I udało się! Pogoda dopisała i spotkałyśmy się na warszawskie publiczne dzierganie na Polu Mokotowskim.
Na miejsce przybyły: Kalina, Ela, Myszoptica, Kruliczyca, Rene i Julita.
Na miejsce przybyły: Kalina, Ela, Myszoptica, Kruliczyca, Rene i Julita.
No i ja. *^v^*
my też w skromnym gronie obchodziłyśmy WWKIP w Galway. Bylo nas 5 plus dwójka dzieciaczków. Siedziałyśmy w pubie, bo pogoda była pod psem ale zabawa była przednia. No i nas też jest szansa na regularne sobotnie spotkania przy kawce i dtruach (szydełku). Już się doczekać nie mogę przyszlej soboty!
ReplyDeleteLooks like a beautiful day. and quite a few knitters! I bet you had fun.
ReplyDeleteZ przyjemnoscia podziergam w szerszym gronie. To chyba jakiś atawistyczny odruch, jak na kobitkę wychowaną w indywidualistycznym społeczeństwie, ale za to ileż przynoszący zadowolenia. ^__^
ReplyDeleteCudownie! My tez chciałyśmy wybrać się do parku, ale ostatecznie przysiadłyśmy na Starym Rynku w kawiarnianym ogródku :) Dziergające Poznanianki pozdrawiają dziergające Warszawianki :)
ReplyDeleteBędzie super, jak nasze spotkania wypalą:) Pożyczyłam sobie od Ciebie zdjęcie-bez pytania, sorki:)
ReplyDeleteJak już pisałam wszędzie, gdzie się dało: zazdroszczę Wam pogody, u nas lało cały dzień, dopiero wieczorem przestało. Prawo Murpy'iego jak nic ;)
ReplyDeleteNas we Wrocławiu było 4 plus dzieciaczki (w sumie 5 ale nie wszystkie naraz). Pogoda piękna, opaliłyśmy się też (ja wręcz nie mogę ciucha założyć).
ReplyDeletePozdrawiam Warszawianki :)
Kurczę, a mogłam się wybrać z moją Chmurką. Poprowadziłabyś za rączkę zabłąkaną owieczkę chociaż kawałeczek... :)
ReplyDeleteWidać, było pięknie, szkoda że łamanie w kościach zatrzymało mnie w pozycji horyzontalnej. Chętnie dołączę do kolejnego spotkania.:))
ReplyDeletedziękuję za miłe spotkanie:)))) mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec:)
ReplyDelete