie (bardzo niedrogo), być może widać, że to są dwa odcienie - nad kibelkiem są żółte, nad umywalką są bladozielone khaki (których nie polecam, bo w sklepie wyglądały na mocno zielone, a w domu zbladły...).

Rene, teraz będę siedzieć i myśleć, co jeszcze można zapakować do pieroga!... *^v^*

Nesiu, za biszkopt podziękowania należą się Dorocie, która ten przepis zostawiła w komentarzu na moim blogu, co niniejszym przekazuję. *^v^*

Magii66, nie próbowałam piec jagodzianek ze zwykłej mąki, ale wydaje mi się, że też powinny być smaczne, będą mniej "bułkowe" a bardziej jak słodki drożdowy placek, ale akurat jagodziankom to nie zaszkodzi. ~^^~ Tak, dodam kontrastowe brzegi do Daisy, ale jeszcze nie wiem jakie, mam resztkę zielonej Sonaty, z której robiłam na szydełku bluzeczkę Zielono mi!, jest ciemniejsza niż limonka, ale powinno pasować. Chyba, że zaszaleję i zrobię kontrast totalny z czymś innym, muszę zajrzeć do zapasów resztek bawełny.

Fanaberio, właśnie się zaczęłam zastanawiać, czy te drogie szafki byłyby jakiejś super jakości, pewnie płaci się tylko za markę, a okleina jest okleina... ^^

Antosiu, drożdżowe już chyba mam opracowane, natomiast dzisiaj jadłam miniaturowe rogaliki z różą z ciasta kruchego, to dla mnie nowe wyzwanie! *^v^*

Edi, może by tak bułeczki drożdżowe z czarną porzeczką? Ja bardzo ją lubię, a tak rzadko jada się ją po prostu, przeważnie robi się z niej sok albo kompoty.

Myriam, try to make the buns yourself, you can stuff them with various fruit, I'm planning to experiment and make the raspberry ones soon. ~^^~

Friday, July 17, 2009

Haiku

Palce poplamione ciastem
Potem farbami
Tworzę

Fingers stained with a dough
Then with paints
I'm creating


Zaczęłam haiku, które wczoraj przyszło mi do głowy, kiedy myłam ręce po malowaniu, żeby nadać wyrośniętemu ciastu kształt bułeczek. W kompletnie zagraconej pracowni udało mi się rozłożyć połowę stołu i maluję. Na początek małe formaty ale duże płótna już czekają (i pomysły na nie ^^). Na razie przyznam się tylko, że jedna z prac będzie niespodzianką dla pewnej osoby, druga to inspiracja dla mnie samej, a trzecia - ha! To będzie rozdawajka, jak tylko ją skończę, to będzie można ją ode mnie dostać. *^v^* Ale o tym później, jak już będzie gotowa.
I started with a haiku that came to my mind yesterday when I was washing my hands after painting, because I wanted to form the dough into the bread rolls to bake them. In my totally overstuffed studio I managed to unfold one half of my working table and I'm painting. Small formats at the moment but bigger canvases are waiting (and the ideas for them ^^). For now I can only say that one is a gift for somebody, one is my inspiration and one - well, it's going to be a giveaway for you! *^v^* But I'll show it to your first when it's finished.


Żeby w ogóle coś zdziałać, zmuszam się do małych kroczków, więc rano rozłożyłam malowanie i tak trochę popaćkam farbą albo klejem, potem idę do komputera albo do kuchni, potem znowu na chwilę wracam do pracowni. Nie umiem pracować jednym ciągiem, ciągle coś mnie rozprasza, a tak jest łatwiej, szczególnie, kiedy mogę zostawić malowanie na stole i nie muszę się martwić, że trzeba wszystko posprzątać o jakiejś godzinie.
In order to achieve anything I make myself do small steps, one at a time, so in the morning I set up my working space in the studio, and I keep painting a bit, then I go to work on a computer or cook something, then go back to the studio. I ma not able to work at one long go, I got easily distracted and it's easier this way, especially when I can leave my working space untouched and don't have to clean the table at a specific time.


Jestem Wam winna update co do wyposażenia naszego mieszkania - przybyła nam wreszcie roleta na oknie w kuchni, dzięki czemu po 18:00 mogę nadal tam przebywać i przygotowywać nam kolację bez totalnego oślepienia. *^v^*
I owe you an update about my flat - we finally have a blind on the kitchen window, thanks to that I can work in the kitchen after 6 pm without being totally blinded. *^v^*


Pamiętacie może zioła, które kiedyś miałam na oknie w starym mieszkaniu? Trzy z czterech tego nie przeżyło..., ale szałwia się utrzymała i teraz ładnie odbiła (już się szykuję na chłodniejsze dni, na zupę cebulową z szałwią! ^^), obok niej dzielnie rośnie chudziutki rozmaryn, dalej mięta (Mojito! *^v^*) i bazylia.
Do you remember the herbs I kept in my old flat? Well, three out of four didn't make it for long... but the sage survived and now it's growing very well (I'm waiting for the chilly days of Autumn and the onion and sage soup! ^^), next to it there is a thin rosemary, then mentha (Mojito! *^v^*) and basil.

Mamy również szafki w łazience! Nasz łazienka jest jak widać tak malutka, że aż miałam nie lada kłopot, żeby zrobić sensowne zdjęcie... ^^
Poprzez Allegro znaleźliśmy firmę w Częstochowie, która zrobiła nam szafki na wymiar i wraz z umywalką i wysyłką kurierem zapłaciliśmy BARDZO rozsądną cenę. Może nie jest to Villeroy&Bosch, ale jakość jest przyzwoita.
We also have the bathroom cupboards! Our bathroom is so small that I had some problems with taking a good picture... ^^
We found an online company from another city, and they made the cupboards according to our measurements, which together with the washbasin and the shipment by a courier gave us a VERY reasonable price. It may not be a Villeroy&Bosch, but still it's quite a satisfying quality.


Kath namalowała właśnie obraz do swojego salonu, a ja jakiś czas temu wyjęłam z opakowania mój ostatni "Tajemniczy Ogród" i oparłam go na boku na kaloryferze w pokoju dziennym. Jest niebiesko-zielonkawy i byłam przekonana, że zupełnie nie będzie pasował w naszych czerwono-czarno-stalowych wnętrzach, ale jakoś stoi sobie już dwa tygodnie i wtopił się w otoczenie. ~^^~ Docelowo chciałabym go powiesić nad telewizorem.
Kath has just created a paiting for her living room and some time ago I unpacked my latest "Mysterious Garden" work and placed in on the side on the radiator in my living area. It's in blue and greenish shades so I thought it wouldn't fit in our red-black-steel interior but it's been there for over two weeks now and it somehow melted with the rest of the room. ~^^~ I'd like to have it above the tv one day.


***

A dzisiaj upiekłam drożdżowe jagodzianki, a raczej... Jagodziany - Pudziany! *^v^* W przepisie napisano: podzielić ciasto na 16 części, a co zrobiła mądra Joasia? Uznała, że jakieś małe będą, jak się podzieli na 16, więc podzieliła na 8, a one złośliwie urosły przed pieczeniem! ~^^~
And today I bake the supersized Blueberry Buns! The recipe said: divide the dough into 16 parts, and what did I do? I decided that the buns would be too small when I cut the dough into 16 parts, so I cut it into 8 parts, and they grew before I baked them, how rude of them! ~^^~


Przepis pochodzi z tej strony. Tuż po zrumienieniu (po ok. 5 minutach) przykryłam je folią aluminiową, żeby się nie spaliły, piekłam na ustawieniu górna i dolna grzałka.
Recipe comes from this site. I covered the buns with the alu foil just after they caught the brown colour (after about 5 minutes), so they wouldn't burn.

***

Dziękuję za komplementy do bolerka i zielonego koloru, właśnie chciałam napisać że chwilowo robię sobie przerwę z zielonym, ale spojrzałam na robótkę obok mnie na kanapie, i... jest zielona, ciemnozielona wprawdzie, ale jednak. ~^^~ W oczekiwaniu na próbkę rudej Camilli na Joy zaczęłam Daisy, z malachitowej Sonaty, chociaż nie dokładnie według wzoru, bo po swojemu, od góry. Jak wyjdzie, zobaczymy.
Thank you for the compliments on my bolero and green yarn, I wanted to write that I'm having a break from the greens but I looked at my current project nezt to me on the sofa and... it's green again, dark green, but still. ~^^~ While I'm waiting for the sample of orange cotton for Joy I've started Daisy from the malachite Sonata, not exactly according to the pattern because I'm knitting it top down.

Matyldo, rozważę Twoją propozycję, ale muszę przyznać, że jestem wyjątkowo niezdycyplinowana jeśli chodzi o robótki, czasami dziergam jak szalona, a czasami odkładam druty na dłuższy czas, więc nie wiem, czy byłabym dobrym wykonawcą na zamówienie. ^^

Antosiu, ja właśnie robię takie ciasto bez jajka, zaparzana wrzątkiem mąka, potem nieco zimnej wody i szczypta soli.

Thursday, July 16, 2009

Life goes on

Trudno mi wyrazić, jak cenne są dla mnie Wasze komentarze, za wszystkie bardzo dziękuję, czuję, że nie jestem sama na tym okropnym świecie. Chciałabym, żeby już była jesień, już mi się to lato przejadło, już mi wystarczająco dokopało.
It's difficult for me to express how much I apreciate all your comments, thank you very much, I can feel I'm not alone in this miserable world. I'd like Autumn to be here already, I'm fed up with Summer, it kicked my butt enough already.


Spróbujmy prowadzić tego bloga, jakby życie toczyło się dalej (bo przecież się toczy!) i powróćmy do spraw rzeczywistych i namacalnych - pierogi.
Let us try to keep the blog as if life goes on (because it does!) and let's go back to some down to the ground things, like - dumplings.

No proszę, z Waszych komentarzy wynika, że jadamy pierogi! *^v^*
Najchętniej z kapustą i grzybami, z mięsem, ruskie, także uszka z grzybami i całą gamę pierogów na słodko: z jagodami, wiśniami, truskawkami, tartymi jabłkami, jedzone ze śmietaną i cukrem oraz np.: z białym serem na słodko polane sosem jagodowym.
Intrygujące są pierogi bardziej egzotyczne: z łososiem, włoskie (z kurczakiem i pieczarkami, w sosie śmietanowym) lub włoskie z jajkiem na miękko (wielka ciekawostka).
Pojawiały się też w komentarzach pierogi litewskie z kaszą gryczaną i serem, ze szpinakiem i z soczewicą, bardzo smaczne, natomiast absolutnym hitem są dla mnie pierogi zaproponowane przez
Martmade - z kapustą kiszona duszoną z cebulą, bo obydwa te składniki bardzo lubię. I muszę spróbować ruskich ze śmietaną, bo do tej pory jadałam je ze zrumienioną cebulką lub skwarkami, nigdy polewane śmietanką. Przypomniały mi się też pierogi z kaszanką - kupną kaszankę podsmaża się z cebulką, doprawia nieco i zawija w ciasto.
From your comments I can see that you eat dumplings! *^v^*
The most popular are with sauerkraut and mushrooms, with minced meat, Russian ones - with potatoes and cottage cheese, also small dumplings with meat and many sweet variations - with blueberries, cherries, strawberries, shredded apples, eaten with sugar and cream, and with sweet cottage cheese, with blueberry sauce poured over them.
There were some intriguing dumplings: with salmon, Italian with chicken and mushrooms in cream sauce or Italian with boiled egg.
You also mentioned Lithuanian dumplings with buckwheat groats and cheese, with spinach and lentils, very tasty, but for me the best proposal was made by Martmade - dumplings with sauerkraut and onions stewed together first, because I love both ingredients separately. I must try the Russian dumplings with cream, because I only ate them with fried onion. And one more variation came to my mind - dumplings with black pudding, you buy the black pudding, fry it with chopped onion and stuff in the dumpligs.

Istnieje również cała gama pierogów pieczonych, ale to zupełnie inna opowieść. Na smaczek znalazłam dziś na blogu Liski pierogi pieczone z nadzieniem z ziemniaków, fety i rozmarynu! ~^^~
There is also a whole range of baked dumplings, but that's another story. I found today the recipe for baked dumplings with potatoes, feta chees and rosemary stuffing on Liska's blog! ~^

***

Skończyłam bolerko według wzoru Textured Circle Shrug (Stefanie Japel). Dość łatwa konstrukcja, chociaż poprawiałam kołnierz - sprułam zakończony już brzeg i chyba 5 okrążeń (na karku bolerko było zdecydowanie za wysokie i brzydko się rolowało), i zakończyłam robótkę elastycznie, dzięki temu brzeg się nie ściąga po wywinięciu. Rozważam, czy nie dodać ryżowej plisy również na końcach rękawów, bo brzegi mocno się zwijają.
I finished the Textured Circle Shrug (Stefanie Japel). It's quite an easy knit although I had to alter the collar - I frogged the bind off and 5 rounds, because the neck part was too high and it looked ugly curled, and I made an elastic bind off, now the trim stays flat when flipped over. I've been also thinking about adding some seed stitch trim to the sleeves because they curl.



Włóczka to Hippy Wool (Ice Yarns), 400 g, druty 4 mm.
Yarn I used was Hippy Wool (Ice Yarns), 400 g, 4 mm needles.



Co dalej? Mam nowy pomysł. Chciałam zrobić Joy'a z białego Kashmiru, ale u Laury go nie ma i na razie nie będzie, natomiast zobaczyłam ostatnio wersję idealną - wydzierganą przez Nasti, to zestawienie rudego sweterka z zieloną bluzką jest boskie, ja też mam taką bluzkę więc muszę mieć takiego rudego Joy'a! *^v^*
I tu mam pytanie, która bawełniana włóczka (albo w mieszance) ma taki odcień rudości? Lauro, pomóż! Czy masz taki ciemno pomarańczowy rudy? Tylko nie za jasny, nie za czerwony.
What next? I have a new idea. I wanted to knit Kim H.'s Joy from white Kashmir, but Laura doesn't have it in her shop and won't have for some time, but lately I've seen Nasti's version, in foxy orange, which is just perfect combined with the green blouse underneath. I have such green top so I must have the dark orange Joy, too! *^v^* I'll be looking for a prefect yarn now.


Dodatkowo mam ochotę na sweterek, który niedawno zobaczyłam w filmie - spodobała mi się nie tyle forma, bo mój robiony byłby od góry bezszwowo, a kombinacja kolorystyczna. Zdjęcia pochodzą ze szwedzkiego filmu "Let the right one in" (to screenshot z odtwarzacza, dlatego taka kiepska jakość).
Additionally, I'd like to knit a cardigan that I saw lately in a movie. I liked not the shape (mine would be a top down seamless one), but the colours combination. Photos come from the Swedish "Let the right one in" (it's a screenshot hence the poor quality, but you get the idea).

Potrzebowałabym turkusowy morski seledyn, różowego łososia i złamaną biel. Proste, prawda? *^v^* Chyba nie dobiorę tych kolorów na oko z ekranu, będę potrzebowała próbki, ech...
I'd need turquoise sea teal, pink salmon and off white, easy-peasy, right? *^v^* I think I need to see the samples of the yarn first, I cannot buy it from the computer screen.

***

Yennefer, moi teściowie mieszkają w Przejmie Wysokiej, a wcześniej przez wiele lat jeździli do rodziny w Rajgrodzie, więc w tamtych okolicach bywam na Suwalszczyźnie. *^v^* Dzyndzałki z hreczką i pierogi z soczewicą jadłam pierwszy raz właśnie w knajpie tuż za Rajgrodem. Niech będą maksymalnie niedietetyczne, pierogi muszą być przede wszystkim smaczne, uwielbiam podsmażoną cebulkę i śmietanę! ~^^~

Jagienko, no widzisz, a robot sam siedział przez tydzień, trzeba było wcześniej dać znać... *^v^* Co do nalewek, z działki przywiozłam ponad 3 kilo wiśni na wiśniówkę! ^^

Justyno, jestem do dyspozycji w każdy dzień powszedni, ale wtedy pewnie jesteś w pracy, a w najbliższy weekend też akurat jestem dostępna, bo mąż pracuje, więc siedziałabym sama w domu do popołudnia. Jeśli masz czas w sobotę lub niedzielę przed południem, to a chęcią wyskoczę dokądś na lody/ciacho i herbatę, skrobnij mi maila. ~^^~

Herbatko, Muminkami rozjaśniłaś mój dzień! Chociaż ja akurat uwielbiam tę najbardziej ponurą część - "Dolina Muminków w listopadzie"... I ani mi się waż wstydzić się własnym szczęściem! Ja muszę czytać o szczęśliwych ludziach, żeby mi już do reszty nie odbiło. Postuluję o więcej zdjęć Twoich kotów na blogu! ^^

PJ, you haven't missed anything, I think many things just piled up and burst out all at once in my life, I just need a real break from it all, I guess...

Matyldo, włosy zapuszczam z całych sił od listopada, czyli od niechlubnej wizyty u fryzjera. ^^

Lori, thank you for visiting my blog and your kind words, that's so true - the cats own us, not the other way around.

***

I na koniec - obserwuję sobie, jak mi się bułki pieką! *^v^*
Last but not least - I've been observing today how my bread rolls baked! *^v^*


Według przepisu Arabeski.
According to Arabeska's recipe.


Tuesday, July 14, 2009

Bez / -less

Dziękuję Wam za wszystkie ciepłe słowa, bardzo mi były potrzebne i nawet bardziej po tygodniu od ich napisania, kiedy wróciłam do domu z działki, niż, kiedy zostawiałam ostatni wpis na blogu. Na działce było raczej zimno i deszczowo, wróciłam zakatarzona i zakaszlona, a wczoraj rano obudziłam się z bolącym gardłem (a wiadomo, co oznacza przy moim sercu angina...). Na szczęście dzisiaj już jest lepiej, tylko z nosa mi wciąż cieknie.
Thank you for all the warm words sent to me, I need them even more now than a week ago when I was leaving the last post. It was cold and rainy at the cottage, I came back with a cold and cough and even last morning I woke up with a sore throat (and you know what a Tonsillitis might do to my weak heart...). Lucky me today I feel better, apart from the cold.

Powodów bólu mojej duszy jest kilka jak to zwykle bywa, w zasadzie trzy. O trzecim być może napiszę innym razem, jeśli się do tego zbiorę, bo jest to bardzo osobista sprawa nadająca się raczej do gabinetu psychologa, a niełatwo takie wywlekać na światło dzienne bloga.
The reasons for my soul aches are numerous, three main ones are prevalent. I may write about the third reason some day because it's very personal and it's not easy to share such things on the blog, rather in the psychologist's office.

Pierwszy z powodów to choroba - mama Roberta ma raka. Jest to osoba, która całe życie żyła dla innych, pomagała wszystkim dookoła, oddając ostatnią koszulę z grzbietu a nawet biorąc pożyczkę, żeby tę koszulę najpierw kupić a potem podarować. Przez ostatnie kilka lat opiekowała się umierającym ojcem i kiedy wydawało się, że wreszcie ma szansę na spokojne życie z perspektywami finansowymi - zachorowała. Podobno lekarze potrafią ją wyleczyć. To dobrze. Tylko, że ona w ogóle nie powinna była zachorować.
(Wiem, nikt nie powinien chorować, ale ona jakoś bardziej, niż inni.)
The first reason is illness - Robert's mother has a cancer. She is a person who lived her life for others, she always helped everybody, giving away her last shirt from her back, and even borrowing that shirt to give it away. For the last few years she was taking care of her dieing father and just when it seemed she might have some peace and quiet, and financial stability, she got ill. The doctors said they can cure her. It's great.
But she shouldn't have got ill in the first place.
(I know, nobody should, but it's somehow more obvious in her case.)

Drugim powodem mojego smutku jest całkiem świeża sprawa - w zeszły poniedziałek, tuż po przyjechaniu na działkę uciekła nam kota. Spuszczona ze smyczy pomyszkowała po terenie i ... została zaatakowana przez wiejskie koty, które traktują wszystkie działki jak swoje, przyłażą na poczęstunek, sypiają na gankach. Barbi uciekła w popłochu i jeszcze dwa razy tego wieczora próbowała podejść pod domek, za każdym razem była przepędzana przez tamtejsze koty (mimo naszych prób przegonienia ich za siatkę jakoś cały czas wyrastały niby spod ziemi). Jeszcze w nocy łaziła po drzewach wokół domu, ale nie chciała zejść do nas, a potem zniknęła na dobre. Poinformowaliśmy sąsiadów o zgubie, nalepiliśmy ogłoszenie w lokalnym sklepiku, wołaliśmy ją każdego dnia. Kamień w wodę.
The second reason for my sadness is the fact that last Monday, just after we got to the cottage our cat ran away. We let her loose off the leash, she walked a bit around the allotment and... got scared by the local village cats that treat all the cottages as their terrain, come to get some food from the owners and often sleep on the porches. Barbi ran away and even tried to get to the house twice that evening, but the village cats scared her off (even though we tried to get rid of them, they always appeared from nowhere). She visited the trees around the cottage during that night and then she disappeared for good. We informed the farmer neighbours about her, put the advertisements in the village shop, we looked for her every day. No sign.

Mamy w domu bezkocie. Nikt mnie rano nie obudził miauczeniem w ucho, nie ma w kuchni kocich misek, kuweta nie stoi w łazience, zaraz odkurzę mieszkanie i usunę ostatnie kocie kłaki z mebli. Co chwilę przypominamy sobie, że kicia zrobiłaby to czy tamto, przyszłaby na kolana albo do łóżka wieczorem, żeby z nami spać, domagałaby się mleka, goniłaby swoją zabawkę przez cały pokój, miałaby znowu zły sen a wtedy leciałaby do mnie z płaczem, żeby ją natychmiast wziąć na kolana i głaskać. Nikt mi nie mruczy, nie słychać kocich łapek na panelach, nie muszę chować robótki na wypadek, gdyby kot zamierzał rozwłóczyć mi kłębek włóczki po mieszkaniu.
We are catless. Nobody woke me up purring into my ear, there are no cat bowls on the kithen floor, the litter box came back unpacked, I'm going to vacuum the flat in a moment and remove the last pieces of cat hair from the furniture. We keep reminding ourselves what the kitty would do at this or that moment, she would come to our laps or wen to bed with us in the evening, she would demand a bowl of milk or run with her toy around the flat, or maybe she'd have another bad dream and would come to me crying, so I would take her in my arms and make everything all right. Nobody purrs, there is no sound of the cat paws on the floor, I don't have to put away my knitting because no cat would play with my yarn ball.

Wiem, że być może tak było lepiej dla koty. Urodziła się na dworzu, potem zamieszkała z Robertem ale zawsze wychodziła na dwór, kiedy chciała. Od dwóch miesięcy żyła zamknięta na pierwszym piętrze, a ubrana w szelki i smyczkę przypłaszczała się do podłogi i sunęła niczym przestraszona fretka, to nie był jej sposób na spacerowanie po dworzu. Widocznie kiedy poczuła wolność, to postanowiła z niej skorzystać. Może jeszcze wróci. Na jesieni, kiedy zrobi się zimno, może podejdzie do gospodarstwa sąsiadów naszej działki i ją przygarną, dadzą nam znać i przyjedziemy po nią. Tylko, czy wtedy będzie sens ponownie zamykać kota w mieście, na pierwszym piętrze?
I know that it might be better for her. She was born outside, then she started to live with Robert but she always left outside, whenever she wanted. For the last two months she was shut on the first floor, and while wearing the leash she was uneasy, crawling and looking like a scarred ferret, it wasn't her way of spending time outside. Apparently when she felt the scent of freedom she decided to go for it. She might come back. In the Autumn, with the cold weather, she might come to the farm next to our cottage and they might call us so we could go and get her at once. But would it make sense then to take her away to the small flat on the first floor again?

Wiem, że koty nie żyją długo, a Barbi miała już ok. 12 lat. Może lada dzień zaczęłyby się kocie choroby, które przysparzałyby jej cierpienia. Może pożyje krócej, ale do końca będzie szczęśliwa, goniąc przez łąki i pola myszy i żaby.
I know cats don't live long, and Barbi was about 12 years old. Maybe any day now she'd start to have some cat illnesses that would make her suffer. Maybe she'll live shorter but happier life, chasing mice and frogs in the fields and meadows.

Jeśli nie znajdzie się w ciągu kilku miesięcy, na pewno weźmiemy nowego kota, bo bezkocie w mieszkaniu jest straszne. Przecież ja nie mam do kogo ust otworzyć przez cały dzień! Z kotem raźniej, lepiej, puszyściej i mruczyściej.
In case we won't find her in the next couple of months, we definitely will take another cat because being catless is terrible. Now I am home alone all day, nobody to talk to! With cat around it's somehow better, more fluffy.

***

Na koniec - wreszcie zdjęcia Trawiastego na tle jabłonki, która za miesiąc będzie się łamała pod ciężarem dojrzałych papierówek! ^^
To end up - finally photos of my Trawiasty sweater's with the apple tree in the background, it will have tons of apples in the Autumn! ^^


Marinière, Phildar n°019 BO Basics Printemps/Ete 09


Zrobiłam dłuższe rękawy, niż w oryginale, poza tym bez modyfikacji. Włóczka Hippy Wool (Ice Yarns), ok. 400 g, druty 4 mm.
I made the sleeves longer than in the original, apart from that no modifications. Hippy Wool yarn (Ice Yarns), about 400g, 4 mm needles.

Teraz kończę bolerko z tej samej włóczki, część główna poszła bardzo szybko i jestem na finiszu tylko została mi bardzo wielooczkowa plisa.
Now I'm finishing the shrug from the same yarn, the body was quick to knit and now I'm working on the neck trim, lots of stitches to knit.

Monday, July 06, 2009

...

Boli mnie dusza. Gdzieś się zagubiłam.
Wyjeżdżam teraz na tydzień na działkę, odezwę się po powrocie.

My soul is hurting. I'm feeling lost.
I'm leaving today cause we'll be spending one week at the Summer cottage, see you soon.

Wednesday, July 01, 2009

Pierogi / Dumplings

Herbatko, przepis na zupę Tom Kha Gai znajdziesz tutaj.

***

Działań Artisana ciąg dalszy: w poniedziałek wyrobił mi nadzienie do gołąbków (mięso mielone, jajko, bułka, cebula, przyprawy) czego nie znoszę robić ręcznie, bo strasznie mi marzną dłonie od zimnego mięsa mielonego wyciągniętego z lodówki, brrrr...., a dzisiaj wyrobił mi ciasto na pierogi, na co mam dowód w postaci zdjęć:
My Artisan's work continues: on Monday it helped me make the stuffing for the gołąbki (minced meat, rice, egg, bread crumbs, onion, spices) which I hate because my hands get cold from working with cold meat from the fridge..., and today it kneaded the dough for the dumplings, documented with the photos:


Nadzienie klasyczne: gotowana łata wołowa, trochę wątróbki drobiowej, 1 cebula, 1 marchewka, przyprawy. Wszystko to sama sobie zmieliłam w starej maszynce do mielenia i zrobiłam ok. 40stu pierogów, a pozostałe ciasto zamroziłam i w następnym tygodniu zrobię z niego zapas pierogów ruskich, moich ulubionych.
Classic stuffing: cooked beef, a bit of chicken liver, 1 onion, 1 carrot, spices. I minced it all together with my old hand mincer and I made about 40 dumplings, the rest of the dough was frozen and next week I'm going to make Russian dumplings (potatoes, cottage cheese, onion), my favourite.


Tak przy okazji pytanie: jakie są Wasze ulubione nadzienia do pierogów? Albo jakie są tradycyjnie nadzienia, jedzone w Waszych regionach Polski? Chętnie rozszerzę swój asortyment nadzień, bo ja znam mięsne, ruskie, z kapustą z grzybami, owocowe i poznane w zeszłym roku suwalskie nadzienie z soczewicy.
BTW, what are your favourite dumpling types? What are the traditional stuffings in your regions/countries? I'd like to widen my dumplings assortment, for now I know dumplings with meat, potatoes&cheese, mushrooms&cabbage, fruit and with lentils I got to know last year.

A, co tam, ogłaszam lipiec Miesiącem Pieroga! *^v^*
Well, I decided to declare July the Month of the Dumpling! *^v^*

***

Bardzo tu ostatnio kulinarnie, ale przysięgam, że robię na drutach! Kończę bolerko z Hippy Wool, a Trawiasty z Phildara już z przyszytymi guzikami, jak tylko wyciągnę męża na spacer (i się nieco ochłodzi...), to będą zdjęcia.
It's been a culinary blog lately but I swear I didn't stop knitting! I'm finishing the shrug made of Hippy Wool, and Trawiasty from Phildar has already its buttons, if I manage to take my husband for a walk (and the weather's cooler...), I promise the photos.