Friday, May 30, 2008

Kimono

Szlag! Kto by pomyślał, że jestem taka skrupulatna we wplataniu końcówek włóczki po zrobieniu swetra... Okazało się to całkiem przypadkiem. Kiedy musiałam rozplątać je wszystkie, bo jednak górna część korpusu Kimona była za mała, a plisa wokół szyi dodatkowo ją pociągnęła do góry, i musiałam dorobić 5 cm pleców i przodów. Po tym, jak już przyszyłam rękawy i plisę...
Bugger! Who would have thought that I am so scrupulous in weaving in the yarn ends... It turned out by surprise. When I had to unweave all of them, because the top part of the body of Kimono's turned out a bit too small and I had to add 2 inch of knitting to the back and two fronts. After I sewed together all the elements, including the sleeves and the neckband...


W każdym razie już teraz oficjalnie skończyłam Kimono Styled Sweater. *^v^*
Zrobiłam trochę inaczej, niż w zaleceniach i nie robiłam plisy wokół rozcięcia przodu osobno - po prostu nabrałam 24 oczka na brzegu gotowego swetra i miała z głowy doszywanie dolnej części plisy.
Drugi koniec plisy na razie jest luzem, bo gdy go doszyłam, to pociągnął mi brzeg swetra do góry.
Na razie nie mam też "sznurka" zawiązanego w talii. zaczęłam go robić (technika i-cord), ale wychodzi jakoś nierówno, także jeszcze nie zdecydowałam, czy będzie, czy też nie.
Anyway, I finally finished my Kimono Styled Sweater. *^v^*
I did something different than in the pattern because I didn't knit the neckband separately. I picked up stitches along the front of the body and then I didn't have to worry about sewing this hem to the sweater front. The other end of the neckband is not attached to anything at least for now, because when I attached it - it pulled the body of the sweater up.
And I skipped the i-cord in the waist - I even started knitting it but it turns out uneven so I may give it up altogether.

Jestem z niego bardzo zadowolona. Gdybym robiła go jeszcze raz, zmieniłabym tylko jedną rzecz - wydziergałabym jeszcze jedno powtórzenie warkoczy wokół talii (teraz sweter sięga mi kości biodrowych, a mógłby być nieco dłuższy). Reszta bardzo mi się podoba, rękawy układają się świetnie, no i jestem bardzo zadowolona z tej włóczki.
I'm very pleased with the result. If I were to knit this model again, I would change one thing only - I would repeat the cables on the waist part one more time (now the sweater barely reaches my hip bones, I wouldn't mind it to be a bit longer). Everything else is great about this pattern, sleeves fit nicely and I'm very pleased with the yarn I used.


Tak, wiem, to akryl. Ale akryl bardzo dobrej jakości, nie zgrzypi i nie trzeszczy, jest mięciutki, i pięknie pokazuje warkocze. Na pewno jeszcze go kupię na inne projekty, już jeden mam na tę włóczkę upatrzony. ^^
Yes, I know, it's acrylic. But acrylic of a high quality, it doesn't squeek, it's soft and it shows cables beautifully. I'm sure to buy this yarn for future projects, and even now I have one in mind. ^^


Wzór/Pattern: Kimono Styled Sweater (Sarah Barbour)
Włóczka/Yarn: Elian Klasik, morski/sea green 516, 100% akryl/acrylic, 430 g
Druty/Needles: 4 mm



(zdjęcia wyglądają nieco dziwnie, ale musiałam podrasować kolory, bo mój aparat zrobił mi zdjęcia kompletnie niebieskiego swetra... ^^)

(photos may look a bit strange because I had to alter the colours - my camera took photos of the completely blue sweater... ^^)

***

Dziś rano dostałam wreszcie moją książkę nagrodę z MyCraftivity.com, "The Art of Personal Imagery" Corey Moortgat - przejrzałam ja i już wiem, że podsunie mi kilka fajnych pomysłów.
A teraz idę jeść truskawki i czytać "Dom nad rozlewiskiem" Kalicińskiej. *^v^*

This morning I finally received my My Craftivity.com award - "The Art of Personal Imagery" by Corey Moortgat - I flipped through pages and I know that it will give me some good ideas for my art.
And now I'm off to eat strawberries and read "House on the lake" by Kalicińska. *^v^*

***

Zapomniałam jeszcze dodać, że znalazłam nowy sposób noszenia Lords&Ladies - lepszy, niż owijanie się sznurkiem wokół talii. Tak go nosiłam w zeszły deszczowy weekend na działce teścia. ^^
I forgot to tell you that I found another way to wear Lords&Ladies. This is how I wore it last rainy weekend at the FiL's cottage:


Zrobiłam szydełkiem pętelkę z boku pod rękawem i troczek na bok. Jest o niebo lepiej! *^v^*
I crocheted a loop under the sleeve and I tied the front on the side. It was much better! *^v^*

Thursday, May 29, 2008

Od chleba/With bread


No to zaczynamy od chleba: chleb z Puglii (według przepisu Ptasi).
Let's start with a bread: Pane Pugliese (according to this recipe by Ptasia).


Chleb pszenny na drożdżach, wyszedł trochę bardziej jak ciasto drożdżowe niż jak chleb. Tym razem przynajmniej urósł jak powinien (chociaż i tak planuję niebawem zakupić maszynę do chleba, mój piekarnik jest stanowczo zbyt nieprzewidywalny...).
Wheat bread made on yeast, it tastes more like a yeast cake than a bread. This time at least it grew like it should (although I'm planning to buy the bread maker soon, my oven is much too unpredictable...)


Robert marudzi, że jak dotąd najlepiej mu smakował chleb litewski i domaga się, żebym przestała eksperymentować i piekła sprawdzone chlebki. Ech...
Robert is complaining that up till now he liked the Lithuanian bread the most and he demands I would bake only the well-tried breads. Sigh...


Co do galarety, bo nie napisałam szczegółów, robię ją tak: zagotowuję 1 litr wody, wrzucam dwie kostki rosołowe warzywne albo kurczakowe, następnie rozpuszczam w tak powstałym rosołku opakowanie żelatyny (Dr. Oetker'a) i już. Gotowe. Teraz wystarczy zalać potrawę i poczekać, aż przestygnie (w lodówce).
The jelly is made in the following way: I bring 1 liter of water to the boil, add two cubes of instant chicken or veggie broth and dissolve it and then I add one pack of store-bought jelly/gellatine (Dr. Oetker in my case). Done. Now all you need to do is pour the jelly over the dish and wait for it to cool down (in the fridge).


A teraz jeszcze szkoła pieczenia schabu do galarety, specjalnie dla Kasi! *^v^*
Kawałek schabu karkowego (ok. 1 kg) obsypać grubo przyprawami - sól, pieprz, czosnek w proszku, siekany świeży rozmaryn. Zawinąć w folię aluminiową i zostawić w lodówce na noc. Następnego dnia rozgrzać piekarnik do 180 stopni i wrzucić schab do pieca (wciąż w folii). Zapomnieć o nim na 1,5 godziny. Wyjąć, wystudzić, pokroić w plastry. Gotowe! *^v^*
And now how to bake pork, specially for Kasia! *^v^*
A piece of pork (about 1 kg) cover with a thick layer of spices - salt, pepper, dried garlic, fresh chopper rosemary. Wrap in tin foil. Leave in the fridge over night. On the next day preheat the oven to 375 F, put the pork into the oven (still in the foil) and forget about it for 1,5 hours. Take it out, let it cool down, slice it. Done! *^v^*

***

Słuchacie polskiej muzyki współczesnej? Ja nie. Od jakiegoś czasu nie znajduję niczego, co w jakiś sposób zasłużyłoby na moją uwagę. Ale ostatnio jechaliśmy samochodem i w radiu leciały dwie piosenki debiutantki (startujące w tegorocznym Opolu). Są po prostu świetne! Zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznie.
I don't listen to Polish contemporary music, because I don't find anything worth listening to. But recently I've heard two songs on the radio in the car and I think they are really good! Both as far as lyrics and music and performance is concerned.

Nie znacie, to posłuchajcie:
Listen to them here:
Biff - "Ślązak". *^v^*
Dorota Miśkiewicz - "Magda, proszę"

***

Prawie skończyłam Kimono, zdjęcia już bardzo niebawem! ^^
I've almost finished Kimono, photos soon!

Wednesday, May 28, 2008

Ocieplenie/Warming

Co do Tai Chi, to zapisaliśmy się na zajęcia prowadzone przez Stowarzyszenie Taoistycznego Tai Chi w Polsce.
Na razie uczymy się powtarzając ruchy za prowadzącym, nie poznajemy za dużo nazw gestów, ale może na początku tak jest lepiej. Ponieważ dołączyliśmy do grupy na czwarte zajęcia, są oni już zaawansowani w układzie, i trochę nam się myliły ruchy, ale mam nadzieję, że szybko nadrobimy.
As for Tai Chi - we joined the classes by The International Taoist Tai Chi Society. For now we learn by repeating the moves after the teacher and we don't know any names for the moves, but maybe that's a good strategy for the beginning. Because we joined the group on the fourth meeting the rest is quite advanced in the sequence and we were at times unsure about what to do next, but I hope we catch on quickly.

Generalnie moje odczucia są takie, że ciesze się, że nie jestem najstarsza w grupie! *^v^* (tak było na tańcu brzucha i strasznie mnie to deprymowało, niektóre dziewczyny miały po 14, 15 lat... były bardziej wysportowane i mogły dłużej ćwiczyć ode mnie) Tutaj grupa wiekowa jest bardzo zróżnicowana i nawet jest sporo ludzi starszych (około 60-tki?). No, i pomimo to, że poruszyłam sporo mięśni w całym ciele, nie wypełzłam z sali wymęczona i sflaczała jak balonik, tylko rześka. Ja mam słabą kondycję (podejrzewam też wpływ reumatyzmu), więc szybko się męczę sportami wyczynowymi, a tu było miło i przyjemnie.
Generally my feelings are that I'm happy I'm not the oldest in the group! *^v^* (it was like that when I attended belly dancing, some girl were 14, 15 years old ad it was quite intimidating for me... they were much more athletic and could go on for longer than I did) Here the age group is quite varied and there are several older people (about 60-ish?). And, apart from the fact that I moved quite a lot of muscles, I didn't leave the hall exhausted, only fresh and a bit tired in a nice way. I'm not in a very good condition (I suspect the influence of my rheumatism) so I get tired easily with strenuous sports, and here it was nice and easy for me.

Kasiu, nie jechaliśmy przez Białystok, ale bardzo lubimy to miasto, chociaż nigdy nie udało nam się go porządnie zwiedzić za dnia (nasz dobry znajomy stamtąd pochodzi), kiedyś nawet pojechaliśmy specjalnie do Białegostoku na weekend, bo tam są fajniejsze knajpki niż w Warszawie! *^v^* A do Tai Chi namówił mnie właśnie Robert, on wpadł na ten pomysł, ja nie jestem wielką zwolenniczką ruchu na świeżym powietrzu (oprócz długich spacerów! ^^).
Kalina, my mamy zajęcia blisko domu, a wiem po sobie, że nie jestem w stanie się sama zmobilizować, a jak już pójdę do ludzi, to będę ćwiczyć, tak już mam. ^^
Myriam, it was Robert's idea with Tai Chi, you know me - I'm a couch potato, I wouldn't choose to go out and move my body. But it's fun! ^^

***


Znowu coś upichciłam. I nawet dwie potrawy, chociaż jedną przypadkiem. *^v^*
I cooked something again. Even two dishes, one by chance. *^v^*

Postanowiłam zrobić schab w galarecie z morelami. Rho miała rację w swoim komentarzu - to bardzo polska tradycja - różne rzeczy w galarecie, a ja galarety uwielbiam!
I decided to make pork with peaches in a jelly. Rho, you were right - putting food into jelly is a very Polish tradition and I love such dishes!

Upiekłam więc schab, ułożyłam w półmisku, przełożyłam brzoskwiniami z puszki, zrobiłam litr galarety i... okazało się, że w zasadzie połowa mi została, bo do zalania schabu wyszło mi kilka łyżek.
I baked some pork, sliced it and placed in the pan with the peaches, I prepared one liter of jelly and... it turned out that I only needed half of it to pour over the meat.

Szkoda mi było wylewać tyle gotowej galarety, więc szybko zrobiłam bilans w lodówce i wyszły mi - plastry szynki w które owinęłam pastę z jajek na twardo z majonezem i szczypiorem w galarecie! *^v^*
I didn't want to get rid of the rest of the jelly so I did a quick resume of my fridge and I made - slices of ham with the hard-boiled eggs and onions and mayonnaise paste in a jelly! *^v^*

A dzisiaj piekę kolejny chleb - coś mi ostatnio nie chciały wyrastać, trzymajcie kciuki!
And today I'm baking another bread - they didn't want to grow recently so keep your fingers crossed!

***

BTW, moja Secret Pal'ka dostała już swoją przesyłkę, więc mogę oficjalnie napisać, że to była Vampiro Knit! *^v^*
BTW, my Secret Pal has already received her parcel, so I can reveal that it was Vampiro Knit! *^v^*

Prognozy pogody mówią wyraźnie - od soboty będzie coraz cieplej! Tak więc najwyższy czas skończyć Kimono i zabrać się poważnie za Seaside Memories! *^v^*
Zszyłam właśnie rękawy z korpusem i jestem bardzo zadowolona z efektu - bałam się tego braku podkroju pach, ale sweterek układa się bardzo dobrze. Jeszcze tylko przednia plisa!

Weather forecasts clearly state that it's going to get warmer this Saturday so it's high time to finish Kimono and do some serious knitting on Seaside Memories! *^v^*
I've just sewn the sleeves with the body and I'm very happy with the result - I was a bit worried about the completely straight sleeves in the armpits but the sweater looks very good. Now it's just the cabled neckband!

Tuesday, May 27, 2008

Pojawiam się z powrotem/I appeared again

Po pierwsze, wróciliśmy z Suwalszczyzny. A nie chciało nam się, oj nie, mimo, że całą sobotę padał deszcz.
First of all, we are back from the Suwałki region. And we didn't want to go back, not at all, even when it was raining the whole Saturday.


Mój teść ma miły domek w małej wioseczce, z ogródkiem, a takie ma widoki za płotem:
My FiL has a nice house in a small village, with a garden, and here's what view he has just outside the fence:


W zasadzie przez cały czas nie robiliśmy niczego konkretnego - dużo jedliśmy, dużo gadaliśmy, zrobiłam rękawy do mojego "bezmyślnego dziergania" - przy okazji żona teścia wymyśliła nazwę dla tego sweterka - to będą Buraczki ze Śmietaną (ze względu na rozbielony bordowy kolor *^v^*).
We didn't do anything specific - we ate a lot, we talked a lot, I knitted sleeves for my "mindless knitting" - by the way, my FiL's wife invented the name for this cardigan - Beetroot with Cream (because of the creamy maroon shade of the yarn *^v^*).


W niedzielę, czyli w dzień wyjazdu, OCZYWIŚCIE była piękna pogoda, i cały dzień spędziliśmy w samochodzie, a najgorsze było ostatnie 40 kilometrów, bo cała Warszawa usiłowała wrócić do domu po długim weekendzie...
On Sunday, when we were leaving, the weather was OF COURSE beautiful and we spent all day in the car, and the last 40 kms were the worst because the whole Warsaw was trying to go back home after the long weekend...


Jak zwykle po wyjeżdzie za miasto wróciłam nie ta sama, nieswoja, rozdrażniona (zresztą z różnych powodów) i powoli dochodzę do siebie codziennej, miastowej.
As always after weekend spent outside the city I came home not the same, uneasy, irritated (because of many reasons) and I'm slowly coming back to the usual me, everyday me, city me.


Przypominam sobie poranki, kiedy schodziłam do kuchni i siadałam przy oknie wychodzącym na zielony ogród pełen kwiatów i dalej łąkę i las, i gadaliśmy sobie, domownicy pili poranną kawę, powoli przygotowywało się śniadanie. Nie słyszeliśmy samochodów, sąsiadów piętro wyżej stukających od rana młotkiem, hałasujących drzwi od windy, za to były ptaki, szelest wiatru, szum lekkiego deszczu, ekspres do kawy, kot miauczący, żeby go wypuścić na dwór.
I recall the mornings when I was going down the stairs to the kitchen and sat at the window with a view onto the green garden full of flowers, and further the meadows and the forest, and we were talking, some of us drank coffee, breakfast was slowly prepared. We didn't hear the cars, upstairs neighbours knocking with a hammer form early morning, the noisy lift doors. Instead there were birds singing, the rustle of the wind, the sound of the light rain, coffee maker, cat meowing because she wanted to go outside.


Staram się wrócić do rutyny codzienności - zakupy, sprzątanie, gotowanie, dzierganie, trochę wczoraj dodałam do mojego wielkiego obrazu (który wreszcie chciałabym na dniach skończyć i zabrać się za następny, na który już mi się w głowie roją pomysły).

Tylko na razie jeszcze trochę mi dusza skowyczy...
I'm trying to go back to the routines - shopping, cleaning, cooking, knitting, I added some new elements to my big painting yesterday (I should really finish this soon and start working on the next one, for which I already have some ideas).
But for now my souls is still howling...

***

Wczoraj wieczorem poszliśmy z Robertem na pierwsze zajęcia Tai Chi (tak naprawdę to były już czwarte zajęcia, ale my dołączyliśmy dopiero wczoraj). Robert jest zachwycony, ja na razie podchodzę do tego z życzliwym zainteresowaniem, mam nadzieję, że rzeczywiście te ćwiczenia czynią takie cuda dla ciała i ducha, o jakich się słyszy. Bardzo to się nam teraz przyda.
Last night we, me and Robert, attended the first Tai Chi class (frankly speaking it was the fourth class, but we joined the group so late). Robert is enchanted, I have the feelings of the friendly interest towards these exercises. I hope that Tai Chi has that positive influence on body and mind, we really need that right now.

***

Dziś rano przyszła do mnie paczuszka z wymiany z Michelle - zobaczcie jakie cudeńka dostałam!
This morning I received the swap parcel from Michelle - look what I got!


Michelle wybrała moje ulubione konwalie i ozdobiła nimi puzdereczka, wisiorek (lubię duże wisiorki! ^^) oraz zrobiła konwaliom zdjęcie, które powędrowało na moją Tablicę Marzeń. Do tego mam jeszcze w komplecie zieloniutkie kolczyki. Nie zabrakło filcowych niezbędników krawieckich - igielnika i poduszeczki na szpilki, z motywem mojego zwierzęcia totemowego - wieloryba! A wszystko cudnie zapakowane i ozdobione Michellkowymi dekoracjami. =^v^=
I do tego list w kopercie niczym haft krzyżykowy (moja miłość przez wiele lat)!
Michelle chose my favourite lillies of the valley and she decorated the boxes, a pendant (I love big pendants! ^^) and she took a photo of them, which went onto my Vision Board. Plus a pair of green earrings. Let's not forget the sewing nessecities - needle case and pincushion, with the motif of my totem animal, the whale! Everything was beautifully packed, with decorations made by Michelle. =^v^=
In addition to all that, the letter in an envelope that looks like cross stitching pattern (the love of my life for a long time)!


Ja oczywiście zapomniałam zrobić zdjęcia mojej paczuszce dla Michelle, więc może zobaczycie jej zawartość na jej blogu - przygotowałam dla niej robiony na drutach "ogrzewacz" na kubek (kubeczek i herbata były w komplecie ^^).
Wymiany są fajne! *^v^*

I totally forgot to take a photo of my gifts for Michelle, so maybe you will see them on her blog - I knitted a mug warmer (and the mug plus some tea were included ^^).
Swaps are cool! *^v^*

Friday, May 23, 2008

Znikam/I disappear

Dziś rano pan listonosz przyniósł mi włóczkę od Rawenny.
Zresztą wiąże się z tym zabawna historia: poprosiłam ją, żeby wysłała przesyłkę na mnie, a nie na Roberta, (konto na allegro jest na niego, a używamy go wspólnie) bo łatwiej mi w trakcie dnia pobiec na pocztę i odebrać przesyłkę, a on siedzi w pracy do 17:00. I to jest prawdziwy i jedyny powód, dla którego prosiłam o zaadresowanie paczki na mnie. Nie ukrywam moich zakupów włóczkowych przed mężem! *^v^*
Na co Rawenna mi odpisała:
Będzie jak Pani sobie życzy :))))
Zakładam, że ten zwielokrotniony uśmiech dotyczy właśnie faktu, że wiele klientek prosi o wysyłkę na ich nazwisko, żeby małżonek nie dowiedział się o potajemnym powiększaniu zasobów włóczkowych, przed którym nie sposób się powstrzymać! *^v^*

This morning I've received the yarn I bought on online auction from Rawenna. Which is connected with the funny story: I asked the seller to write my name on the box because it's easier for me to go to the post office to collect the parcels when my husband is at work, and we use only one auction account, which is his, with his name and address. And this is the real and only reason why I asked her about that.
She wrote to me:
It will be as you wish. :))))
I assume that the multiple smiles mean that she thought I wanted to hide my yarn addiction from my husband, as probably many of her buyers do! *^v^*

Teraz sama włóczka:
Now, the yarn itself:

Jasny bordowo-malinowy akryl, 67 dkg
Light maroon-raspberry, 67 dkg


Szmaragdowy nasycony, (kolor trudny do sfotografowania, pożyczyłam sobie zdjęcie z aukcji, bo przy dzisiejszym zachmurzonym niebie w ogóle nie jestem w stanie złapać koloru...), akryl/wełna, 58 dkg
Juicy emerald, (very difficult to catch with a camera, I borrowed the photo from the auction because I couldn't take a good shot with today's clouded sky...), acrylic/wool, 58 dkg


Już mam mniej więcej plany na obydwie włoczki, na razie potrzebuję na wyjazd weekendowy coś do "bezmyślnego dziergania", więc zaczynam z tej malinowej włóczki ten sweterek (Phildar 438, model T5-107):
I more or less have in mind projects for both yarns, for now I'm casting on for the cardigan below (Phildar 438, model T5-107) with the light raspberry yarn, because I need some mindless knitting for a weekend away.


Wiem, jeszcze nie skończyłam Kimona, Lydii, i Seaside Memories, ale tak, jak napisałam, potrzebuję na wyjazd czegoś, co samo się będzie dziergać podczas rozmów rodzinnych przy herbacie. Zresztą, dla mnie kilka projektów w robocie to nic nowego, potem szybciutko je po kolei kończę i mam kilka rzeczy gotowych! *^v^*
I know, I still haven't finished Kimono, Lydia, and Seaside Memories, but as I said I need something to knit while talking to the family, sipping a nice cup of tea. Anyway, it's not unusual for me to have several projects on the needles at once, then I finish them one by one and have several items ready more or less at the same time! *^v^*

***

Na koniec jeszcze trochę sztuki. *^v^*
Ponieważ jedziemy dzisiaj do teścia na 10 rocznicę ślubu (350 km od Warszawy, więc znikam Wam na weekend! ^^) przygotowałam dla nich prezent własnoręcznie i namalowałam im zegar. Mam nadzieję, że się spodoba.
Some art for the end of this post. *^v^*
Today we are leaving for the weekend (350 km from Warsaw) to visit my Father-in-Law and celebrate his and his wife's 10th wedding anniversary, so I prepared a present myself - I painted for them a clock. I hope they'll like it! *^v^*

Poza tym jestem ciekawa ich nowego domu, który kupili miesiąc temu i do którego się powoli przeprowadzają z Warszawy (obydwoje są na emeryturze, więc mogą sobie mieszkać daleko od miejsca pracy. W końcu już nie pracują...) Lubię oglądać cudze domy! =^v^=
Moreover, I'm very curious of their new house they bought about a month ago and to which they slowly move in (they are leaving Warsaw, but they are both retired so they can live far from their workplaces, they don't work anymore...) I like visiting other people's houses! =^v^=

***

Miłego kreatywnego weekendu! Jak wrócę, sprawdzę, ile pięknych rzeczy stworzyliście! *^v^*
Have a great creative weekend! When I'm back I'll check all your beautiful creations! =^v^=

Wednesday, May 21, 2008

Już jedliście?/Have you had them yet?

Smak pierwszych polskich jedzonych w tym roku truskawek, ach!... *^v^* (bo ta jedna holenderska nadmuchana gąbka truskawkowa podczas świąt Welkanocnych u ciotki się nie liczy, smaku nie miała...)
The taste of the first Polish strawberries eaten this year, sigh...*^v^* (because the one I had during Easter at my aunt's doesn't count, it was a spongy bland import from Holland...)



Wciąż są dość drogie, więc kupiłam tylko garstkę na spróbowanie, ale za tydzień lub dwa będę kupowac łubiankę dziennie! ^^
They are still quite expensive, so I bought only a handful, but in a week or two I'll be buying one basket a day! ^^


***

Moja paczuszka dla Secret Pal'a wysłana. Mam nadzieję, że wszystko w niej zawarte przypadnie koleżance do gustu - ja na pewno cieszyłabym się ze wszystkiego, co tam umieściłam, może tylko kawę zamieniłabym na herbatę, bo kawy w zasadzie nie pijam. *^v^* Wybrałam taką włóczkę, że siła się odciągałam od lady w pasmanterii, żeby i dla siebie nie kupić... Totalnie mój kolor! No cóż, pewnego dnia wrócę tam i kupię sobie kilka motków! ^^
My parcel for my Secret Pal has been sent today. I hope she likes everything I packed inside - I know I would be delighted with the goodies, except from the coffee, I prefer tea and barely ever drink coffee. *^v^* I chose such yarn that I had to drag myself away from the counter at the yarn shop in order to prevent myself from buying some of it for me, too... Absolutely my colour choice! Well, one day I will go back there and get it for me! ^^


Dziś kończę część warkoczową Kimona i zabieram się za plecy i przód. Lada dzień będę miałą nowy sweterek! ^^
Today I'm finishing the cable part of the Kimono and starting to knit back nad fronts. I'll have a new sweater any day soon! ^^

Tuesday, May 20, 2008

Warstwy/Layers

Od niedzieli jestem jak cebula. Albo Paint Shop. Mam warstwy.
Pogoda się zepsuła akurat wtedy, kiedy przestałam dziergać mohair'owy sweter i zabrałam się z letnią bluzeczkę z bawełny... Wczoraj nawet na zakupy założyłam najgrubszy sweter - Lucindę, a po domu chodziłam w t-shircie, bluzce i swetrze. Na razie chyba odłożę ten letni top i powrócę do Kimona, które kompletnie zaniedbałam przez weekend.
Since Sunday I've been like an onion. Or Paint Shop. I've had layers.
The weather got worse, it's windy and wet, just when I finished a warm mohair cardigan and started a Summer cotton top... Yesterday when I went shopping I wore my warmest cardigan Lucinda, and around the apartment I wore a t-shirt, a blouse and a cardigan. I'll probably put the cotton top away for a while and go back to my Kimono, which was left untouched over the weekend.


Seaside Memories ma już dwa środki i kawałek lewego rękawa. Muszę przyznać, że dzierganie z Medusy to duże wyzwanie. Nitka składa się z wielu pojedynczych nieskręconych śliskich niteczek i łatwo nie złapać którejś, szczególnie podczas łapania trzech oczek razem na lewo. Ale jestem bardzo zadowolona z efektu - bluzeczka wychodzi lekka, trochę sznurkowa i trochę taka "lejąca się", w sam raz na ciepłą pogodę.
Seaside Memories has already two middle panels and part of the left sleeve. I must admit that knitting with Medusa yarn is a challenge. The thread consists of many thin slippery not twisted together threads and it's easy not to catch one or two especially when you purl three together. But I'm very happy with the result - the top seems to be light and flowing, just perfect for the warm weather.

***

Byłam dzisiaj w pasmanterii i ... nie kupiłam sobie żadnej włóczki! (proszę mnie pochwalić! *^v^*). Za to kupiłam piękną włóczkę dla mojego Secret Pal'a i mam już zgromadzone wszystko, co chciałabym wysłać do mojej współuczestniczki w tej wymianie, tak więc jutro lecę na pocztę, a w przyszłym tygodniu ktoś dostanie paczuszkę ode mnie! =^v^=
I've been to the yarn shop today and haven't bought a single skein for myself! (praise me, please! *^v^*) But I bought a beautiful yarn for my Secret Pal, I have everything I wanted to send her gathered so tomorrow I'm going to the post office with a parcel ready to send. Next week somebody's going to get some goodies from me! =^v^=

Tak przy okazji, jakich drutów używacie najcześciej?
U mnie okazało się, że ostatnio ciągle robię coś na 4mm na żyłce, i nawet przekładałam projekty z tych czwórek na inne druty, żeby zmienić na chwilę projekt, bo miałam tylko jedną sztukę. Dziś dokupiłam sobie drugą parę, tak więc mam już 80 cm i 100 cm. ^^
BTW, what's the size of needles you use most often?
It turned out that I use 4 mm circular needles the most and recently I've been placing the projects from those 4mm onto other needles when I wanted to move to another knitting for a change. Not any more - today I bought another 4mm needle, so now I have 80 cm long and 100 cm long. ^^

Sunday, May 18, 2008

Lords&Ladies

Oto zdjęcia skończonego sweterka Lords&Ladies - trudno mi było w nim wytrzymać, bo upał wczoraj był straszny, a ja w pełnym słońcu, w mohairowym swetrze...
Here are two photos of the finished Lords&Ladies cardigan - it was difficult for me to wear it for a long time because yesterday was a really hot day here and I was stading in full sun in a mohair...


Nie do końca podoba mi się wiązanie w talii, jakoś tak dziwnie wygląda, być może jeszcze zmienię ten element. Próbowałam wiązać go tuż pod biustem i jest lepiej, chociaż ten model generalnie nie należy do łatwych w noszeniu - kołnierz się zawija i trochę żyje własnym życiem. ^^
I"m not entirely happy about the ties in the waist, I may change this element. I tried to move the ties just below the bust line and it looks better, although that model generally is rather difficult to wear - the collar flips and behaves as if it had a life of its own. ^^


Wzór/pattern: Rowan 41
Włóczka/Yarn: Madame Tricote Luna Multicolor, 4,5 motków/skeins
Druty/Needles: 4 mm

***

I jeszcze trochę zdjęć przyrodniczych z działki. *^v^*
And some photos of nature from the allotment. *^v^*






A teraz idę dziergać Seaside Memories. Miłej niedzieli! *^v^*
And now I'm off to knit Seaside Memories. Have a great Sunday! *^v^*

***

PS.: Ambermoggie, Rawenna is a well known yarn seller on Polish online auctions, she sells reclaimed yarn of a very good quality, and I'll show the yarns I bought when they arrive next week (it's a red/violet acrylic and a bluish green wool/acrylic blend). ^^

Kasiu, ja wcale aż tak dużo czasu nie spędzam w kuchni (najlepszym dowodem na to jest, że ciągle pokazuję coś udzierganego albo nowy obraz, gdybym ciągle stała przy garach, to nie miałabym na to czasu! ^^). Ja po prostu często robię potrawy efektowne, ale szybko przygotowywalne - chleb jest szybki do zrobienia - mieszasz kilka składników i gotowe, potem tylko czekasz, aż zakwas zacznie działać i chleb urośnie (12 do 20 godzin), ale to się dzieje samo, można tego zupełnie nie doglądać. Wczoraj, kiedy wróciliśmy o 2 w nocy z Nocy Muzeów zrobiłam zaczyn, a dziś po południu wstawię chlebek do piekarnika i na kolację będzie śweżutkie pieczywo! (Wow, wychodzę na Super Gospodynię!...)*^v^*
Na przykład dzisiaj na obiad piekę udziec jagnięcy - to znaczy wczoraj obsypałam go ziołami, a dziś wstawię do piekarnika na godzinę, cała filozofia! =^v^=


Serdecznie witam wszystkie nowe czytelniczki mojego bloga! *^v^*

Saturday, May 17, 2008

Chlebowy Potwór/Bread Monster

"Czy ty nie powinnaś brać oddechów między jednym swetrem i drugim?..." - zapytał wczoraj wieczorem mój mąż, kiedy złożyłam skończony Lords&Ladies do szafy i wzięłam do ręki druty z zaczętym Seaside Memories... *^v^*

"Shouldn't you take a breath between one project and another?..." - asked my husband last night, when I folded finished
Lords&Ladies and picked up needles with Seaside Memories that I started that afternoon... *^v^*

***


Upiekłam kolejny chlebek.
I baked another bread. *^v^*


Tym razem z tego przepisu Liski, jednak dokonałam pewnych modyfikacji:
- zrobiłam go z połowy składników

- nie dodałam czosnku

- ponieważ w trakcie wyrabiania skończyła mi się mąka pszenna, dodałam 250 g mąki pszennej i 350 g mąki żytniej

- nie formowałam okrągłego bochenka, tylko podłużny, i położyłam go złożeniem ciasta do góry, w efekcie wyszedł potwór z bagien! =^v^=

Na pierwszym zdjęciu nawet wygląda, jakby się złowieszczo uśmiechał, jejku, upiekłam Śmiejący się Chleb! I jak tu z niego ukroić kromkę?... *^v^*


This time from this recipe by Liska, but I made some modifications:
- I used half measurements of the ingredients
- I skipped the garlic
- because I ran out of wheat flour while making the dough, I added 250 g of wheat flour and 350 g of rye flour
- I formed an oblong loaf and placed the dough on the baking pan with the fold up, and the result is this scarry bread monster! =^v^=
When you look at the first picture, it looks as if it was ominously smiling... I baked a Smiling Bread! How can you slice it?... *^v^*

Niestety, coś poszło nie tak i chleb wyszedł mi dość ciężki, zwarty. Chyba zakwas nie wystartował, bo rano zaczyn wyglądał podobnie, jak wieczorem. Chleb jest smaczny, tylko bardzo zbity. I rewelacyjnie nadaje się na zrobienie z niego tysiąca małych grzaneczek do sałatki lub zupy! ^^ No cóż, kolejne doświadczenie na drodze pieczenia chlebów wszelakich. Przynajmniej wygląda przerażająco! =^v^=
Unfortunately something went wrong and the bread came out quite heavy and firm. I think it's because the biga didn't start working, it looked similar in the morning to what I left in the previous evening. Bread is tasty, but very clogged. And it's perfect to make a thousand small croutons to be used in salads and soups from it! ^^ Well, another bread baking experience. At least it looks spooky! =^v^=

***

Z innych wiadomości - przerwałam dietę włóczkową i kupiłam trochę włóczki na Allegro... Kompletnie przez przypadek! Postanowiłam eksperymentalnie zalicytować dwie włóczki od Rawenny, i byłam pewna, że pójdą dużo drożej, bo zazwyczaj jej włóczki drogo się sprzedają, a tu proszę!... Czyli nie ma co się zarzekać i obiecywać, że na razie nic więcej nie kupię, los chciał inaczej. Ech... *^v^*
Other news - I accidentally sabotaged my yarn diet and bought two yarns last night at online auction... Absolutely by chance! I decided to experiment and bid low on two yarns from Rawenna seller, and I was sure to be outbidded because usually her yarns sell for much more, and here we go!... So, there's no point in promises that I won't be buying yarn sny time soon, it was my destiny. Sigh... *^v^*

***

Teraz znikam bo jedziemy na działkę do moich rodziców, po powrocie obiecuję mnóstwo zdjęć natury w rozkwicie, oraz sweterka Lords&Ladies. Miłego weekendu! =^v^=
Now I'm off to my parents' allotment, I promise lots of photos of nature in bloom plus Lord&Ladies cardigan. Have a great weekend! =^v^=

Friday, May 16, 2008

Zielono mi!/Green attitude

Najpierw trochę odpowiedzi na Wasze komentarze:
First, some answers to your comments:

Wszystkie Wasze rady są bardzo cenne i mamy sporo do przemyślenia. Tym bardziej, że termin naszego starania się o kredyt właśnie się przesunął o conajmniej miesiąc, więc jest czas na rozważanie różnych opcji i podejmowanie decyzji. Najchętniej chyba kupilibyśmy działkę rolną z siedliskiem, bo to daje nam jakiś potencjał możliwości zarobkowych. No nic, zobaczymy, jak się sprawy potoczą.
All your words of advice are very valuable and we have a lot to think about. The day when we apply for a bank loan has been postponed about one month so we have time to consider many options and make up our minds. We believe that the best solution for us would be the farm with an abode in the countryside, which would give us some oppurtunities of making money there. Well, time will tell.

Kath, w sumie chciałabym mieszkać na dalekiej prowincji, w dużych miastach i okolicach zawsze było i będzie drogo, najchętniej wybralibyśmy jakąś wioseczkę z kilkoma chałupkami, tylko musimy jeszcze wykombinować, z czego tam się utrzymać. *^v^*
Antosiu, z przyjemnością zostanę w Polsce, chociaż Skandynawia zawsze była jakąś opcją. Zobaczymy! ^^
Kasia, za bluzeczkę zabieram się już dziś, tak przy okazji - masz ślicznego kociaka! *^v^*
Myriam, yes, I'm going to stick to the pattern, I even already have a blue top to go underneath it! I noticed that I've been buying tops lately in colours according to my knitting plans. *^v^*
Krissie, I haven't heard about "cosmic ordering", I must google it, anything can help! *^v^*
Dagny, jestem na takim etapie, że jestem gotowa sama sobie to wszystko sprzątać po kilka razy dziennie, byleby mieć ten dom i ten ogród. Własny kawałek ziemi mnie wzywa! ^^
Vampiroknit, to zwalenie winy to taka wymówka, jak mąż zapyta, dlaczego kupiłam kolejne motki włóczki, to muszę coś na szybko odpowiedzieć! ^^ Ja też mam kilka projektów "na drutach", więc tak szybko tej bluzeczki nie zrobię, ale chyba już dziś zaniedbam nieco Kimono i zrobię pierwsze próbki. =^v^=
Hilde C., I agree, there are so many great patterns that my queue on the Ravelry is 7 pages long and counting... *^v^*
Herbatka, pozostaję w nadziei, że Bogini wejrzy na mnie łaskawym okiem i pokaże jakiś kierunek działania! ^^

***

Okna umyte, (wprawdzie dziś zanosi się na deszcz, ech...), tak wyglądają moje połączone okna od dużego pokoju (po lewej) i kuchni (po prawej). Dodajcie jeszcze z 70 cm z każdej strony i to jest szerokość mojego mieszkania.

Windows are clean, (although today it looks as if it was going to rain...), this is the view on the living room windows (on the left) and kitchen windows (on the right). Add about 70 cm more on each side and that's the whole width of my flat.


Przy okazji chciałam pokazać wam, co mi rośnie za oknem kuchennym. *^v^* Przeważnie jest ono ściśle zasłonięte, bo nie lubię wścibskich spojrzeń przechodniów w moje garnki, ale dziś zostawiłam je odsłonięte na całe popołudnie i dopatrzyłam się roślinki, na która do tej pory w zasadzie nie zwracałam uwagi... To Lilak pospolity (Syringa vulgaris L.), a potocznie stary dobry bez! =^v^=

By the way, I want to show you what's been growing outside my kitchen window. *^v^*
This window is usually hidden behind the tight curtain because I don't like pedestrians looking into my pans, but I left it like this for a whole afternoon and I noticed the plant I never paid much attention to before...
It's a Syringa vulgaris, usually known as lilac. =^v^=



A to już widok z drugiej strony mojego mieszkania - zrobiłam z balkonu zdjęcie panoramiczne tego, co za nim sie znajduje. *^v^*
And this is the view from the other side of my flat - I took a panoramic photo from the balcony. *^v^*


Wiem, zaraz ktoś powie, po co mi ogród, skoro mam takie zieloności za oknami, i to prawda, że Ursynów jest bardzo zieloną dzielnicą (musze się przejść z aparatem na spacer, pokażę Wam cudeńka!), ale jednak to wszystko to tylko widok, to nie moje, a nawet jak sobie kwiatka pod balkonem zasadzę (bo na balkonie - wiadomo, kicia zaraz się umości w doniczce i tyle go widzieli...), to zaraz mi go pies obsika, albo sąsiedzi z góry zrzucą butelkę po piwie... Jednak co własne, to własne.
I know, somebody might say that I don't need teh garden when I have views like that outside my widows, and it's true that Ursynów is a very green living area (I must go for a walk with my camera, I'll show you pretty things!), but all of that is just a view, it's not mine. And even if I planted a flower under my balcony (because it's not posiible to have them on my balcony, my kitty would immediately use it as her bed...), some dog would piss on it or the upstairs neighbours would destroy it with an empty beer bottle...

***


A wczoraj przyszły moje zamówione gazetki Lana Grossa i - niespodzianka - są po angielsku! Cudownie, nie muszę się martwić, czy dam radę zrozumieć opis po niemiecku. *^v^*
Last night I received my two ordered Lana Grossa Magazines and - surprise - they are in English! That's great because I don't have to worry whether I'd understand German knitting instructions. *^v^*

Na razie odkładam je na półkę, chociaż już pozaznaczałam sobie kilka modeli. ^^
They go on the shelf for now, but I already marked some projects. ^^

Thursday, May 15, 2008

Czyja wina?/Whose fault?

Dziewczyny, jesteście kochane! Dusza w człowieku jęczy, wylewa swoje żale na bloga i wie, że od razu dostanie ciepły koc w postaci Waszych przemiłych słów porady i dodania mi otuchy! Czasami mam takie dni, że wydaje mi się, że nic z tego domu nie będzie, bo jest to absolutnie niemożliwe, i popadam w czarną rozpacz. I wtedy potrzebuję pogłaskania po głowie i usłyszenia, że wszystko będzie dobrze, i pewnego realistycznego spojrzenia na sprawę (od tego mam męża, który zachowuje zimną krew w moich nawet w najbardziej histerycznych momentach. *^v^*) Dlatego serdecznie Wam dziękuję, że jesteście!
Guys, you are the best! When my soul moans and I pour all my sadness on my blog I know that I can always count on the warm blanket of your lovely words of advice and cheering my up! Sometimes there are days when I'm sure that the house won't happen in our lives, and then I go deep down in despair. At that times I need a pat on my head and a voice telling me that everything will be all right, plus some realistic insight on the matter (and my husband is the best at it even in the moments of my biggest hysteria. *^v^*). So, thank you for that and please, don't leave me!

***

Wszystko przez
Vampiro Knit! *^v^*

It's the fault of Vampiro Knit's! *^v^*

W zeszłym tygodniu zobaczyłam na jej blogu wiosenną bluzeczkę, którą właśnie zaczynała robić z majowej "Sandry" i oczywiście poszłam do kiosku i tę "Sandrę" kupiłam. A jak kupiłam, to przejrzałam, i spodobało mi sie kilka modeli. Oczywiście nie zrobię ich wszystkich, ale ta niebieska bluzka to pewniak (nazwałam ją Seaside Memories), na nią kupiłam niebieskawą Medusę firmy XIMA.

Last week I saw on her blog a Spring blouse from the May issue of "Sandra" magazine, which she just started to knit. I of course bought this issue immediately and of course looked inside... And I liked several projects. I won't make all of them, that's obvious, but I'm going to knit this blouse from the bluish Medusa by XIMA (I called it Seaside Memories).

Mój drugi zakup to Altin Basak MIYA na tę bluzeczkę - nazwałam ją Golden Girl. nawet kolor dobrałam podobny, chociaż boję się tego starego złota, bo zawsze było mi źle w żółtych bluzkach, coś dziwnego robiły z kolorem mojej cery... No nic, zobaczymy, trzeba zrywać ze stereotypami i przekraczać własne granice, nawet, jeżeli są to jedynie granice kolorystyczne. *^v^*

My second choice was this blouse which I called Golden Girl, for which I bought the Altin Basak's yarn called MIYA. I'm a bit unsure about this colour because I don't look good in yellow close to my face, but I decided to go outside my comfort zone and try something else for a change, even if it's just the colour comfort zone. *^v^*


I jeszcze kilka modeli, na których zawiesiłam oko:
Here are some more projects I liked:

Podoba mi się ta "spódniczka" i pseudo pasek w talii tej bluzeczki.
I like the "skirt" part and the fake belt in the waist of this top.

Ten model jest ciekawy, dużo się na nim dzieje, tylko musiałabym dobrać sobie jakiś inny kolor, może zieleń/oliwka? I poszerzyłabym rękawy w mankietach.
This blouse is interesting, there is a lot going on in the pattern but I would have to change the colour, maybe some green/olive? And I would knit the sleeves wider at the cuffs.

***

A teraz włóczki z moich ostatnich zakupów, które przyszły dziś rano:
My latest yarn shopping which arrived this morning:

Altin Basak Miya, bawełna/
cotton

Xima Medusa, bawełna/cotton
I znikam, bo muszę umyć okna (blech...), a potem dokończyć wreszcie Lords&Ladies, żeby zdążyć go namoczyć i zblokować, i zrobić mu zdjęcia w sobotę na działce u rodziców. *^v^*
Now I'm off to clean the windows (blech...), and then to finish Lords&Ladies cardigan, because I want to wet block it and wear it on Saturday so I could take nice photos of it at my parents' allotment.