Człowiek wyjedzie na kilka dni, i nie dość, że mu zaraz podstępnie temperaturę skręcą (wczoraj rano w Burgas było 29 stopni!...), to jeszcze nie poczekają z jesiennym wydaniem Knitty, ech... *^v^* Ale do ad rema, jak to mówią:
A person leaves for a couple of days and not only do they turn off the temperature outside (yesterday afternoon it was 29 degrees Celsius in Burgas, in Warsaw 12 C and rain!...), but also won't wait with the Autumn issue of the Knitty magazine, sigh... *^v^* But let's start from the beginning:
No dobrze, może wczorajszy wpis zabrzmiał nieco zbyt dramatycznie, spróbuję po kolei rozwinąć temat, dziś będzie o Bułgarii ogólnie, o miejscu, w którym byliśmy, o drogach i transporcie.
Okay, so maybe me yesterday's post sounded a bit overdramatic, I'll try to develop the subject piece by piece. Today I'll write about Bulfgaria in general, about the place we stayed in, about roads and transport.
Po pierwsze, okazało się, że ja wcale nie boję się latać samolotem, tylko boję się startować! *^v^* W tamtą stronę podczas startu mało nie urwałam Robertowi palca, tak go ściskałam ze strachu, ale potem było już lepiej. To my w samolocie.
First, it turned out that I'm not scared of flying, I'm scared of taking off! *^v^* After I almost broke his finger during the first take off, the rest of the flight went smoothly. Here we are on the plane.
Tak wyglądała Warszawa, kiedy wylatywaliśmy:
That was Warsaw when we were leaving it:
A tak Burgas, kiedy lądowaliśmy dwie godziny później (zresztą w drugą stronę było podobnie ^^).
And that was Burgas two hours later (it was similar when we were coming back ^^).
Nasz pokój w pensjonacie Pinkovi, w Nesebarze.
Our room in Pinkovi pension, in Nessebar.
Oraz widok z naszego balkonu.
And the view from our balcony.
Z tym miejscem, w którym byliśmy to tak naprawdę jest następująca sprawa: jeszcze kilka lat temu to był niezabudowany pas ziemi między centrum Nesebaru a małą miejscowością Ravda, a potem ruszył boom turystyczny i błyskawicznie zaczęły wyrastać hotele i pensjonaty. My na szczęście mieliśmy kwaterę tuż przy plaży, z widokiem na morze, ale wyobraźcie sobie działeczki tak małe, że mieszczą w zasadzie tylko hotelik, upchane w trzech czy nawet czterech rzędach licząc od plaży, następnie jest droga i znowu trzy czy cztery rzędy hoteli, a wszystko to na przestrzeni około 10 km. Więc większość ludzi ma pokój z widokiem na... balkon drugiego hotelu, oddalony o kilka metrów.
About the place we lived in: several years ago it was a flat piece of uninhabited land between the centre of Nessebar and the small town called Ravda. Then the touristic boom came and immediately appeared there hotels and guest houses. We were lucky to have a room with a view towards the sea, but imagine the plots of land so small that they can only accommodate a tiny guest house, packed one by one in three or four rows counting from the beach, then a road and another three or four rows of hotels, all these on the distance of about 10 km. So, most of the people had a room with a view on... the next hotel's balcony several metres away.
Bułgaria to jeden wielki plac budowy, gdziekolwiek byliśmy, widzieliśmy powstające nowe hotele, pensjonaty i całe kompleksy hotelowe, często bardzo daleko od morza. Budują też apartamentowce, które moża kupić za przyzwoitą cenę (nie to, żebyśmy się nad tym zastanawiali ^^).
Bulgaria is a one huge building site, wherever we went we saw new hotels, guest houses and big holiday complexes being built, often very far from the sea. They also build a lot of apartment houses for sale for a reasonable price (not that we thought about it ^^).
Bułgaria jest krajem kontrastów - z jednej strony na Riwierze są setki bogatych hoteli, sklepów z towarem światowych marek, najnowowcześniejsze samochody, z drugiej - skrajna bieda bułgarskiej wsi, tak, jakby klasa średnia prawie wcale tam nie istniała. Widać to dobrze właśnie chociażby po samochodach - gdzie dziś jeszcze zobaczymy na drogach tyle Ład, Moskwiczów i im podobnych, w tak złym stanie.
Bulgaria is a country of big contrasts - on one hand there are rich holiday resorts, shops with top quality brands, the latests technology cars, on the other hand - the poverty of the Bulgarian villages, as if there was no middle class in this country. It can be seen very well through the cars on the streets - where can you see today so many cars like Łada or Moskwicz, and in such a bad condition?
Jadąc do Bułgarii tak do końca nie wiedzieliśmy, czego chcemy od tych wakacji, ale wiedzieliśmy na pewno, że nie jesteśmy ludźmi, którzy preferują leżenie plackiem całe dnie na plaży. Gdyby tak było, byłyby to wakacje idealne, bo do morza mieliśmy kilka schodków w dół. Ale my uparliśmy się, że jednak chcemy pozwiedzać okolicę. Wypożyczenie samochodu nie wchodziło w grę, bo było dość drogie, więc musieliśmy poprzestać na jeżdżeniu autobusami, a to jest ciekawe doświadczenie.
Going to Bulgaria we didn't know exactly what we wanted from these holidays, but we knew for sure that we're not the kind of people who stay on the beach all day. If we were, those holidays would be perfect for us because we only had several steps down to the beach. But we wanted to visit some places around so, because renting a car was too expensive, we were travelling by busses, and it's an interesting experience.
Nie ma jednej floty autobusów miejskich, jest kilka firm transportowych. Niestety, nie wszystkie (albo czasami żadne) zamieszczają na przystankach swoje rozkłady jazdy, więc często turysta jest zostawiony sam sobie w oczekiwaniu na autobus, który nie wiadomo, kiedy przyjedzie. Bilety kupuje się u biletera w autobusie.
There is not one municipal bus company in Bulgaria, but several state and private companies. Unfortunately not all of them (or sometimes none of them) leave their timetables at the bus stops, so often a tourists is left alone waiting for a bus which may come some time in the unknown future. You buy tickets on a bus.
Można też podróżować taksówkami, ale przed rozpoczęciem kursu należy dogadać się z kierowcą co do ceny za przejazd (ceny za kilometr na nalepce na taksówce to fikcja). Zazwyczaj taksówkarze windują ceny ostro w górę, ale udało nam się pojechać sześcioosobową taksówką do Burgas i z powrotem za cenę biletu autobusowego, bo kierowcy opłacało się wziąć od każdej z sześciu osób po 5 lewa za kurs.
You may also travel by taxis, but you must negotiate the final price with a driver before you open the door (the price per kilometre on the sticker on a window is a fiction). Usually taxi drivers give tourists high prices but once we traveled to Burgas and back in a six-people taxi for the price of a bus ticket, because it was profitable for the driver to charge each of the six passengers 5 leva.
Drogi w Bułgarii są podobnej jakości do polskich - duże drogi w niezłym stanie, boczne - w gorszym... Za to bułgarscy kierowcy jeżdżą okropnie - bardzo szybko, wyprzedzają na trzeciego pod górkę albo na zakręcie, trąbia sobie, kiedy im przyjdzie na to ochota, a 3/4 jeździ starymi złomami, więc wiadomo, jak to się może skończyć.
Roads in Bulgaria are similar to Polish roads - the main ones are okay, the smaller ones are worse. But the Bulgarian drivers are awful - they drive very fast, overtake as a third car on the road, often while being up to the hill or on the turn, they use the horn whenever they like doing it and all of this while 3/4 of them drive the old cars I mentioned above...
Wrócę jeszcze do kwestii "dogadania się z kierowcą taksówki" - czyli językowych. Bułgarzy związani z turystyką nie znają języków obcych, i o ile jeszcze w sklepie da się to przeskoczyć bez problemu, bo zawsze można pokazać palcem, co się chce wspomagając się mieszanką polskiego, angielskiego i rosyjskiego (bułgarski ma trochę słów podobnych do rosyjskiego właśnie), to brak znajomości angielskiego przez obsługę bardzo utrudnia kontakty w restauracjach (czasami menu jest w większości po bułgarsku i ma kilka słów po angielsku, chociaż trafiliśmy też na menu w czterech językach, w tym po polsku ^^). Zreszta restauracje i jedzenie to osobny temat, który opiszę jutro. Trafiliśmy tylko na dwie osoby płynnie władające angielskim - pan w Muzeum Archeologicznym w Burgas i pani w Muzeum Etnograficznym w Burgas.
I want to go back to the "negotiating price with a taxi driver" question, namely the communication issue. Bulgarians working in a tourist industry generally do not speak foreign languages. It may not be a problem in a shop when you can always point your finger at the things you want to buy and support yourself with a mixture of Polish, English and Russian (they have some words similar to Russian ones), but it can be really difficult at a restaurant (sometimes a menu is mainly in Bulgarian, with some English words, although we also encountered menus in four languages, inluding Polish). Restaurants and food in general is a subject I'm going to write about tomorrow. We met only two people talking fluently in English - a man in the Archeological Museum in Burgas and a lady in the Etnographical Muzeum in Burgas.
Brak samochodu sprawił, że czuliśmy się uwiązani w jednym miejscu, i przekonaliśmy się, że idealnym modelem wakacji dla nas jest samochód i możliwość podróżowania od miejsca do miejsca, pozostawania tu czy tam przez kilka dni i znowu wyruszenia w drogę, tak, jak robiliśmy to w Szwecji kilka lat temu (zresztą już postanowiliśmy, że przyszłe wakacje spędzamy w Szwecji! *^v^*).
The lack of a car made us feel stuck to the place and it let us be sure that the perfect type of a holiday is driving along the country, staying here and there for a day or two and then travelling again, just as we were doing in Sweden several years ago (well, we even already decided to go to Sweden again next year! *^v^*)
Ponieważ nie mogliśmy się przemieszczać, trochę czasu spędziliśmy też na plaży. Na trzy dni przed powrotem odkryliśmy plażę bardziej niż nasza otwartą na morze, gdzie były wspaniałe duże fale. *^v^*
Because we couldn't travel much, we spent some time on the beach. Three days before going home we discovered a beach more open onto a sea than ours, with great big waves. *^v^*
Także na trzy dni przed wyjazdem kupiliśmy sobie parasol plażowy, i skorzystaliśmy z niego dwa razy... (co jednak się opłaciło, bo wynajęcie parasola na plaży jest płatne - ok. 5 lewa, a za nasz daliśmy 10 lewa i jeszcze nam posłuży w przyszłości! ^^).
Also three days before leaving we bought a beach parasol, and we used it twice... (which in fact was okay because you had to pay for renting the beach parasols about 5 leva, and we paid 10 leva for ours, and it's going to stay with ous longer ^^)
Byliśmy też w AquaParku, w którym na początku skorzystałam z najtrudniejszej zjeżdżalni w całym obiekcie, na której bałam się tak bardzo, że myślałam, że mam zawał serca ze strachu, i potem do końca dnia już tylko skorzystałam z dwóch bardzo spokojnych zjeżdżalni i krążyłam między leżakiem a basenem do pływania...
We also visited AquaPark where at the beginning I used the most difficult scarriest slide of all and I was scared so much I thought I had a heart attack. Later I only used two very easy slides and spent my day laying on a deck chair or swimming in a pool...
Wróciliśmy wygrzani słońcem, opaleni, zainspirowani twórczo (przynajmniej ja, ale o tym pojutrze ^^). Przez dwa tygodnie ktoś inny za mnie sprzątał, pościel i ręczniki dostawaliśmy nowe co trzy dni a śmieci w tajemniczy sposób znikały z pokoju. *^v^* Nawet brak samochodu nie byłby taki zły, gdyby dane nam było cieszyć się jeszcze jednym aspektem przebywania w innym kraju, mianowicie pyszną miejscową kuchnią, bogactwem smaków odmiennych od naszych, szczególnie w kraju gdzie owoce i warzywa oraz ryby powinny kusić nas swoją ilością i różnorodnością.
Czy tak było? Przeczytacie jutro, a będzie to odcinek nie dla osób o słabych nerwach...
We came back hot from the sun, tanned and creatively inspired (at leats me, but more about it on a day after tomorrow). For two weeks somebody else did the cleaning for me, we had new towels and sheets every three days and the rubbish mysteriously disappeared from our room. *^v^* We could even let go of the car if we could experience one more aspect of being in a foreign country, namely the delicious regional cusine, different from ours with its abundance of flavours, especially in a country where we should be tempted with a great variety of fruit, vegetables and fish.
Was it the case? Read in tomorrow's post, but I warn you it's not for the faint-hearted...
zdjęcie męża z parasolem - bezcenne ;-PP czekam na te kulinarne przygody :-)
ReplyDeleteJeszcze zauważyłam, że w Bułgarii świetnie rozumieją zapłacić, a przestają rozumieć, jak coś nie pasuje w rachunku ;)
ReplyDeleteJeszcze pamiętam, że lądowanie też jest niebezpieczne więc wtedy też się boję, no i nie wiadomo co po drodze, więc na wszelki wypadek co jakiś czas też się denerwuję ;)
Swietny opis, aż pozazdraszczam bo o swoich wakacjach nic takiego nie spłodzę! Zdjęcie męża pokazałam Marcinowi - co prawda polansował się na piasku na żądanie, ale to zdecydowanie nie ta jakość!
Joasiu, jesteś niezawodna! Pod nieobecność - liczne atrakcje, teraz wspaniała relacja z wczasów fantastycznie zilustrowana fotkami (przyłączam się do aplauzu dla męża pod parasolem - co za wdzięk!!!) i obietnica, że będzie cd. Jestem pod wrażeniem, jak zawsze u Ciebie. Pozdrawiam i czekam!
ReplyDeleteŚwietnie, że wypoczęłaś.
ReplyDeleteSmutne to jednak, że tak bez planu zapychają bułgarskie wybrzeże, pewnie fundują sobie drugą Costa Brava:(
Czekam na relacje jedzeniowe!
mąż pod parasole robi furorę :D
ReplyDeletekoniecznie szybko pisz koleje relacje, bo nawet mój Kochany przez ramię mi zaglądał jak czytałam dzisiejszy wpis :]
Ja wiele lat temu byłam w Burgas. Z przyjemnością przeczytałam Twoją relację.
ReplyDeleteJeśli będziecie kiedyś szukać podobnych wrażeńm, tylko jeszcze bardziej intensywnych, to polecam Czarnogórę ;)
ReplyDeleteŚwietnie, że jesteś w domu, szkoda że Bułgarię przeobrażają w taki sposób. Co do samochodu, to wobec sposobu jazdy Bułgarów może uniknęliście kłopotów. Moi znajomi, którym Bułgaria b.przypadła do gustu, właśnie przestali jeździć tam samochodem (po przykrym wypadku). Co do mniejszych przeobrażeń, to nadal Chorwacja, a nie trąci demoludem.:D
ReplyDeleteok...from the photos Bulgaria looks like my kinda climate...the rest I am looking forward to reading about tomorrow...oh dear sounds a bit scary?
ReplyDeleteIt sounds like you were having quite the experience. I think its great watching other cultures and comparing to our own. The pics of the beach do look lovely.
ReplyDeleteI've read your last post backward, but I sure loved every post concerning Bulgaria. my husband had 'pulled in' to port there with his US Navy ship...I asked why he didn't get me a crocheted tablecloth ;} I think your food post was so interesting. Interesting to see what others eat and also how it's served. All of your trips posting was such a treat!
ReplyDelete