Thursday, July 31, 2025

Lato, lato, gdzie to lato?...

 

 

Lipiec przyniósł kolejne małe kroczki na drodze do naprawy mojego stanu zdrowia! *^V^* Na tyle, że zdecydowałam się nie przekładać po raz kolejny umówionego dużo wcześniej tatuażu, 10 lipca odwiedziłam Agatę ze studia White Rat Tattoo i wyszłam od niej z... Pyzą Mazowiecką!!! ^^*~~~~

 


Pamiętacie "Pyzę na polskich dróżkach"? To kreskówka oparta na poemacie Hanny Januszewskiej z ilustracjami Adama Kiliana a tytułowa Pyza to kluska która ożywa i ucieka z łyżki zanim zostanie ugotowana (wow! niezły horror!...), a potem podróżuje po całej Polsce i poznaje tradycje różnych jej regionów. Dlaczego Pyza? Po pierwsze, kocham pyzy i kluchy wszelakie!!! ^^*~~ Po drugie, moja rodzina ma korzenie na Mazowszu, stąd tłem dla Pyzy stały się motywy Drzewa Życia zaczerpnięte z tradycyjnych haftów z mazowieckiego mikroregionu Urzecza. A po trzecie, jedna z moich prababć nazywała się Antonina Pyza!!!.... 
 

*** 

Grzyby na początku rosły w oczach! *^V^*~~~

Progres wyglądał tak:  

30 czerwca


01 lipca

 

04 lipca

Około 10 lipca zjedliśmy pierwsze dorosłe grzyby.


Ale potem grzybnia zamiast się rozrastać zaczęła wysychać... Co ciekawe, pryskałam ją kilka razu dziennie i nawet stawiałam pod uprawą silny nawilżacz parowy! Mąż wyczytał, że może się tak dziać kiedy grzyby nie są wystarczająco wietrzone, więc zaczęliśmy je także regularnie przewietrzać. W połowie miesiąca usunęłam wszystkie grzyby i odstawiłam grzybnię na odpoczynek, a pod koniec lipca spróbowałam jeszcze raz. 

*** 

Nabrałam nowego zwyczaju - jak nie wiem, co ugotować na obiad, to losuję książkę kucharską z regału i wybieram coś, na co mam składniki. Tak powstał np.: zawijas w cieście filo według przepisu z książki Jamiego Oliver "Veg".



Szybki pomysł na obiad ze składników, które wygarniam z lodówki i szafek kuchennych - nabe! ^^*~~

 


 

 ***

Robert w lipcu na jeden weekend stał się Bolesławem Chrobrym. *^0^*~~~ 

(zdjęcia dzięki uprzejmości kolegi Dobromira)

 




A Draconia wypuściła teledysk zapowiadający imprezę, tekst napisał kolega Izbor i zaaranżował całość z pomocą aplikacji AI, wyreżyserował też i nakręcił teledysk!

 


 

 

A ja poszłam na matcha latte z koleżanką, która pojechała na wakacje do Japonii i wróciła odmieniona i w tym kraju zakochana... (mówiłam, że tak będzie!). 

 

 

Ale jedliśmy też po koreańsku (na bazarze na Bakalarskiej). 

 

I na Forcie Służew. ^^*~~

 

 

I po turecku w kawiarni Simit House. *^v^*

 

 

Zrobiłam fajne zakupy na bazarze na Bakalarskiej - kupiłam gorzkiego melona, glony umibudo, całkiem niezłe kimchi i bukiet shiso! *^O^*~~~ Dzięki czemu mogłam wreszcie zrobić w domu goya chanpuru - słynną potrawę z gorzkiego melona (goyi) pochodzącą z Okinawy i staliśmy się jej fanami! Zrobiłam też goyę z makrelą z puszki i to danie też nam posmakowało. Pomijając walory smakowe, goya i umibudo są podobno niesamowicie zdrowe! ^^*~~



Udało nam się pojechać na jeden dzień nad Pilicę.


 

I spotkaliśmy się z koleżanką, która mieszka w USA ale raz na jakiś czas przyjeżdża do Polski i wtedy siadamy ze "stara paczką" i spędzamy razem trochę czasu. ^^*~~


 

Zrobiłam też coś twórczego - skarpety na igle na zamówienie kolegi, "stópki" wersja letnia - jego słowa!  (chociaż z grubej wełny, hi hi hi......^^*~~).

 


 

*** 

Szkice.



***
  

Czytelniczo zaczęłam lipiec smakowicie, czyli przeczytałam dwie części "Kamogawa. Tropiciele smaków" autorstwa Hisashiego Kashiwai. Do tej lektury nie polecam zasiadać z pustym żołądkiem!... *^O^*~~~ Mam nadzieję, że w Polsce szybko wyjdzie część trzecia.

  

 

Potem wróciłam do świata kryminałów. Najpierw Agata Kunderman - zaczęłam od "Dźwięków".

 


 

I mimo, że bardzo szybko zgadłam kto zabił (a nie zdarza mi się to za często), to spodobał mi się sposób narracji i sięgnęłam po dwa pierwsze tomy cyklu o aspirant Agacie Starskiej, mam nadzieję, że będą kolejne!



 

I na koniec początek, a mianowicie debiut pisarki czyli "Wróżda" - mocne, zaskakujące, nieoczywiste.

 

 

A kiedy skończyły mi się książki Kunderman, przeniosłam się z okolic Dolnego Śląska na Suwalszczyznę i zabrałam się za Katarzynę Kuśmierczyk. *^o^* W 2010 roku moi teściowie kupili dom w tamtym rejonie i wiele z miejsc i miejscowości pojawiających się w książkach Kuśmierczyk jest mi znanych! Zaczęłam od cyklu Suwalskie opowieści: Suknia z wilgotnej mgły, Mrok pod powiekami, Otchłań zapomnianych, tu elementy kryminalne są związane z mrocznym pierwiastkiem paranormalnym, dobrze napisane, wciągające.

 

 

Potem zabrałam się za nowy cykl Kuśmierczyk - Widma Suwalszczyzny i tu niestety jest już słabiej. Rozumiem, że cykl z Matyldą Ryster należało już zakończyć ale autorka chciała pozostać na tych samych terenach i przy podobnej tematyce lokalnych wierzeń i wydarzeń historycznych, jednak tej książki nie czytało mi się tak gładko i z takim zainteresowaniem, za dużo faktów jak z encyklopedii, podobne schematy co w poprzednich książkach, odłożyłam po kilku rozdziałach. 

 Za to wróciłam do literatury japońskiej, przeczytałam "Koty z Shinjuku" Duriana Sukegawy (podobieństwo do "Shinya Shokudo" duże i przyjemne! ^^*~~), 


  

 
I wróciłam do Stefana Dardy i jego historii "Przebudzenie zmarłego czasu", tym razem akcja dzieje się w Przemyślu i okolicach, i oczywiście dotyka elementów tajemniczych. Na razie są dwa tomy ale akcja kończy się w taki sposób, że na pewno będzie kontynuacja! A potem był Darda w duecie z Magdaleną Witkiewicz i ich cykl Cymanowski Młyn dziejący się na Kaszubach. Ciekawie się to czyta, bo czasami narratorem są mężczyźni a czasami kobiety, wynika to pewnie ze współautorstwa.
 

 

A na koniec miesiąca przeniosłam się jeszcze w Bieszczady, w kolejną historię pełną grozy. 
 

 ***
 

Lipiec w tym roku mieszał lato z listopadem...  Udało nam się trafić w kilka ciepłych słonecznych dni i wtedy spacerowaliśmy po naszej dzielnicy, a kiedy było zimno i deszczowo zaczynałam myśleć o kocyku, kubku kakao i zapaleniu aromatycznej świecy (palę świece tylko późną jesienią i zimą, potem już nie mam na to ochoty). Uprawy balkonowe mnie na razie rozczarowały - posadziłam bambusy, które miały rosnąć wysoko i szybko a nie rosły wcale... (ale też, co dziwne, nie umarły, więc jeszcze daję im szansę), za to zioła błyskawicznie padły łupem owadów i bywało, że jeszcze wieczorem obfite gałązki mięty nad ranem straszyły gołym kikutem łodyżki z ogryzionymi resztkami liści.... To co nawet nieźle się u mnie trzyma to rozmaryn, szałwia i tymianki, co mi wyznacza kierunek upraw do powtórzenia. *^o^* Nie mam żadnych konkretnych planów na sierpień. Ponieważ mój stan zdrowia wciąż się polepsza, chciałabym więcej aktywności poza domem - spacerów po okolicy, ciągnie mnie też do malowania i do innego rękodzieła. Co z tego wyniknie, zobaczymy już niebawem! 
Do następnego zobaczenia! *^0^*~~~

 


 

Monday, June 30, 2025

Czerwiec, kiedy to minęło?...

Czerwiec jest miesiącem następujących dzień po dniu naszej i naszych przyjaciół rocznic ślubów, i tradycją jest wspólny wyjazd z tej okazji. W tym roku zdecydowaliśmy się na wycieczkę do Zamościa. *^V^*

Oczywiście przede wszystkim kosztowaliśmy lokalnej kuchni - piroga biłgorajskiego ze zsiadłym mlekiem, cebularzy i kuchni ormiańskiej, a wszystko to z towarzyszeniem występów zespołu pieśni ludowych a potem koncertu muzyki klasycznej zorganizowanego na zamojskim rynku. Wieczorem nie odmówiliśmy sobie też partyjki gry planszowej! ^^*~~

 



 

Z Zamościem jest związana jeszcze jedna czerwcowa kwestia, ale o tym będzie później.

 

A 19-go czerwca czyli dokładnie w dzień naszej rocznicy ślubu poszliśmy do japońsko-koreańskiej restauracji Sake Izakaya na pyszny obiad, a potem do Deseo na ciacha. *^o^*

 


 

Byliśmy też na chwilę u teścia na Suwalszczyźnie i nie odmówiliśmy sobie obiadu w Jeleniewie w restauracji Pod Jelonkiem! ^^*~~ Bardzo polecamy ich kartacze, zupę z pokrzyw i fermentowany napój o nazwie buza.

 


 

Kupiłam najnowszą książkę kucharską Jamiego Olivera "Po prostu Jamie". Nie planowałam tego zakupu, ale kiedy obejrzałam dwa odcinki serii towarzyszącej tej książce to zachciało mi się sprawdzić co jeszcze fajnego tam znajdę i nie żałuję!!! Na serio mam ochotę ugotować wszystko po kolei, a na pewno wszystkie propozycje z fasolami, z sosem bolońskim, różne wersje kurczaka, zapiekanki. *^v^* Będę testować jedno za drugim.



Na razie ugotowałam fusilli z groszkiem i zielonym pesto, czarną fasolę z gochujang i pomidorami, wątróbkę z boczkiem na pure z białej fasoli (którą podałam po żydowsku - z obsmażoną z cukrem chałką! ^^*~~), kurczaka pieczonego z kapustą w gochujang.

 



 

 

Ponieważ były dni kiedy czułam się naprawdę nieźle, zaczęłam znowu więcej gotować i wróciłam do regularnych obiadów japońskich i koreańskich. (Odkryliśmy nowy świetnie zaopatrzony sklep z artykułami z Japonii i Korei niedaleko nas! *^V^*)

 




Zrobiłam trochę przetworów - marynowany daikon i koreańskie pikle z sosem sojowym Jangajji (według przepisu z kanału Naminokurashi), konfitury truskawkowe, kkadugi z botwinki i dymki.

 



 

Oraz porwałam się na eksperyment uprawowy i w salonie zamieszkała paczka boczniaków sakura!!! *^V^* Na razie to pierwsze kilka dni spryskiwania grzybni, jak tylko pojawią się efekty to się pochwalę!

 


 

 

Szkice z czerwca.

 




 

Czytelniczo, dokończyłam serię Małgorzaty Rogali "Agata Górska i Sławomir Tomczyk". Okazuje się, że ostatni tom serii jest w pewnym sensie przejściem do serii Pełnia tajemnic!

 


 

Potem przeszłam do nowej serii Celina Stefańska - główną bohaterką jest prywatna detektyw. Ogólnie trochę słabsze niż poprzednie serie, nawet nie umiem wytłumaczyć na czym to polega, może autorce trochę wyczerpały się pomysły?...  

 


 

Potem zrobiłam sobie przerwę od Rogali i sięgnęłam po Stefana Dardę i jego trzytomowy cykl "Dom na Wyrębach" (Dom na Wyrębach, Nowy dom na Wyrębach I, Nowy dom na Wyrębach II). Tym razem zamiast kryminału mamy thriller z elementami grozy, podobało mi się!



Kiedy tylko skończyłam ten pierwszy cykl, od razu przed snem w sobotę w zamojskim hotelu zaczęłam czytać drugi pięciotomowy cykl "Czarny Wygon" (Słoneczna Dolina, Starzyzna, Słowo Czarnego, Bisy, Bisy II) i jakież było moje zdumienie, kiedy okazało się, że akcja dzieje się w Zamościu, Zwierzyńcu, Krasnobrodzie, Guciowie i okolicach Doliny Roztocza!... Przysięgam, że nie wybierałam specjalnie takiej lektury na weekend w Zamościu! *^O^*~~~

 


 

"Czarny Wygon" pod koniec trochę mnie zmęczył, to nie jest lekka lektura, więc po jej zakończeniu dla odpoczynku sięgnęłam po coś przyjemnie kojącego, to znaczy "Kameliowy sklep papierniczy" Ito Ogawa. Niektóre japońskie powieści mają specyficzny spokojny rytm, który przewietrza głowę i otula niczym ciepłym kocykiem, i taka właśnie jest ta książka! (Nie dajcie się zwieść złudzeniu, że wszystkie są takie, na przykład "Kobieta z wydm" Abe Kobo jest na przeciwnym końcu spektrum... Ale ją też uwielbiam!!!)

To podobno pierwsza część cyklu, z niecierpliwością czekam aż Tajfuny wydadzą kolejne części. 



A zakończyłam czerwiec zbiorem opowiadań "Ogród" Hiroko Oyamady, w których rzeczywistość magiczna przenika codzienność, świat natury jest tłem dla każdej historii, a wszystko jest na wskroś japońskie - scenografie, postaci, zachowania. Polecam!
 

 

Patrzyłam na prognozę pogody na pierwszą połowę lipca i oprócz jednego szalonego czwartku z 36-ma stopniami nie widzę jakoś lata... 25 stopni w dzień, 12 w nocy... Wcale mi się to nie podoba!!! 

Plany na lipiec - dalsza fizjoterapia, gotowanie, może wreszcie uda mi się usiąść do malowania albo nawet do maszyny do szycia?... Okaże się w praniu. Poza krótkimi wyjazdami Roberta na imprezy historyczne nie planujemy na razie żadnych wakacji, najpierw muszę wyzdrowieć. Będę dalej urządzać balkon - czekam, aż bambusy zdecydują się czy rosnąć czy nie... Czekam na półeczki na balkon na postawienie ziół, na dodatkowe wąziutkie cargo do kuchni, na którym poustawiam zapasy w puszkach i wreszcie będę mogła trochę przeorganizować szafki kuchenne i zacząć korzystać z tego wszystkiego, co mam poupychane i o czym zapominam... Takie prace organizacyjne. A jeśli się będę dobrze czuła, to w lipcu jeszcze czeka mnie jedna fajna rzecz, tak więc zabieramy się do tego nowego miesiąca! *^0^*~~~